„Ogień nie zabije smoka‟ – James Hibberd [recenzja]

ogień nie zabije smoka recenzja
Pierwsza oficjalna książka opowiadająca o największym hicie telewizyjnym XXI wieku – serialu Gra o Tron – napisana przez dziennikarza „Entertainment Weekly” Jamesa Hibberda i opublikowana przy wsparciu HBO. W "Ogień nie zabije smoka" James Hibberd, dziennikarz „Entertainment Weekly”, przedstawia fascynujące kulisy serialu "Gra o tron" i historię jego powstania: od pierwszych spotkań zespołu kreatywnego, po nagranie scen bitew, aż po niesamowitą inscenizację finału. Zrealizowany na podstawie bestsellerowego cyklu powieściowego George’a R.R. Martina serial został nagrodzony aż 59 statuetkami Emmy i stał się światowym fenomenem.
 
Gra o tron to fenomen, któremu swego czasu dałam się pochłonąć. Chociaż po pierwszym sezonie myślałam, że serię porzucę, udało mi się w nią wkręcić. Potem już tylko z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnych odcinków, które obgadywałam z bliskimi i słuchałam szalonych teorii fanowskich, licząc, że się sprawdzą. Jednak im bliżej końca, tym moje rozczarowanie rosło, a finalnie Gra o tron pozostawiła po sobie pewne poczucie niesmaku w niektórych kwestiach. Nie mogę jednak ukryć, że przez pewien czas mocno żyłam tym tematem, więc chętnie sięgnęłam po książkę, która omawia sekrety tego serialu od jego samego początku.

Hibberd stworzył bardzo ciekawą historię, która opisuje całą produkcję od momentu, w którym zrodził się pomysł, aby Grę o tron nakręcić aż do ostatniego panelu w ramach Comic Conu, który podsumował finał. W związku z tym nie ma tutaj skakania między przeszłością a przyszłością. Autor przedstawia całość w sposób linearny, skupiając się na najważniejszych elementach dla danego okresu. Dzięki temu można się poczuć, jakby na nowo przeżywało się Grę o tron. Jeszcze raz przypomina się sobie pierwsze odcinki, wydarzenia z sezonów środkowych, a także finałowe rozwiązania wątków.

Autor szczegółowo obrazuje to, co akurat uznaje za interesujące w kolejnych sezonach. I powstała z tego bardzo ciekawa książka, przepełniona interesującymi faktami na temat Gry o tron. Serio, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia. Nie wiedziałam o tym, jak bardzo różni się faktyczny odcinek pilotażowy od pierwotnego ani jak długo nagrywany był odcinek Długa Noc. Ogień nie zabija smoka dostarcza różnych ciekawostek, które może znaliście wcześniej, a może nie. Jestem jednak przekonana, że większość osób nie raz poczuje się zaskoczona.

Ale to tylko tylko luźne fakty, a również szczegółowe omówienie powstawania niektórych scen i odcinków. Fani serialu dowiadują się, ile problemów czekało obsadę przy produkcji. Od ciągłych problemów z funduszami, przez zmiany aktorów, złamane kostki, psychofanów, niskie temperatury i inne rzeczy, których nie sposób wymienić. Czytając to, widz uświadamia sobie, jak dużo pracy i wysiłku zostało włożonych w powstanie tego serialu. Niby wcześniej wiedziałam, że to wszystko nie zrobiło się samo i przełożenie na mały ekran epickiej historii fantasy łatwizną nie jest, ale nie miałam świadomości ogromnej skali niektórych przedsięwzięć.

Ogień nie zabije smoka pozwala również inaczej spojrzeć na niektóre sceny. Wcześniej patrzyłam na nie tylko jako odbiorca, a teraz mogłam poznać ich techniczną stronę. Dodatkowo poznałam komentarze i opinie obsady! Wcześniej nie wiedziałam, jak zachowywała się na planie Diana Rigg (odtwórczyni roli Olenny Tyrell) ani jak wyglądały rozmowy Nikolaja Coster-Waldau (Jamie Lannister) oraz Gwendoline Christie (Brienne z Tarthu). A takie malutkie smaczki dotyczące aktorów oraz relacji między nimi dostarczały mi świetnej rozrywki. Serio, uśmiechałam się, czytając, jak opisano pierwsze poznanie Kita Haringtona (Jon Snow) i Rose Leslie (Ygritte).

