„Małe Licho i babskie sprawki‟ – Marta Kisiel [recenzja]
Czwarta klasa to nie przelewki, o czym Bożydar Antoni Jekiełłek przekonuje się na własnej skórze. Również w domu nie ma co liczyć na spokój, kiedy z każdego kąta wyłażą krasnoludki i sikają do mleka, Tsadkiel organizuje korki z matmy, Licho zostaje kierownikiem spółdzielni mieszkaniowej, a wujek Konrad usiłuje pracować. Ale prawdziwe zamieszanie zaczyna się, gdy do klasy czwartej be nieoczekiwanie wkracza Jedna Wielka Zmyłka, wywołując wilka z lasu. Czy też, jak w tym przypadku, widmowego Szczęsnego z zaświatów. Krasnoludki, babskie sprawki i tatuś w przypływie romantyzmu. Nic dziwnego, że pochłonięty Sprawami Bożek nie zauważa, co czai się w szkolnym budynku. A jest to coś straszniejszego niż pierwsza miłość, sprawdzian z matmy, a nawet chińskie gumki do mazania…
Nie sądziłam, że w wieku prawie 25 lat będę z zaciekawieniem czytała książki dla dzieci i świetnie się przy tym bawiła. Kiedy zabierałam się za Małe Licho nie przypuszczałam również, że będzie to dla mnie istny rollercoaster emocjonalny. A jednak po lekturze Małego Licha i babskich sprawek nie pozostało mi nic innego niż oznaczyć Martę Kisiel na Instagramie z informacją, że się popłakałam.
Bożek dorasta, idzie już do czwartej klasy, w której czeka na niego nowy, mroczny wychowawca ze swoimi tajemnicami. No i co tu dużo mówić? Tych dwoje nie dogaduje się ani trochę! Bożek ma zupełnie inne poglądy na to, jak klasa powinna być prowadzona, a do tego głęboko wierzy, że w wychowawcy jest coś bardzo podejrzanego. W rozwiązaniu tej tajemnicy pomagają mu znani już przyjaciele Bożka oraz... nowa koleżanka, Zmyłka.
Pozwólcie, że fabule samej w sobie poświęcę niezbyt dużo miejsca. Podobnie jak w poprzednich trzech książkach dostaliśmy ciekawą tajemnicę do rozwiązania, przygody dorastającego chłopca oraz mnóstwo magicznych istot. Mimo że to książka dla dzieci, autorce (tudzież ałtorce) udało się mnie zaskoczyć nie raz, nie dwa. Bardzo dobrze się bawiłam, czytając kolejne przygody Bożka, śmiałam się z zabawnych wydarzeń oraz wzruszałam na tych nieco poważniejszych. Krótko mówiąc: to naprawdę dobra, acz niedługa, historia.
Dlaczego tak mało chcę powiedzieć o fabule? Ponieważ to, co dzieje się pod nią jest zgoła ciekawsze dla dorosłego czytelnika. Małe Licho i babskie sprawki Marty Kisiel to powieść, w której dużo miejsca poświęcono wyjaśnieniu dziecięcych granic. Tego, że nie należy przekraczać cudzych granic oraz można samemu je stawiać niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z rówieśnikiem czy autorytetem jak np. nauczyciel. Byłam pod ogromnym wrażeniem poruszenia tego wątku, ponieważ stawianie i chronienie swoich granic to coś, z czym nie radzi sobie niejeden dorosły, a co dopiero dziecko. Myślę, że to bardzo ważne, aby w taki przyjemny sposób uczyć zarówno dzieci, jak i dorosłe osoby, że granice można wyznaczać oraz że koniecznie trzeba je przestrzegać, gdy mamy styczność z drugim człowiekiem.
W ogóle w Małym Lichu znajdziemy wiele mądrych wypowiedzi i ważnych spraw, które dla dorosłego czytelnika będą poruszające. A przynajmniej dla mnie były. W paru miejscach w oczach wezbrały mi się łzy, ponieważ pomyślałam sobie „to naprawdę ważne, aby ludzie o tym wiedzieli‟. Widzicie, Marta Kisiel porusza również kwestie dotyczące feminizmu, a także tego, że czasami drugiej osobie wystarczy okazać trochę czułości. Tylko tyle i aż tyle.
Niesamowicie podoba mi się również rozwój bohaterów. Wszyscy są tacy... uroczy, dobrzy, ciekawi. Ich rozmowy bawią, poruszają, a do tego rozgrzewają serduszko. Właściwie to cała książka sprawia, że człowiekowi robi się ciepło na duszy mimo szarugi za oknem. Natomiast to właśnie dobrze wykreowani bohaterowie, którzy nieustająco uczą się, jak być lepsi, sprawiają, że człowiek zyskuje poczucie, że świat jest dobry.
Styl Marty Kisiel pozostaje kisielowaty. Jej książki zawsze dobrze mi się czyta. Cechują się bardzo charakterystycznym oraz przyjemnym stylem. Małe Licho i babskie sprawki napisane są w taki sposób, że z powieścią chętnie zapozna się zarówno młodszy, jak i nieco starszy czytelnik. Myślę, że dla każdego będzie ona przyjemna w odbiorze, a także każdy znajdzie w niej coś, czego akurat potrzebuje.
Nie pozostaje mi nic innego niż polecić tę książkę. Małe licho i babskie sprawki są ciekawe, ładne oraz rozgrzewające. Jeżeli szukacie historii, która sprawi, że poczujecie przyjemne ciepło w serduszku – cykl o Małym Lichu jest wprost idealny. Gorąco polecam zapoznanie się z tą książką oraz poprzednimi częściami serii!
W PIGUŁCE:
| dla dzieci | fantastyka | miejsce akcji: Polska | słowiańskie wierzenia | szkoła | polska autorka | inne książki autorki |
Za egzemplarz dziękuję:
Ja czasem lubię czytać książki dla dzieci. Niektóre naprawdę wciągają.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :D
UsuńŚwietna recenzja, ale nie po drodze mi z podobnymi klimatami czytelniczymi.
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem!
UsuńJak byłam mała kompletnie nie rozumiałam, dlaczego książki dla dzieci mają się podobać dorosłym, a gdy jestem dorosła, tysiąc razy bardziej doceniam te, przy których świetnie się bawię, bo to książki na lata i pokolenia :). Kisiel to nazwisko, które mam na swoich listach, ale jeszcze nie miałam okazji się zapoznać.
OdpowiedzUsuńW tym układzie koniecznie polecam zapoznanie się z jej książkami. Są naprawdę godne uwagi!
UsuńMam dopiero w planach książki Kisiel, jedna czeka na mnie w domu od dawna ;)
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serca!
UsuńCudowna część i cała seria! Ja pochłonełam ją błyskawicznie i jest to bardzo wartościowa książka. :)
OdpowiedzUsuń