Przyjaciele: spotkanie po latach, czyli ten, który nas wszystkich wzruszył
Przyjaciele to serial, który zna mnóstwo ludzi na całym świecie. I ku uciesze tych wszystkich fanów: doszło do odcinka specjalnego. Ale jak wypadł?
Przyjaciele to serial, który towarzyszył mi jeszcze zanim zaczęłam oglądać seriale. Moja mama zawsze go lubiła i z dzieciństwa pamiętam, jak wielokrotnie program leciał w telewizji, a radosna czołówka wypełniała wszystkie pomieszczenia w mieszkaniu. Dorastając, zaczęłam oglądać pojedyncze odcinki, a w trakcie studiów: całość. I teraz też, kiedy akurat jakiś odcinek leci w telewizji, zdarza mi się go obejrzeć albo choćby przysiąść na parę scen. Sympatia do tego programu jest tak głęboko we mnie zakorzeniona, że Przyjaciół: spotkanie po latach musiałam obejrzeć. I to, oczywiście, w towarzystwie mojej mamy.
Przyjaciele: spotkanie po latach przede wszystkim bazował na naszej (i nie tylko naszej, ale też aktorów) nostalgii. Na wszystkie możliwe sposoby starano się nas poruszyć, chwycić za serce, wywołać łzy oraz uśmiech na twarzy. I tak się stało: zarówno w przypadku aktorów, którzy pierwszy raz od wielu lat zobaczyli plan filmowy, jak i w przypadku fanów, którzy mogli przeżywać ten powrót razem z nimi.
A co nas tak wzruszyło? Rozczulające były wspominki aktorów, samo w sobie ich ponowne spotkanie po latach, próby przypomnienia sobie poszczególnych odcinków oraz testowanie pamięci z zakresu ciekawostek o serialu. Było dużo łez, uścisków, śmiechów oraz poczucia, że to ludzie, którzy kiedyś byli sobie naprawdę bardzo, bardzo bliscy. Nawet jeżeli było to wyreżyserowane: dobrze się oglądało oraz odczuwało emocje aktorów.
Zaletą tego programu (bo w końcu nie można bazować tylko na emocjach) było poznanie nowych faktów na temat Przyjaciół. Dowiedzieliśmy się, jak doszło do obsadzenia poszczególnych osób, zobaczyliśmy kilka bloopersów, których wcześniej nie wypuszczono oraz zdradzono niektóre tajemnice dotyczące relacji między aktorami. Także Spotkanie po latach pełniło formę programu informacyjnego, który pozwolił nam nieco więcej dowiedzieć się o tym, jak doszło do powstania serialu.
Jednak największe wrażenie zrobiły na mnie wypowiedzi różnych osób z całego świata, które mówiły, jakie znaczenie mieli dla nich Przyjaciele. Opowiadali, jak serial pomógł im przejść przez okres dorastania, poradzić sobie z depresją oraz innymi trudnymi sytuacjami. Myślę, że był to niesamowicie ważny element odcinka, ponieważ pozwolił również aktorom zobaczyć, jaki mieli wpływ na społeczeństwo (a być może nie mieli tej świadomości). Zresztą sama złapałam się na refleksji, że w niektórych trudnych momentach również oglądałam na przemian Kochane kłopoty i Przyjaciół, bo te dwa seriale dawały mi nadzieję, że wszystko się w życiu ułoży.
Z jednej strony cieszyłam się, że zobaczyliśmy również wypowiedzi znanych ludzi, którzy mówili o tym, jakie znaczenie mieli dla nich Przyjaciele, ale z drugiej... Boleśnie odczuwałam, że chwilami jest to chwyt marketingowy, który nie przemówi fanów (np. moja mama nie ma pojęcia, kim są BTS i musiałam jej to wyjaśnić). Zdecydowanie wolałabym, aby zamiast Beckhama (choć jego wypowiedź, akurat mi się spodobała) czy Harringtona postawiono na więcej cameo aktorów, którzy grali w serialu.
No i właśnie: pojawiło się kilkoro aktorów, którzy mieli epizodyczne role. Gdy zobaczyłam Reesee Witherspoon, spodziewałam się, że to dobry początek innych mini-wywiadów z równie popularnymi i lubianymi aktorami. Niestety... zawiodłam się. No dobra, może nie zawiodłam się, ale na pewno poczułam cień żalu, że nie ściągnięto więcej aktorów, którzy mieli znaczące role w serialu (np. Paula Rudda). Zamiast nich pojawiło się kilka mniej lub bardziej znaczących postaci, co było miłe, ale chyba liczyłam na więcej.
A skoro już o tych aktorach mowa, to... ku mojemu zaskoczeniu, brylował Matt LeBlanc (serialowy Joey), który zdawał się najwięcej pamiętać z planu, jak również z samego serialu. Przypominał aktorom różne wydarzenia, żartował sobie i roztaczał pozytywną energię. Nie bał się odpowiadać na pytania, dolewać oliwy do ognia oraz ogólnie wypadał najprzyjemniej.
W odpowiadaniu na pytania oraz prowadzeniu narracji przodował jednak David Schwimmer (Ross), który chętnie odpowiadał na pytania Jamesa Cordena (no właśnie, kolejny miły aspekt tego programu, choć Corden w sumie nic nie musiał robić i niewiele wniósł do odcinka). Wyróżniała się także Jennifer Aniston (Rachel), która przywodziła na myśl kulkę energii. Nieco bardziej wycofane były Lisa Kurdow (Phoebe) oraz Corutney Cox (Monica). Obie miały swoje momenty, ale gdzieś na tle reszty znikały (a szkoda).
Za to najsmutniej patrzyło mi się na Matthew Perry'ego (Chandlera), który wydawał mi się najbardziej wycofany. Często wyglądało, jakby siedział obok, ale tak naprawdę chciał zniknąć. I może to wrażenie, ale wydaje mi się, że dużo mogło tutaj zrobić w jego przypadku niełatwe życie. Zresztą wspominając serial, opowiada, jak przerażające było dla niego, gdy widownia nie śmiała się z jego żartów, a jego problemy zdrowotne z przeszłości nie są tajemnicą. Było to przykre, ale mam nadzieję, że może było to tylko moje wyobrażenie, a aktor jest zadowolony z tego, w jakim miejscu obecnie się znajduje w swoim życiu.
Przyjaciele: spotkanie po latach wywołali we mnie mnóstwo pozytywnych emocji. Uśmiechałam się, wzruszałam oraz miło spędziłam czas. Z drugiej strony, kiedy odsunę na bok wszystkie uczucia, nachodzi mnie myśl, czy naprawdę tego wszystkiego potrzebowaliśmy? Racjonalnie analizując sytuację, Przyjaciele: spotkanie po latach to fajny chwyt marketingowy, sposób na chwilowe wykorzystanie produkcji, która swego czasu robiła furorę. I chociaż mam wiadomość, że odcinek specjalny nie był przełomowy i nie wniósł szczególnie dużo, to... nie narzekam. Cieszę się, że go obejrzałam, a fanom produkcji polecam.
Przyjaciele: spotkanie po latach znajdziecie na platformie HBO Go.
Uwielbiam ten serial, on się chyba nigdy nie zestarzeje :)
OdpowiedzUsuńNiektóre jego elementy starzeją się nieciekawie, ale mimo to dobrze mi się go ogląda :D
UsuńNigdy nie byłam fanką tego serialu.
OdpowiedzUsuńSzkoda!
UsuńUwielbiam serial, wiele odcinków znam na pamięć. Niestety miałam napięty grafiki i nie miałam kiedy usiąść do tego odcinka. A nie mogę się już doczekać, bo wiem, że i mnie dopadnie wzruszenie :)
OdpowiedzUsuńLiczę, że zdążyłaś już go obejrzeć i że Ci się spodobał :)
UsuńTeż oglądałam Przyjaciół na stiudiach! Namówili mnie do tego znajomi i pamiętam, że oglądało się go świetnie, cała gama emocji gwarantowana, ale nigdy nie odczuwałam potrzeby, żeby do niego wracać :). Zapewne obejrzę odcinek z ciekawości kiedyś przy okazji.
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało Ci się go obejrzeć! Nawet jeżeli nie będziesz namiętnie do niego wracać.
UsuńIlość botoksu na niektórych twarzach trochę mnie przeraża. Nigdy nie byłam wielką fanką serialu, ale może kiedyś obejrzę ten odcinek specjalny.
OdpowiedzUsuńZwierz dobrze to podsumował na swoim blogu, że twarze aktorów doskonale pokazują, jak inaczej Hollywood podchodzi do starzenia się kobiet i mężczyzn. Może i dobrze, że nie było Paula Rudda - panowie mogliby być smutni, widząc, że dla niektórych czas stoi w miejscu* :D
Usuń* żart, bardzo mi brakowało tego aktora w odcinku specjalnym
Czytałam tekst Zwierza i zgadzam się z tym spostrzeżeniem :/ Jest to dość przykre, gdy się o tym pomyśli w ten sposób.
UsuńMam w planach, z sentymentu do serialu ;)
OdpowiedzUsuńPolecam :D
UsuńNigdy nie lubiłam tego serialu. :P
OdpowiedzUsuńAjj, szkoda
UsuńMoim zdaniem to mimo wszystko lepszy powrót niż zaliczyły np. "Kochane kłopoty" (matko, jak ja nie znoszę tego tłumaczenia). Każda próba kontynuacji tej historii w formie fabularnej mogłaby się okazać rozczarowująca i przygnębiająca. Twórcy dobrze podsumowali, że był to serial o konkretnym etapie życia, do którego niestety nie ma powrotu. A takie spotkanie po latach oglądało się baaardzo miło.
OdpowiedzUsuńPierwotnie byłam rozczarowana, że nie jest to odcinek fabularny, ale finalnie się z tego cieszę. To zamknięta, opowiedziana historia, dlatego dobrze, że powrót przyjął formę raczej show i wspominek.
UsuńSerial bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńTo i ten odcinek warto obejrzeć :D
UsuńWiem, że muszę to koniecznie obejrzeć. Chyba specjalnie wykupię sobie konto na HBO, żeby tylko dorwać taką możliwość. :)
OdpowiedzUsuńMoże wystarczy darmowy okres próbny! Bo przypuszczam, że taki mają. Choć zainwestowanie w HBO Go polecam :)
UsuńWszyscy kochają ten serial i nie ma się co dziwić, też chętnie obejrzę ten odcinek :)
OdpowiedzUsuńTaak, tylu fanów na całym świecie - to niesamowite!
UsuńGdy go wyświetlali oglądałam kilka odcinków, ale jakoś specjalnie mnie nie wciągnął 😉
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem :)
Usuń