„Snowflake‟ – Louise Nealon [recenzja]

snowflake recenzja
Osiemnastoletnia Debbie White mieszka na wsi pod Dublinem z matką Maeve, jej sporo młodszym partnerem i wujem Billym. Billy zajmuje stojącą w ogrodzie przyczepę kempingową, gdzie towarzyszą mu gwiazdy nad głową i butelka whisky. Matka zmaga się z chorobą psychiczną i codziennie zapisuje swoje sny, które uważa za prorocze. Jej dziwactwa przybierają coraz bardziej mroczne oblicze i silnie oddziałują na Debbie. Nad tym specyficznym domem wisi widmo nadchodzącej tragedii.

Debbie, wychowana w hermetycznym rodzinnym świecie, rozpoczyna studia na Trinity College w Dublinie. Dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowej, zupełnie innej rzeczywistości, między dwoma biegunami: wyrafinowanym towarzystwem przyjaciół z uczelni a swoją rodziną.

Godna pochwały jest naturalność pojawiająca się w tej książce. Bohaterowie, ich zachowania, charakter, przeszłość i traumy? Do uwierzenia. Wydarzenia? Całkiem wiarygodne. Cała historia sprawia wrażenie prawdopodobnej, ponieważ porusza problemy, które mogły przytrafić się prawdziwym osobom. A zarazem dzieje się to w dość... niewymuszony sposób. Problemy są elementem codziennego życia, więc książkę czyta się trochę tak, jakby oglądało się czyjeś życie. Chwilami czułam, jakbym słuchała historii opowiadanej przez koleżankę.

Jeżeli patrzeć na poszczególne wydarzenia niezależnie od siebie nawzajem, są one fascynujące. To wyrywkowe historie z życia głównej bohaterki, które mogły nasunąć się w rozmowie przy kawie, drinku albo wieczornym zwierzeniom. Ma to jednak pewną znaczącą wadę. Snowflake tak naprawdę nie ma żadnej fabuły.

Wiecie, jak to różne książki zmierzają do celu? Frodo we Władcy pierścieni ma zniszczyć pierścień, Harry Potter pokonać Voldemorta... Większość historii stopniowo zbliża się do jasno wyznaczonego punktu kulminacyjnego. Poboczne historie są, no właśnie, pobocznymi wątkami, ale mimo ich obecności czytelnik nie traci celu historii z oczu. W przypadku Snowflake nie ma punktu, do którego główna bohaterka zmierza. Różne rzeczy jej się przytrafiają, wspomina różne wydarzenia, ale czy to wszystko ma cel? Nope.

Dlatego chociaż przez większość książki byłam bardzo, bardzo zaangażowana i ogółem historia przypadła mi do gustu, pod koniec poczułam cień zawodu. Przygody głównej bohaterki zostają zakończone bez poczucia, że dotarła do celu wyznaczonego o wiele wcześniej. Jasne, osiągnęła bardzo dużo na przestrzeni całej książki, ale... niektóre wątki sprawiały wrażenie niedokończonych.

Co więcej, nie polubiłam zbyt szczególnie głównej bohaterki ani osób, z którymi się zadaje. To nie tak, że odczuwam wobec nich niechęć. Po prostu... wiem, że nie potrafiłabym z kimś takim wytrzymać na dłuższą metę. To postacie fascynujące, dobrze się o nich czyta, ale nie potrafiłam odczuć wobec nich szczerej sympatii. Jednak mimo to przez cały czas trzymałam za nie kciuki i liczyłam, że w końcu spotka je w życiu coś prawdziwie dobrego.

Snowflake porównywany jest do Normalnych ludzi. Moim zdaniem książka Nealon wypada o wiele, wiele lepiej. Normalni ludzie wydawali mi się przerysowani i nijacy. W Snowflake potrafiłam zobaczyć emocje, szczerość oraz naturalność wydarzeń. To historia, która porusza coś w środku czytelnika.

Podsumowując, Snowflake bardzo mi się podobało. To nieco inna książka niż te, które zazwyczaj czytam, więc myślę, że zapamiętam ją na dłuższy czas. Historia bohaterki jest ciekawa, angażująca oraz sprawia wrażenie, że mogłaby się naprawdę wydarzyć. Żałuję jednak, że niektóre wątki nie zostały bardziej rozwinięte, a fabuła nie ma dającego satysfakcję zwieńczenia.

W PIGUŁCE
| dramat | obyczajowe | Irlandia | dorastanie | studenckie życie | choroby psychiczne | żałoba |
snowflake cytat
Za egzemplarz dziękuję:
Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną meduzę na Facebooku!

Komentarze

  1. Dawno czegoś takiego nie czytałam, a może być ciekawa. Chętnie ją wpisze na listę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie zaczęłam ją czytać w dniu premierzy, ale jak na złość Legimi nie chciało ze mną współpracować i tamtego dnia nie mogłam nic dodać na półki,. I przeszła mi ochota chwilowo, ale jestem zainteresowana i na pewno kiedyś się spotkamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Mam nadzieję, że następnym razem obejdzie się bez problemów technicznych :D

      Usuń
  3. Z jednej strony bardzo zaciekawiłaś mnie tą historią. Z drugiej obawiam się trochę tej bezcelowości... Czy nie sprawi ona, że wpadnę w tzw nudę czytelniczą nie wciągnę się we fabułę. Pomyślę jeszcze nad tym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mimo wszystko warto dać mu szansę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza