Eliksir na zły humor – recenzja „Licencji na czarowanie“ Aleksandry Okońskiej

licencja na czarowanie recenzja
Licencja na czarowanie to powieść, którą czytałam już dwukrotnie i jestem przekonana, że jeszcze kiedyś wrócę do świata stworzonego przez Aleksandrę Okońską. A co tak bardzo urzekło mnie w tej książce? O tym w dzisiejszej recenzji.

O czym jest Licencja na czarowanie Aleksandry Okońskiej?


Fortuna kołem się toczy – problem w tym, że Arleta zawsze znajduje się pod nim! Jej eliksiry wybuchają, kociołki uciekają w las, a zaklęcia odbijają się czkawką trwającą siedem dni i nocy. Gdy pechowa wiedźma nie zdaje egzaminu po pięciu latach nauki w szkółce Baby Jagi, nikogo nie dziwi niepewna przyszłość Arlety – nawet jej rodziny.

Arleta ma tylko dwa miesiące, aby przygotować się do egzaminu poprawkowego z pomocą korepetytora, znaleźć remedium na prześladującego ją Pecha i zdobyć licencję na czarowanie. W przeciwnym razie utraci magię na zawsze.

Zabawna opowieść o walce z losem, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, wybuchów i śmiechu. Idealna dla miłośników magii, przygód i czarującej literatury.

W poszukiwaniu Pecha


Jak się domyślacie, Arleta ma potężnego Pecha (takiego przez wielkie P!), którego źródła nie potrafi znaleźć. A odkrycie tej tajemnicy byłoby pomocne, ponieważ wiecznie spotykają ją nieszczęścia, które utrudniają normalne funkcjonowanie, a w szczególności przygotowanie do egzaminu, od którego zależy jej czarownicze być lub nie być.

Historia, którą poznajemy na kartach Licencji na czarowanie, wciąga bez reszty. Trudno się oderwać od przygód Arlety i to z wielu powodów. Z jednej strony czytelnik chce dowiedzieć się, co jest źródłem pecha, a z drugiej, jak planuje zdać egzamin, gdy los rzuca jej pod nogi kolejne kłody. Nie wspominając o tym, że w tle rozwijają się relacje – zarówno te przyjacielskie, jak i miłosne – a bohaterka musi bronić się przed natrętnymi pytaniami i uszczypliwymi komentarzami rodziny.

Pech wyziera z każdej strony Licencji na czarowanie, ale czytelnik nie potrafi oderwać wzroku od tych wszystkich nieszczęść, by w głębi ducha kibicować Arlecie i życzyć jej niezłomności. W końcu pula pecha przypadająca na jedną osobę musi się w końcu wyczerpać, prawda?
licencja na czarowanie cytat o arlecie

Zaklęcie uśmiechu


Choć Arlecie nie jest do śmiechu, to czytelnik doskonale się bawi, śledząc perypetie młodej czarownicy. Sytuacje, w które wpada główna bohaterka, bywają komiczne (a czasem tragikomiczne), ale nie tylko one sprawiły, że wiele razy się uśmiechnęłam.

Podobały mi się liczne nawiązania popkulturalne, które Okońska zmodyfikowała na rzecz alternatywnej wersji Polski (o której słowem za chwilę!), jak również relacja Arlety z jej korepetytorem, Arturem. Przyglądanie się ich rozwijającej przyjaźni rozgrzewa nawet najbardziej skute lodem serce. Znacie ten typ relacji między bohaterami, od którego szczerzycie się do stron powieści? Mi uśmiech nie schodził z twarzy, ilekroć ta dwójka ze sobą rozmawiała.

Rozczulało mnie również wsparcie udzielane Arlecie przez przyjaciół oraz relacje głównej bohaterki z demonicznym światkiem. Czytelnik, podglądając ten świat, trochę życzy sobie, aby również znaleźć się w tej wesołej grupie (z magią lub bez niej!).

Gdyby Polska magią stała...


