Meduzia paczka seriali #6
Dzisiaj w Meduziej paczce seriali znajdziecie krótkie recenzje trzech mini-seriali – „I am Groot”, „Baymax!” oraz „Olaf przedstawia”.
„I am Groot” to chyba najbardziej bezsensowny, najbardziej niepotrzebny i absolutnie nic niewnoszący twór należący do Marvel Cinematic Universe. Przez pięć pięciominutowych odcinków poznajemy pojedyncze przygody Groota, który wydostał się z doniczki (a zatem akcja rozgrywa się między pierwszą a drugą cześcią „Strażników Galaktyki”).
Serial jest… nudny, do niczego nie zmierza i nic nie wnosi. Gdyby jeszcze był uroczy, to może zmieniłabym zdanie. Niestety Groot w tym serialu jest wyłącznie wkurzający. Irytowało mnie jego zachowanie, a poczucie humoru do mnie nie przemówiło. Może to i produkcja skierowana do młodszego widza, ale nawet z tej perspektywa uważam, że wypada słabo.
Dodatkowym zarzutem jest to, że serial na platformie Disney+ wrzucony jest jako pojedyncze filmy, więc po każdym odcinku trzeba wracać do głównej listy i wybierać kolejną produkcję… Nie rozumiem, dlaczego wybrano takie niepraktyczne rozwiązanie, ale dodatkowo działało mi na nerwy. To było zmarnowane dwadzieścia pięć minut życia.
W przeciwieństwie do poprzedniego serialu krótkometrażowego „Baymax!” wypada przeuroczo. To słodka sześcioodcinkowa historia, w której Baymax pomaga poszczególnym osobom. Nie tylko w kwestiach zdrowia fizycznego, ale udziela im również wsparcia psychicznego. Oglądając ten serial, przez cały czas się uśmiechałam, a finałowy odcinek, łączący poprzednie pięć, był niesamowicie satysfakcjonujący.
To niedługie historie z morałem. Wszystkie epizody „Baymaxa” opowiadają o innej kwestii zdrowotnej, poruszając też ważne tematy dla dorastających dzieciaków. Myślę, że szczególnie ważny jest odcinek o menstruacji. Miło widzieć animację, która przedstawia ten temat w sposób inkluzywny oraz pozytywny.
„Baymax” rozgrzał moje serduszko i pozwolił mi miło spędzić jakieś pół godziny leniwego popołudnia. Polecam!
Pamiętacie, jak w drugiej części „Krainy Lodu” Olaf w skrócie opowiada, co wydarzyło się w pierwszym filmie? To jeden z zabawniejszych fragmentów tego filmu i twórcy postanowili to wykorzystać. W „Olaf przedstawia” możemy obejrzeć pięć skróconych znanych bajek Disneya opowiedzianych właśnie przez Olafa.
Mam poczucie, że nie wypadają tak dobrze jak te w „Krainie Lodu” (może dlatego, że wtedy był dodatkowy element zaskoczenia, tutaj wiedziałam, czego się spodziewać), ale mimo to niektóre opowieści mi się spodobały. Chyba najlepiej wypadli „Zaplątani” oraz „Mała Syrenka”. Obie historie były dość zabawnie przedstawione i wyciągały absurdy oraz gagi z tych filmów. Z kolei najsłabiej wypadła „Vaiana – skarb oceanu” (może dlatego, że w tym filmie za bardzo nie ma z czego się nabijać, zwyczajnie jest udany).
Mimo to „Olaf przedstawia” Wam polecam! Każda historia trwa jakieś półtorej minuty (serio, napisy są dłuższe i to one składają się na te 5 minut czasu trwania odcinka), więc ogląda się je bardzo szybko.
Muszę wrócić do „Baymaxa”, bo kojarzę, że gdy tylko się ukazał, zebrał wiele zachwytów i z tego, co piszesz - zdecydowanie warto zobaczyć ;)
OdpowiedzUsuńTak, polecam gorąco!
UsuńChętnie skorzystam z polecajki.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę <3
Usuń