„Good Girl Complex‟ – Elle Kennedy [recenzja]
Mackenzie „Mac‟ Cabot próbuje zadowolić wszystkich w swoim otoczeniu: rodziców, przyjaciół, chłopaka. Choć jedyne czego pragnie, to rozwijać swój internetowy biznes, jej rodzice nalegają, by skończyła studia. Jest gotowa postępować według wyznaczonych reguł i zdusić swoje marzenia. Poznaje jednak Coopera Hartleya, który jest szczery, otwarty i nie obchodzą go zasady świata Mac. Choć szybko wykształca się między nimi przyjaźń, a nawet głębsze uczucia, wisi nad nimi sekret skrywany przez Coopera, który może wszystko zniszczyć.
Lubię Elle Kennedy. Przeczytałam zarówno Off-Campus, jak i Briar-U i dobrze się przy nich bawiłam. Ba! Niektóre tomy przeczytałam nawet dwa razy. Więc i teraz, szukając czegoś lekkiego, przyjemnego, z historią zamkniętą w jednym tomie, sięgnęłam po jej twórczość. Padło na Good Girl Complex, które zapowiadało się jako książka, przy której spędzę miły weekend. No i finalnie mam dość mieszane uczucia.
W Good Girl Complex niemal od razu pojawia się motyw zakładu. Cooper ustala ze znajomymi, że odbije dziewczynę bogatemu facetowi, który był chamem dla niego oraz jego przyjaciółki. Choć zostają wyznaczone zasady łagodzące tę sytuację, np. nie może kłamać odnośnie swoich uczuć do niej, jest to wątek, który od początku wywoływał u mnie zgrzytanie zębów.
Motyw zakładu jest elementem, który pojawia się w romansach YA i NA, ale dawno go nie widziałam, więc myślałam, że autorzy z niego wyrośli (nadzieja ściętej głowy). W końcu jest ohydny, przykry i trudno mi uwierzyć w szczerość relacji, która zaczęła się od takiego zachowania. No i niestety aż do ostatniej strony nie byłam przekonana, czy na pewno to wszystko kupuję. Wiem, że wolałabym, gdyby z tego wątku zrezygnowano. Co gorsza, nie był on jedynym budzącym moje wątpliwości...
Od początku Good Girl Complex wiemy, że chłopak głównej bohaterki ją zdradza. Choć ona o tym nie wie, wydaje mi się, że to miało stanowić usprawiedliwienie dla jej zachowania przed czytelnikiem. Mimo świadomości, że to niewłaściwe, wchodzi w relację z Cooperem, który jasno stawia sprawę, że nie planuje z nią pleść wianków z kwiatów w totalnie platoniczny sposób siedząc w bardzo dalekim odstępie... I choć Mac wielokrotnie ma rozterki z tym związane, kwestia zdrady również mi się nie spodobała.
A trzeba przyznać, że jeżeli chodzi o wątek romantyczny, to budują go właśnie dwa powyższe motywy. Zakład, który jest próbą odegrania się oraz rozterki związane z potencjalną zdradą. Na szczęście są tutaj też inne kwestie, które śledziłam z większą przyjemnością. Główna bohaterka pragnie usamodzielnić się, wyrwać ze złotej klatki, którą zbudowała dla niej rodzina. Musi zawalczyć o siebie, pokazać pazury oraz udowodnić, z czego ją zrobiono. I to akurat jest świetne!
Po raz kolejny widzę, że Elle Kennedy żeńskie bohaterki wychodzą z książkę na książkę coraz lepiej. Choć nie jest ona moją ulubienicą na tle Off-Campus oraz Briar-U, to nadano jej wyjątkowe cechy i bardzo się cieszę, że autorka po raz kolejny postawiła na taką oryginalność. Nie mogę tyle samo dobrego powiedzieć o Cooperze, który... no, choć zaczął dobrze, to w momencie podjęcia zakładu stracił w moich oczach. O wiele pozytywniej postrzegam jego brata, którego dotyczyć ma drugi tom cyklu.
Mimo tych mankamentów, bardzo spodobało mi się poczucie humoru towarzyszące tej książce. Dialogi były zabawne, a relacja bohaterów (gdyby przymknąć oko na okoliczności) przyjemna do śledzenia. Podobał mi się jej rozwój, wyzwania, z którymi musieli się mierzyć. W gruncie rzeczy miło spędziłam czas przy tej lekturze, gdy już wyłączyłam swój kompas moralny (pytanie czy o to chodziło).
Podsumowując, nie jestem pewna, czy polecam Good Girl Complex. To przyjemna książka o zabawnych dialogach, ale kiepskich wartościach. Mnie one frustrowały, ale wierzę, że niejeden czytelnik nie odbierze ich aż tak negatywnie. Gdzieś mam nadzieję, że drugi tom będzie lepszy jakościowo, więc na pewno nie skreślam twórczości Kennedy po tej powieści!
W PIGUŁCE:
| romans | New Adult | akademickie | plaża | motyw zakładu | bizneswoman |
Dopiero co pisałam u Ciebie o opowieściach dla nastolatków i swoim stosunku do nich, więc teraz mogę tylko dodać, że tutaj mam wrażenie, że to już nie jest historia dla mnie. Motywy zdrady i zakładu pewnie też nie spodobałyby mi się, więc raczej nie będę sięgać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem! Ta książka niestety niefortunnie wypada nawet w moich oczach, a jestem fanką gatunku i autorki :(
Usuń