„Moc amuletu‟ – Laura Kneidl, Bianca Iosivoni [recenzja]
449 zbiegłych dusz. 449 dni, żeby posłać je z powrotem do krainy umarłych. Łowczyni duchów Roxy wie, że to misja praktycznie niewykonalna. Jej dni zdają się więc policzone. Dlatego nie jest jej na rękę, że musi mieć na oku tajemniczego Shawa, który był opętany i od tamtej pory nic nie pamięta. Szczególnie że z każdą chwilą, którą ze sobą spędzają, iskrzy między nimi coraz wyraźniej. A przez to Roxy może stracić nie tylko serce, lecz także życie.
Laurę Kneidl bardzo cenię za jej książki, a po paru powieściach Bianci Iosovoni również do niej się przekonałam. A ponieważ ostatnio coraz częściej odnoszę wrażenie, że niemiecka literatura jest bardziej oryginalna od tej amerykańskiej, z ciekawością sięgnęłam po pierwszy tom tego duetu. Choć nieco niespodziewany w moim odczuciu, bo zamiast standardowego New Adult, otrzymałam powieść z nurtu urban fantasy. Pytanie zatem: czy autorki podołały temu wyzwaniu?
Oto współczesny Londyn, w którym mieszkają hunterzy, wyszkoleni łowcy, którzy polują na duchy, zjawy, wampiry oraz inne niecne istoty. Jednym z hunterów jest posługująca się amuletem Roxy. Niestety sama jej profesja to nie największe zmartwienie dziewczyny. Oprócz tego wisi nad nią widmo wysłania konkretnych dusz do piekła w bardzo krótkim czasie oraz wiara w to, że uznany za martwego brat, jednak żyje. Dość sporo jak na kogoś, kto ledwo przekroczył dwudziestkę, co? A to nie wszystko! Na domiar złego pod jej pieczę trafia Shaw, chłopak, który stracił pamięć i decyduje się zamieszkać z hunterami.
Tym sposobem otrzymaliśmy powieść, która trochę przywodziła mi na myśl cykl Cassandry Clare. Przyznaję, że czytałam tylko dwa tomy i miało to miejsce jakieś dziewięć lub dziesięć lat temu, ale mimo to dostrzegałam podobne klimaty. Grupa wyszkolonych młodych ludzi pod okiem starszego mentora, wiele tajemnic, ktoś nowy dołączający do grupy... Nie odczułam jednak tych podobieństw bardzo dotkliwie. Raczej postrzegam je w kategoriach „jeżeli podobały Ci się książki Clare‟, może i w Mocy amuletu znajdziesz coś dla siebie.
Historia jest całkiem wciągająca i łatwa do wgryzienia się. Pierwszy tom jest niby wprowadzający do świata, pokazujący wszystkie problemy, z którymi borykają się główni bohaterowie, jednak przy okazji do czegoś dąży. Dość szybko zostaje zarysowany problem, a wraz z nim akcja nabiera tempa. Poza tym bohaterowie skrywają liczne tajemnice, a zatem nie można się nudzić. Z niecierpliwością czekałam na moment, w którym dowiemy się czegoś więcej o przeszłości Roxy czy Shawa. A z tego, co na razie się dowiedzieliśmy: jest na co czekać.
Oczywiście nie jest to książka bez wady. Obawiałam się, jak autorki, które znane są mi przede wszystkim z obyczajowych New Adult, poradzą sobie z fantastyką. I chociaż poszło im nieźle, to parę rzeczy mi zgrzytało. Choćby ogrom opisów tego, jak ktoś wygląda i w co jest ubrany. Naprawdę nie potrzebowałam takich fragmentów tekstów na pół strony. Poradziłabym sobie bez nich... Czuję, że to jakaś naleciałość z pisania obyczajówek, gdzie w fantastyce wolałabym opisy potworów niż sukienek. Parę razy napotkałam się też z drobnymi błędami logicznymi oraz dziwnym postępowaniem bohaterów. Już z czytanych recenzji wiedziałam, że takich potknięć trochę jest i niestety słowa innych się potwierdzają.
Zaskoczył mnie (i to pozytywnie) pewien... brak wątków miłosnych. Wiadomo, gdzieś tam w tle on się kształtuje, coś tam się tworzy, ale nie jest to natarczywe. Nie jest dominującą cechą tej powieści, co biorąc pod uwagę losy bohaterów jest całkowicie logiczne. Bardzo mi się to spodobało i traktuję jako naprawdę odświeżające na tle innych powieści.
Zresztą ogólnie pozytywnie postrzegam bohaterów tej książki. Są różnorodni, ciekawi oraz dający się lubić. Uważam, że obie autorki potrafią kreować postacie i tym razem również się tym wykazały. Nie było sytuacji, abym potwornie się na kogoś denerwowała. Żałuję jedynie, że nie wszystkich poznajemy równie dobrze. Bardzo chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o niektórych drugoplanowych postaciach. Ale biorąc pod uwagę, że cykl ma liczyć sobie sześć tomów... wierzę, że się tego doczekam.
Na korzyść Mocy amuletu działa również styl Kneidl oraz Iosivoni. Jest on dość przystępny i sprawia, że powieść czyta się szybko. Oczywiście nie jest to takie bez wad. Już wcześniej mówiłam o zbytecznych opisach, ale czuję potrzebę, by to podkreślić raz jeszcze. Jak zawsze bawi mnie również fakt, że nie wszystkie wyrażenia zostały przetłumaczone na polski. Domyślam się, że wynika to z faktu, że książka w oryginalne napisana jest po niemiecku, a skoro autorki wtrąciły przekleństwa po angielsku, to nie przetłumaczono ich na polski, ale... dalej uważam to za dziwną decyzję.
Podsumowując, Moc amuletu to przyjemna książka. Nie jest to powieść nadzwyczajna, która wbiła mnie w fotel, ale spędziłam przy niej dobry dzień. Ma parę wad, ale jest ich na tyle mało, że na pewno sięgnę po kontynuację, gdy pojawi się ona na polskim rynku wydawniczym.
W PIGUŁCE:
| fantastyka | urban fantasy | duchy | potwory | wampiry | akcja | tajemnica | niemieckie autorki | miejsce akcji: Wielka Brytania | inne książki Kneidl | inne książki Iosivoni |
Za egzemplarz dziękuję:
Nie mój gatunek tym razem.
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem :)
UsuńDobrze, że autorki sobie poradziły. Praca w duecie nie jest bowiem łatwa.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Zawsze podziwiam, gdy książkę napisały dwie osoby!
UsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńW wolnej chwili gdy już trochę nadrobię kultową fantastykę i Sandersona, to z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Och! Koniecznie Sanderson w pierwszej kolejności <3
UsuńPierwsze zdanie kupiło mnie i wiem, że ją przeczytam. Ostatnio zapoznałam się z Kneidl, z Bartsch i mam to samo przemyślenie, co ty - niemiecka literatura jest naprawdę o niebo bardziej oryginalna od amerykańskiej! Nie wiem tylko, czy chcę ją czytać już, czy jak będzie całość :D
OdpowiedzUsuńCzytać już teraz w imię zasady: jeżeli będziesz czekać aż wyjdzie cała seria z kupnem, to być może nie przeczytasz całej serii, bo nie wyjdzie :(
UsuńDla mnie "brak wątków miłosnych" na plus. Nie szukam ich w fantastyce
OdpowiedzUsuńTo faktycznie odświeżające!
Usuń