Akcja Licencji na czarowanie osadzona jest w alternatywnej wersji Polski, w której magia idzie za pan brat z technologią. Uwielbiam w literaturze rozwiązania, które łączą nowoczesne osiągnięcia techniki z magią, więc i tutaj zachwycałam się lusterkami zastępującymi telefony oraz miotłami z GPS-em.

Choć jestem ogromną fanką high fantasy, podoba mi się, że Okońska nie stworzyła całkiem nowego świata, tylko połączyła to, co nam doskonale znane z magicznymi szkółkami, różdżkami i kociołkami. Tworzy w ten sposób bardzo fajną atmosferę, za którą przepadam w polskiej literaturze fantastycznej.
licencja na czarowanie cytat pech

Magiczni studenci w obliczu egzaminu poprawkowego


Najwięcej dowiadujemy się o pechowej i niezłomnej miłośniczce słodyczy, Arlecie. To bohaterka, wobec której odczuwa się współczucie, ale jednocześnie sympatyzuje się z nią. Problemy, z którymi się mierzy, może i są magiczne, ale niektóre z nich są bliskie i przeciętnemu człowiekowi: obawa przed egzaminem poprawkowym, niełatwe relacje z członkami rodziny czy zauroczenie w koledze.

Jednak Licencja na czarowanie to nie tylko Arleta, ale również drugoplanowi bohaterowie, którzy są od siebie tak różni, że w grupie tworzą mieszankę wybuchową. Nie ma ani jednej postaci, której bym nie polubiła (choć jasne, mam swoich ulubieńców w postaci Artura i Saszki). Jest w tej książce coś, co daje człowiekowi poczucie, że rodzina to nie tylko więzy krwi, ale również przyjaciele, na których możemy liczyć, gdy wali nam się świat (dosłownie i w przenośni).

Słowiańskie demony i spółka


Czytając Licencję na czarowanie, trudno nie docenić researchu włożonego w poznanie słowiańskich wierzeń. Na kartach powieści poznamy liczne demoniczne postacie, którym autorka nadała wyjątkowe cechy osobowości. Tak, dobrze czytacie – demony u Okońskiej to bohaterowie, których można polubić! Moim ulubieńcem okazał się utopiec Zeflik o przekomicznym sposobie mówienia.

Wyjątkowe są nie tylko demony, ale również rośliny o rozwiniętej świadomości. Powiedziałabym, że każdy magiczny element Licencji na czarowanie jest dopracowany, a dzięki temu sprawia, że czytelnik przepada bez reszty w tym świecie i ma nadzieję na kolejne historie w nim osadzone.

Czy warto przeczytać Licencję na czarowanie Aleksandry Okońskiej?


Oczywiście! To powieść, która zawiera w sobie wszystko, co najlepsze, aby dać czytelnikowi poczucie, że zostały przykryty ciepłym, miękkim kocykiem. W Licencji na czarowanie znajdziemy dużo humoru, interesujących bohaterów oraz zdrowe relacje między nimi. Jeżeli lubicie okraszone magią, alternatywne wersje historii, słowiańskie motywy oraz poczucie humoru – to i Wy będziecie się doskonale bawić w trakcie lektury.

Czytaliście już Licencję na czarowanie? A może dopiero macie ją w planach?


Współpraca z:
sqn logo

Komentarze

  1. Ta recenzja jest tak piękna, że piszczę! Dziękuję! *radosny pisk*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle już słyszałam i widziałam o tej książce i jestem jej superciekawa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie przeczytaj! Mam nadzieję, że Ci się spodoba!

      Usuń
  3. Słowiańskie demony i Pech przez P wielkie - MUSZĘ TO PRZECZYTAĆ

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tę książkę! Właśnie skończyłam swoje zachwyty pisać, więc mogłam w końcu z czystym sumieniem przeczytać, co sądzisz i oł god! Podsumowałaś to bardzo dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo <3 To ja teraz niecierpliwie czekam, aby poczytać Twoją recenzję!

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza