„Cienie między nami” – Tricia Levenseller [recenzja]
Alessandra Stathos, druga córka lorda Masisa, ma dość bycia ignorowaną, dlatego opracowała doskonały plan, jak zdobyć władzę: 1) uwieść Króla Cieni, 2) poślubić go, 3) zabić go i zagarnąć jego królestwo dla siebie. Nikt nie wie, na czym dokładnie polega moc niedawno koronowanego Króla Cieni.
Intrygantka, która ma na celu zabicie króla poprzez wcześniejsze uwiedzenie go? Chęć przejęcia władzy nad królestwem? Tylko tyle wystarczyło mi, abym uznała, że „Cienie między nami” to książka godna uwagi. Dodatkowym jej atutem jest to, że stanowi krótką (zaledwie trzystastronicową) historię zawartą w jednym tomie. Wydaje się zatem idealna do lektury na jeden wieczór.
Już od pierwszej strony, na której Alessandra opowiada o swojej pierwszej miłości, którą zamordowała, wiedziałam, że ta powieść mi się spodoba. Uwielbiam intrygi, przebiegłe postacie, które nie są jednoznacznie dobre. Z przyjemnością śledziłam jej przewrotne postępowanie, które choć niezrozumiałe dla otoczenia, przynosiło zamierzone przez bohaterkę skutki.
Oczywiście plan Alessandry nie przebiega bezproblemowo. Bohaterkę doganiają demony przeszłości, którym musi stawić czoła. Jej plan dodatkowo komplikuje się, gdy okazuje się, że ktoś planuje zabić króla zanim zrobi to ona. To te wydarzenia gwarantują czytelnikowi wartką, emocjonującą akcję. Alessandra musi szybko myśleć, dostosowywać swoje plany, a tym samym odbiorca „Cieni między nami” uzyskuje dodatkową frajdę.
Przyznaję jednak, że był moment trwający jakieś 60 stron, podczas którego odczuwałam znużenie. Wiele opisów poświęconych zostało ubraniom noszonym przez Alessandrę oraz rozmowom o niczym. Na szczęście był to niedługi epizod, który choć doprowadził do zwolnienia tempa czytania książki, nie wpłynął bardzo negatywnie na ocenę powieści.
To powieść osadzona w świecie fantasy, ale nie spodziewajcie się rozwinięcia tych wątków. „Cienie między nami” to przede wszystkim romans z dworskimi intrygami. Choć w tego typu powieściach szczególnie cenię sobie rozwój świata przedstawionego, w tej książce brak ten mnie nie raził. Uważam, że autorka pokazała nam go tyle, ile było potrzebne dla zrozumienia fabuły. Nie siliła się na rozwijanie motywów, które odciągnęłyby czytelnika od głównej fabuły i bardzo to doceniam.
Co ciekawe, przez karty „Cieni między nami” przewija się przesłanie. W powieści mówi się o slutshamingu. Bohaterowie otwarcie krytykują ocenianie kobiet przez pryzmat liczby ich partnerów seksualnych. Motyw ten przewija się w co poniektórych rozmowach, dając do myślenia, a przy tym nie będąc nachalnym. Warto również dodać, że powieść sama w sobie nie zawiera erotyki.
Podsumowując, przy „Cieniach między nami” spędziłam kilka miłych godzin. Dobrze bawiłam się w trakcie lektury, choć nie mogę powiedzieć, aby była to powieść wybitna. Czasem jednak trzeba przeczytać coś lekkiego, przyjemnego i nieszczególnie wymagającego. W takim przypadka ta książka nada się idealnie, jeżeli podobnie jak ja lubicie dworskie intrygi.
W PIGUŁCE:
| fantastyka | romans | moralnie szarzy bohaterowie | świat stworzony przez autora | zbrodnie | magiczne moce |
TRIGGER WARNING:
| przemoc |
Komentarze
Prześlij komentarz