„Zew” – Holly Black, Ted Naifeh [recenzja]
Matka Rue zawsze była inna niż typowi rodzice, a gdy pewnego dnia kobieta znika, jej córka zaczyna widzieć dziwne rzeczy – w kawiarni spoglądają na nią istoty nie z tego świata, a skrzydlata dziewczyna jak gdyby nigdy nic przechadza się po korytarzu szkoły średniej! Do Rue powoli zaczyna docierać, że ona także jest inna, zupełnie jak jej mama… W tym samym czasie ojciec dziewczyny zostaje aresztowany pod zarzutem morderstwa. A w to wszystko zdają się być zamieszane elfy.
Źr. Lubimy Czytać.
Mam dwa problemy z tą historią. Pierwszy z nich związany jest z pewną schematycznością oraz prostotą tego komiksu. Dopiero po przeczytaniu go, odkryłam, że to jeden ze starszych tworów Holly Black, co nieco ją usprawiedliwia. I nie zrozumcie mnie źle – fabuła jest przyjemna, po prostu mam poczucie, że dość przewidywalna. Znając „Okrutnego księcia”, można odczuwać cień niedosytu po lekturze „Zewu”.
Drugi problem wiąże się z chaotycznością oraz tempem przechodzenia od jednego wydarzenia do drugiego. Czułam, że jeszcze nie zdążyliśmy dobrze oswoić się z jedną sytuacją, a już wprowadzano kolejne sceny. W pewnym momencie wpłynęło to również na odbiór przeze mnie głównej bohaterki, Rue, ponieważ nie wiedziałam, jaka jest logika jej postępowania. Przewracałam strony wstecz, zastanawiając się, co pominęłam. Okazało się, że niczego.
Ze względu na te dwie kwestie, czytając, byłam trochę zawiedziona lekturą. Szczególnie doskwierał mi brak dokładniejszych informacji oraz większego skupienia się na poszczególnych scenach (może wynika to z natury komiksów, może z faktu, że Holly Black dopiero doskonaliła swoje pióro, tworząc ten komiks). Jednak mimo tych wad, jestem bardzo ciekawa dalszych wydarzeń.
To zaskakujący paradoks, wiem. W gruncie rzeczy cały czas zastanawiam się, jak ta historia dalej się potoczy, co postanowią zrobić bohaterowie i jak Rue zachowa się, gdy wejdzie w świat elfów. Jakie tajemnice skrywa przed nią własna rodzina? Jakie relacje zbuduje z elfami, które dopiero poznała? Pierwszy tom zaledwie wprowadza czytelnika w ten świat, zostawiając go z wieloma pytaniami. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie jestem ciekawa odpowiedzi.
Bohaterowie mnie zainteresowali, choć jeszcze nie poznałam ich na tyle dobrze, by kogoś polubić. Interesuje mnie szczególnie relacja głównej bohaterki z jej przyjaciółmi. Uważam, że jest tu miejsce na coś świeżego ze względu na większą szczerość między nimi (niż ma to zwykle miejsce w podobnych historiach). Interesuje mnie również przeszłość bohaterów, którzy są elfami, a których póki co niewiele zobaczyliśmy. Liczę, że druga część rzuci światło na ich historię oraz charakter.
O kresce, którą zaprezentowano w komiksie, nie chcę się za wiele wypowiadać. Widziałam, że wielu osobom przypadła do gustu, mnie ona niezbyt kupiła. Jest to wyłącznie kwestia gustu, ponieważ nie mogę zaprzeczyć, że kreska sama w sobie jest pasująca do historii. Wydaje się ona poprawna i bardzo ekspresyjna. Ilustratorowi udało się pokazać różnorodność elfów oraz wyrazić na twarzach bohaterów szereg emocji. A to z kolei zasługuje na bardzo dużą pochwałę!
Podsumowując, „Mroczne sąsiedztwo. Zew” to dość ciekawie zapowiadająca się historia, chociaż przeszkadza mi jej chaotyczność. Zastanawiają mnie dalsze losy bohaterów, więc pewnie po nie sięgnę, ale „Okrutnego księcia” to raczej nie przebije.
W PIGUŁCE:
| komiks | fantastyka | young adult | elfy | magia | magiczne istoty | wierzenia | inne książki autorki |
TW:
| śmierć | przemoc |
Współpraca recenzencka z:
Może się skuszę na ten tytuł w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńSzybko się czyta :D
Usuń