Kochać czy nienawidzić? – recenzja „Fourth Wing. Czwarte skrzydło‟ Rebecci Yarros
Obawiałam się, czy Fourth Wing. Czwarte skrzydło mi się spodoba. I wiecie co? Nawet po przeczytaniu tej książki, nie jestem pewna, czy powinnam tę książkę uwielbiać, czy raczej nienawidzić...
O czym jest Fourth Wing. Czwarte Skrzydło Rebecci Yarros?
Violet to córka szanowanej generałki i siostra dwójki wybitnych smoczych jeźdźców. Jednak dziewczyna poszła w ślady ojca i marzy o karierze skryby. Niestety to marzenie nie może się ziścić, ponieważ matka Violet nakazuje jej dołączenie do grona jeźdźców.
Dziewczyna musi szybko nauczyć się walki, przetrwać w gronie bardziej doświadczonych wojowników oraz nie dać się zabić smokom (lub innym uczniom). Czy zostanie smoczym jeźdźcem? Czy w przeżyciu pomoże jej przyjaciel z dzieciństwa? A może syn przywódcy dawnej rebelii dotrzyma danego słowa i zabije dziewczynę?
Przed Państwem Mary Sue
Główna bohaterka Fourth Wing. Czwarte skrzydło to idealny przykład Mary Sue. W dziewczynie wszystko jest „wyjątkowe‟ – jej oczy są bursztynowe, piwne albo niebieskie (zależy od światła), włosy ma w większości brązowe, ale wyróżniają ją na tle reszty srebrzyste końcówki (naturalnie uzyskane). Choć przez całe życie chorowała, była osłabiona i przygotowywała się pracy skrybki – bardzo dobrze radzi sobie w walce.
Jej kontakty ze smokami również są nietypowe, pierwsze takie od lat czy nawet w historii, co dostrzegamy wiele, wiele razy (nie będę się jednak zagłębiać w temat, by oszczędzić Wam spoilerów). Podobnie jak relacje z facetami – to jasne, że będziemy mieć tu trójkąt miłosny!
Widzicie, Violet po prostu jest tak niesamowita i wybitna, że oczy mogą rozboleć od wywracania nimi. Na pewnym poziomie śmieszyło mnie to, jak sztampowo zrobiono z niej Mary Sue. Zupełnie jakby autorka chciała odhaczyć wszystkie możliwe schematy. Pod tym względem książka zasługuje na ogromnego minusa.
Historia miłosna smoków to najlepsze love story tej książki
Fourth Wing opowiada o jeźdźcach smoków. Zatem ogromna część książki poświęcona jest opisom ich wyglądu, zachowania, a z czasem otrzymują również swój głos i wpływ na fabułę. Kreację smoków uważam za jeden z najjaśniejszych punktów tej książki. Są one intrygujące, mają różne charaktery, a relacje między nimi są urocze.
Poznajemy również parę smoków, co uważam za całkiem słodkie love story. Kiedy czytałam o tych wszystkich smokach, część mnie, która w dzieciństwie zakochała się w Eragonie, doszła do głosu. Na nowo zachwycałam się smoczymi jeźdźcami, podniebnymi lotami oraz epickimi walkami. Po prostu... urzekło mnie to, a moje wewnętrzne dziecko cieszyło się jak nigdy.
Dość sztampowa i przewidywalna historia
Nie ma co ukrywać – oto młodzieżówka, w której wykorzystywane są pewne znane nam już schematy. Słaba dziewczyna trafia do szkoły, w której musi przyuczyć się do zawodu. W procesie nauki może zginąć.
Mamy dość silne wspomnienia z dawnej rebelii oraz perspektywę jej powrotu. Mierzymy się z sekretami do do odkrycia dotyczącymi mitycznych istot (nie, nie chodzi mi tylko o smoki). A do tego oczywiście obserwujemy trójkąt miłosny – ten dobry, poczciwy przyjaciel z dzieciństwa i ten bad boy, który grozi jej śmiercią. Kogo wybierze, hm?
Mimo że wiele rzeczy można przewidzieć, to nie przeszkadzało mi to za bardzo. Spodziewam się jednak, że osoby, które są zmęczone tymi motywami, będą bardzo rozczarowane...
Nie mogłam się oderwać od Czwartego skrzydła
Dla mnie jednak jest to powieść, od której – wbrew krytycznej części rozumu – nie umiałam się oderwać. Pierwszy raz od dawna przekładałam porę pójścia do łóżka, aby doczytać jeszcze jeden rozdział. Następnie wykorzystywałam każdą chwilę, by przeczytać kilka stron – może w pociągu, może czekając, aż obiad się podgrzeje.
Dawno nie towarzyszyło mi takie uczucie podczas czytania książki. Dawno nie byłam tak zafascynowana i zachęcona do lektury, mimo że racjonalnie wiedziałam, że nie czytałam wybitnej książki. A jednak Fourth Wing wciągnęło i wywołało we mnie liczne emocje – od ekscytacji, po wzruszenie (tak, w pewnym momencie miałam łzy w oczach).
Czy polecam Fourth Wing. Czwarte skrzydło Rebecci Yarros?
I tak, i nie. Z jednej strony stwierdzam, że się bardzo dobrze bawiłam. Bawiłam się 8/10 lub może nawet 9/10. Natomiast tak krytycznie patrząc, to nie jest dobra książka. Oceniam ją na jakieś 5/10 (może 6/10 z racji obecności smoków).
Jak tu wyciągnąć średnią? Nie bardzo potrafię to zrobić. Trudno mi jednoznacznie powiedzieć „przeczytajcie!‟, bo istnieje bardzo duża szansa, że Wam się nie spodoba i nawet nie byłabym z tego powodu zdziwiona. Jeżeli perspektywa Mary Sue oraz kolejnej magicznej szkoły Was odrzuca, odpuśćcie sobie, bo czeka nas pięć tomów tej serii!
A jeżeli szukacie czegoś niewymagającego i przepadacie za romantasy, to... może warto dać jej szansę?
Mam tę książkę na oku i teraz zastanawiam się, czy czytać...
OdpowiedzUsuńWszystko zależy, czego od niej oczekujesz. Jeżeli potrzebujesz czegoś lekkiego i angażującego - będzie w sam raz. Jeżeli jednak drażnią Cię schematy oraz zbyt idealni protagoniści, możesz być sfrustrowana.
UsuńDoskonale rozumiem uczucie rozdarcia, bo czasami też nie mogę oderwać się od jakiejś historii, chociaż dobrze wiem, że wcale nie jest wyjątkowo dobrze napisana czy oryginalna. Co do tego tytułu konkretnie, to zupełnie nie mój gatunek, więc raczej nie będę sięgać, ale przynajmniej dowiedziałam się o czym opowiada książka, którą wszędzie ostatnio widzę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo strasznie dziwne uczucie i trudno potem jakoś ocenić tę książkę! Cieszę się, że nie jestem jedyna, która czasem doświadcza tego stanu.
UsuńRozumiem ten podział ocen, czasem nawet zła książka może wciągnąć i dostarczyć rozrywki. Pamiętam że lata temu miałam tak przy Zmierzchu, fabularnie strasznie mi się nie podobała a przeczytałam cztery książki w kilka wieczorów. I w temacie smoków - świetnie się bawiłam na Dziewiątym Magu choć fabuła, kreacja świata i bohaterowie byli tragiczni
OdpowiedzUsuńZ twojej recenzji jednak wynika że w tej książce jest za dużo elementów które będą mnie drażnić bym spróbowała po nią sięgnąć. Choć kocham smoki.
A propos Eragona - też czekasz na Murtagha? Widziałam info że Mag przesunął premierę na luty :(
Tak, czasem takie książki i rozrywka, mimo kiepskich elementów, są niezbędne!
UsuńNie bardzo na niego czekam - aby przeczytać Murtagha, musiałabym odświeżyć sobie poprzednie tomy. Obawiam się jednak, że to, co zachwyciło mnie, gdy miałam 13-14 lat, teraz nie spodobałoby mi się tak bardzo. A chcę, aby w mojej głowie pozostały miłe wspomnienia związane z tą serią :(
Skończyłam to czytać... dwadzieścia minut temu. Na świeżo powiem krótko: mam kaca. Ale nie jestem najbardziej wymagającą czytelniczką na świecie. Lubię schematy i lubię bohaterki pokroju Violet. Z trójkątów zawsze wybieram bad boy'a, a mój ulubiony rodzaj fantasy to romantasy :D Nie jestem zawiedziona. Chcę już drugą część :)
OdpowiedzUsuńNo i super! Najważniejsze, że dobrze się bawiłaś. Druga część u nas już w przyszłym roku. Oby bliżej początku niż końca 2024!
Usuń