Co więcej, dzięki tej książce udało mi się poukładać pewne wątki w głowie. Między innymi lepiej zrozumiałam, dlaczego nigdy nie lubiłam Daenerys, bohaterki uwielbianej przez licznych. Wielokrotnie nie umiałam do końca nakreślić, co było powodem mojej frustracji, a dzięki Ogień nie zabije smoka udało mi się to lepiej ubrać w słowa (szkoda tylko, że nie wiedziałam tego, gdy oglądałam serial, bo brakowało mi wtedy siły argumentów!).

Oczywiście Ogień nie zabije smoka ma swoje gorsze momenty. Zdarzały się rozdziały, które potwornie mnie nużyły i z których niewiele wyniosłam. Zakładam jednak, że inni fani mogą tak pomyśleć o rozdziałach, które ja uznałam za szalenie interesujące. Ponadto, pewną wadą, która wynika raczej z mojej beznadziejnej pamięci, jest to, że nie zawsze pisano przy nazwiskach aktorów imię postaci, którą grali. Na rozdział sygnalizowano to raz, a dla mnie było to stanowczo za mało, bo pomijając głównych aktorów czy twórców, reszta zlewa mi się w czarną plamę. W związku z tym nieco gubiłam się i albo sprawdzałam, kto akurat się wypowiada, albo to ignorowałam, uznając, że dobra, trudno, przeżyję bez tej wiedzy. 

Są to jednak małe wady, których inni mogą nie odczuć (bo z ich mózgów imiona i nazwiska nie wyparowują po pięciu sekundach), dlatego nie postrzegajcie ich jako czegoś bardzo zniechęcającego. Ogień nie zabije smoka to świetne uzupełnienie serialowej przygody z Grą o tron. To książka, która pozwala rozliczyć się na dobre z tym serialem, aktorami oraz fabułą. Dlatego jeżeli szukacie klamry w swojej historii z ekranizacją cyklu Martina, sięgnijcie po reportaż Hibberda.

W PIGUŁCE:
| Gra o tron | reportaż | na faktach | serial | popkultura | film | aktorzy | 
ogień nie zabije smoka cytat
Za egzemplarz dziękuję:

Komentarze

  1. Zastanawiałam się nad lekturą tej książki, ale mam taki niesmak po ostatnim sezonie tego serialu (jestem w grupie tych, którzy twierdzą, że nigdy nie powstał), że w ramach protestu nie zamierzam po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam po nim mocny niesmak i chociaż książka pozwoliła mi na niektóre elementy spojrzeć przychylniej, to parę razy robiłam zdjęcia treści i wysyłałam przyjaciółce z podpisem "oni sami nie wiedzieli, co robią w tym serialu" XD

      Usuń
  2. To zupełnie nie mój gatunek. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. raczej nie jest to ksiązka dla mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że podobna książka nie powstała o innych serialach. To znaczy może została, ale ja o niej nie wiem, bo pomysł wydaje mi się rewelacyjny :) Chętnie poczytałabym np. o moim ukochanym "Breaking Bad" czy "The Walking Dead". "Gry o tron" nie oglądałam, ale nie wykluczam, że w przyszłości to nadrobię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kiedyś doczekasz się książki o którymś z tych seriali! O "Breaking Bad" byłoby co napisać! Tym bardziej, że to niemały fenomen :)

      Usuń
  5. A ja jeszcze nie widziałam ani jednego odcinka 'Gry o tron'. Może kiedyś zobaczę co to za fenomen, ale na razie mnie w ogóle nie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zobaczyć choćby trochę, aby mieć pojęcie, o co chodzi w całym tym szale :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza