Moje opowiadanie wyróżnione w konkursie
Miejska Biblioteka Publiczna w Sosnowcu zorganizowała konkurs literacki „Więcej niż człowiek‟. Wyzwaniem dla uczestników polegało na napisaniu opowiadania w klimatach cyberpunku. Z radością dzielę się z Wami informacją, że moje opowiadanie pt. „Jabłonka‟ zostało wyróżnione!
Zachęcam do zapoznania się z moim opowiadaniem. Fragment „Jabłonki‟ zamieszczam poniżej, a na końcu tekstu znajdziecie link do pokonkursowego ebooka.
„Jabłonka‟
Aleksandra Popiel
Layla błąkała się po Sadowniku – miejscu, które swą nazwę wzięło od obfitych sadów. To w nich soczyste, nagrzane słońcem owoce uginały gałęzie drzew. A przynajmniej tak mówili jej dziadkowie, których dzieciństwo przypadło na schyłkowy czas tego, co naturalne i czerpane z ziemi. Słuchając ich opowieści, Layla zastanawiała się, jak to było wychowywać się na jedzeniu innym niż potrawki o metalicznym posmaku.Dziś po owocowych drzewach w Sadowniku zostały tylko nazwy wiszące na budynkach.Przeszklone wieżowce pokrywały neonowe pomarańcze, gruszki i brzoskwinie. Ich intensywne światła rzucały kolorową poświatę na spieszących się mieszkańców skrytego pod kopułą Kadphu. Zresztą raczej nie było tutaj czego podziwiać. Chyba że kogoś interesowały reklamy korporacji.Layla przystanęła, gdy na telebimie pokrywającym ścianę trzydziestopiętrowego molocha wyświetliła się miska brązowej brei. Parujące naczynie trzymały zmechanizowane ręce. Ktoś szturchnął niebieskowłosą dziewczynę barkiem, a ktoś inny wymijając ją, rzucił przekleństwo. Oglądanie tej reklamy każdego ranka było małą tradycją Layli. Zniecierpliwienie innych mieszkańców jej nie powstrzymywało.– Zupa gulaszowa dla ciebie, niezależnie od twojego poziomu cyborgizacji – przemówił biało-zielony android ubrany w kraciastą koszulę i spodnie khaki. U jego boku stała dwójka szczerzących się ludzkich dzieci, które wpatrywały się w syntetyczną potrawkę z zachwytem. – Najwyższa jakość tylko w McNamara Corporation.Dziewczyna zmrużyła oczy i wykorzystała inteligentne soczewki, aby lepiej przyjrzeć się logo firmy. Zielony figowy listek pokrywały elektrody – rzekomy symbol równowagi między naturą a technologią. Przesunęła palcami po sfatygowanym fioletowym płaszczu, wspominając sztywny biały fartuch z haftowanym emblematem. Nie nosiła go od dwóch lat, gdy przestała pracować jako prywatny kucharz McNamarów. Na samo wspomnienie robiło jej się niedobrze, ale nie mogła zapomnieć o ich oportunizmie i manipulacjach.– Ej, Lay! – usłyszała znajomy głos.
Całość opowiadania przeczytacie w konkursowym ebooku, który znajdziecie tutaj.
Niezmiennie bardzo mi się podoba i szturcham sama-wiesz-o-co <3
OdpowiedzUsuńWiem, wiem! I odpowiadam tak samo: może!
UsuńSUPER!! Słuszna wygrana, gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3
UsuńGratuluję. Wyróżnione w pełni zasłużone.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń