„Wiosna koloru słońca‟ – Carina Bartsch
Mogłoby się wydawać, że najtrudniejsze już za nimi – wyznali sobie miłość i zdecydowali, że chcą być razem. Nic bardziej mylnego: na drodze zakochanych wyrastają kolejne przeszkody. Jak ułożą się pierwsze miesiące ich związku? Czy będą umieli sobie bezgranicznie zaufać? Jak przyjaciele zareagują na szczęście Emely i Elyasa?
Źr. Lubimy czytać.
Lato koloru wiśni oraz Zima koloru turkusu przez długi czas znajdowały się na pierwszym miejscu moich ulubionych romansów. Uwielbiałam przezabawną, uroczą historię Elyasa i Emely. Choć niektóre dialogi znałam już na pamięć, lubiłam wracać do tej historii. I gdy dowiedziałam się, że powstał trzeci tom, byłam zachwycona. Mimo to długo zwlekłam z lekturą, przekonując się, że wcześniej chcę zrobić reread (do którego nie doszło). Finalnie przeczytałam Wiosnę koloru słońca bez powtórki poprzednich tomów, ale za to z wyraźnymi wspomnieniami ich dotyczącymi.
Choć wcale się tego nie spodziewałam, historia zaczyna się dokładnie w momencie, w którym skończył się ostatni rozdział Zimy koloru turkusu. A na przestrzeni trzeciego tomu przygód Elyasa i Emely dowiadujemy się, jak wyglądały pierwsze miesiące ich związku. I chociaż powinni być teraz zachwyceni swoją obecnością, w ich związku jest dalej pewno ziarno nieufności. Co więcej, w tle rozgrywają się historie ich przyjaciół, choć na pierwszy plan wybija się próba samobójcza Jessicki.
Mam wrażenie, że to książka, której potrzebowaliśmy i która była nam zarazem totalnie niepotrzebna. Zacznę jednak od tego, dlaczego dobrze, że powstała. Biorąc pod uwagę całą akcję z Lucą, spodziewanym jest, że Emely będzie odczuwała cień nieufności względem Elyasa. Podoba mi się, że wpływa to na pewne aspekty ich związku i na przestrzeni książki próbują to naprawić. Fajnie, że to pokazano, ponieważ ten proces nauki zaufania sobie jest niezwykle potrzebny.
Natomiast wszystkie inne wątki w tej książce zostały do niej chyba wrzucone jako zapchaj dziura. Jessica stanowi tło dla rozmów toczonych przy obiadach, do pewnego zachwiania istniejącej dynamiki relacji między bohaterami. Czuję jednak, że najważniejszy element tego, to znaczy Jessica, gdzieś znika, choć jej imię wymieniane jest wielokrotnie. Gdzieś w tle toczy się również historia Evy i Nicolasa, ale... zostaje jakby ucięta w połowie? Naprawdę czuję, że autorka po prostu musiała coś dodać, aby książka nabrała objętości, ale nie przejęła się dopracowaniem wątków.
Ale i tak najbardziej działał mi na nerwy Elyas. Przynajmniej przez pierwszą połowę książki, gdy miałam wrażenie, że za bardzo naciska na Emely, nie próbując jej zrozumieć. Co więcej, obawiałam się wtedy, że książka zmierza w niebezpiecznym kierunku. W połowie lektury byłam tak zirytowana, że napisałam do przyjaciółki wiadomość, która brzmiała mniej więcej „jeżeli to dalej tak pójdzie, to trzasnę tą książką‟. Na szczęście niedługo po tym kierunek się zmienił i odetchnęłam z ulgą.
No ale dobrze, koniec żali, wspomnijmy jeszcze parę rzeczy, które mi się spodobały. Przede wszystkim nawiązania do poprzednich dwóch tomów są częste, regularnie rozłożone i wywołują uśmiech na twarzy czytelników, którzy czytali ten cykl lata temu. Wspomniane zostaną takie wydarzenia jak Pan Krzak, Ligeja czy przyjacielski kamping. Uśmiechałam się, widząc rozmowy nawiązujące do wcześniejszych scen. One nie były skierowane do osób, które dopiero poznały ten cykl, tylko do tych fanów, którzy sięgnęli po książki kilka lat temu. Mam wręcz wrażenie, że dla osób, które czytały te książki z marszu, pierwszy raz w życiu, mogłoby to być wręcz uciążliwe...
Choć częściowo Wiosna koloru słońca jest potrzebna, to pewne elementy zawodzą. Trochę z żalem na to patrzę, ponieważ poprzednie dwa tomy wspominam naprawdę dobrze. I myślę, że o ile do dwóch pierwszych części trylogii jeszcze wrócę, to trzecią spróbuję puścić w niepamięć...
W PIGUŁCE
| romans | miejsce akcji: Niemcy | New Adult | romans akademicki | niemiecka autorka |
Już kiedyś planowałam sięgnąć po tę serię, ale jakoś nie wyszło. Nie wiem, czy jeszcze raz zdecyduję się do niej podejść.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla dwóch pierwszych tomów warto :D
UsuńJeszcze nie przeczytałam tomu pierwszego :D Ale taki z tego wniosek, że mogłabym przeczytać tom 1 oraz 2 i na tym poprzestać ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Pierwotnie zresztą planem było zamknięcie historii w dwóch tomach :)
UsuńBoję się tego tomu chyba przez ciebie, bo to z twojego polecenia sięgnęłam w ogóle po te książki i o matko, one są przecudowne i na każdej zawaliłam sporą część nocy, żeby skończyć! I teraz odkładam zakończenie, bo z jednej strony nie jestem gotowa, żeby to skończyć, a z drugiej boję się, że za bardzo się rozczaruję :D
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też pamiętam z czyjego polecenia przeczytałam te dwie książki! Ta dziewczyna też uważa "Wiosnę" za jedną z najgorszych w 2021, mimo że też się zachwycała 1 i 2 :( Na Twoim miejscu nie nastawiałabym się na cuda. Może się pozytywnie zaskoczysz.
Usuń