„Truly‟ – Ava Reed [recenzja]

truly recenzja
W końcu! 21-letnia Andie nie może się doczekać rozpoczęcia studiów w Seattle i ponownego zobaczenia swojej najlepszej przyjaciółki June. Kiedy przyjeżdża do miasta, Andie nie ma ani kredytu studenckiego, ani mieszkania, ale nie pozwala aby to ją zniechęciło. Przez pierwsze kilka nocy śpi na sofie June, dopóki nie znajdzie własnego miejsca. Ale musi opuścić swoje nowe mieszkanie wcześniej, niż oczekiwano. W desperacji zaczyna potajemnie nocować w klubie, w którym pracuje - do momentu, gdy właściciel przyłapuje ją na gorącym uczynku i niespodziewanie oferuje jej miejsce na nocleg. Andie dobrze dogaduje się ze swoimi nowymi współlokatorami; to tylko Cooper jest dla niej zagadką. Czasami jest przy Andie i pomaga jej tak bardzo, jak tylko może. Ale innym razem ją odpycha i trzyma na dystans. Andie chce wiedzieć, dlaczego i kim naprawdę jest Cooper. Ale szybko zdaje sobie sprawę, że niektóre tajemnice najlepiej pozostawić nierozwiązane.

Historia przedstawiona w Truly nie jest szczególnie oryginalna. Główna bohaterka wyjeżdża na uniwersytet, co jest dla niej wyjątkowo trudne ze względu na brak funduszy. To zresztą nie jej jedyny problem – drugim jest fakt, że próbuje poradzić sobie z żałobą. Przez splot zdarzeń trafia na chłopaka, Coopera, który z jednej strony chciałby być blisko, ale z drugiej ją odtrąca, bo też ma za sobą nieciekawą przeszłość. Pod względem linii fabularnej jest to typowe New Adult, któremu brakuje jakichś szczególnych fajerwerków.

Jednak z jakiegoś powodu nie umiem na to narzekać. Truly to przyjemne romansidło, które rozgrywa się na studiach. Stawia na pewne znane w literaturze motywy, ale nie robi tego do bólu. Ava Reed, chociaż pokazuje swoich bohaterów jako posiadających problemy, nie popada w przesadę. Wielu autorów New Adult tak postępuje, a u niej udało się stworzyć przyjemną historię bez wyzyskiwania traum na prawo i lewo. Co za tym idzie, Truly jest lekkie, przyjemne oraz zajmujące.

Dość szybko wciągnęłam się w losy bohaterów, a jeszcze szybciej przeszłam przez całą powieść. Ich przygody są całkiem urocze, jednak zarazem chwilami nieuzupełnione. Widać to szczególnie w kwestii kreacji postaci. Mam wrażenie, że Reed mogła nieco bardziej rozbudować ich historię, ale być może dobrze, że tego nie zrobiła, bo obawiam się, że mogłaby nie podołać temu zadaniu. Także krótko mówiąc: historia jest lekka, przyjemna, ale bez żadnego efektu wow.

To samo tyczy się głównych bohaterów, którzy są... w porządku. Chciałabym powiedzieć, że ich pokochałam, ale byłoby to nieprawdą. Ba! Jestem przekonana, że dość szybko wyprę ich z pamięci. Obydwoje mają przeszłość, pewne charakterystyczne zachowania, widać, że autorka poświęciła czas, aby ich opracować. Natomiast nie poczułam wobec nich żadnej chemii. Sprawiali nieco wrażenie kogoś, kto jest całkiem okay, ale w sumie miałki. Przez to naprawdę trudno mi tutaj coś powiedzieć poza tym, że liczyłam na ciut większe rozwinięcie ich demonów z przeszłości. Spodziewałam się, że będą one miały większe znaczenie dla fabuły, tymczasem pozostałam z pewnym niedosytem.

Najlepszą postacią w całej tej historii jest Mason, przyjaciel Coopera. Bardzo polubiłam jego poczucie humoru, upór oraz troskliwość o swoich bliskich. Od momentu, w którym się pojawił, wiedziałam, że główni bohaterowie mogą okazać się wybitni, a ja i tak z niecierpliwością będę wyczekiwać drugiego tomu, Madly, w którym to właśnie Mason jest głównym bohaterem. Również June jest postacią wyjątkowo charakterną oraz ciekawą, dlatego tworzyli bardzo dobrych sidekicków, jednak mam nadzieję, że wkrótce będę mogła ich zobaczyć na pierwszym planie. 

Mój największy problem z tą książką, to styl. Truly nie jest pierwszą książką Reed, a jednak chwilami odnosiłam wrażenie, jakbym czytałam dobrą, aczkolwiek wattpadowską powieść. Miała w sposobie pisania coś takiego, co przywodziło mi na myśl raczej niewprawionego w słowie twórcę. Nie było to całkiem tragiczne, ponieważ książkę czytało się szybko, przyjemnie oraz bez większego cringe'u. Natomiast nie mogłam pozbyć się wrażenia, że dałoby się lepiej. 

Po pierwsze, autorce zdarza się dość chaotycznie tworzyć dialogi. Chwilami nie wiedziałam, kto wypowiada dane słowa i musiałam się naprawdę długo nad tym zastanawiać, bo sprawa nie była jasna. Tutaj zabrakło mi pewnych opisów. W innych miejscach z kolei było ich za dużo... Widzicie, jedna z ostatnich scen została zupełnie niepotrzebnie napisana z dwóch perspektyw, co było... totalnie bezsensu. Absolutnie nie wiem, co stało za tą decyzją i uważam, że autorce lepiej by wyszło, gdyby odpuściła sobie te kilka stron. Sytuacji nie polepszyło również polskie wydawnictwo, które niestety przepuściło do druku kilka literówek... Nie jakoś dużo, jednak rzucają się one w oczy i dla mnie są frustrującym elementem.

Podsumowując, Truly to ciekawa, całkiem przyjemna książka na raz. Czyta się ją naprawdę szybko, łatwo przywiązuje się do bohaterów oraz ma ochotę na więcej. Nie uważam jej za szczególnie oryginalną czy wybitną, jednak bez wątpienia miło ją zapamiętam. No i na pewno przeczytam drugi tom! Masonie i June, pojawcie się w Polsce jak najszybciej!

W PIGUŁCE
| romans | New Adult | niemiecka literatura | miejsce akcji: USA | radzenie sobie z żałobą | studia | praca | stand-alone story |
truly cytat
Za egzemplarz dziękuję:

Komentarze

  1. Lubię czytać książki, w których używam się z bohaterami, więc dam tej książce szansę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sama okładka mi się podoba. Być może kiedyś poznam tę książkę 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest cudna! Mam nadzieję, że dasz szansę tej historii!

      Usuń
  3. Okładka jest świetna, chyba brałam ją pod uwagę jakiś czas temu, nie jestem pewna w sumie, ale na pewno gdzieś mi mignęła! Ostatnio mam ochotę właśnie na takie ciepłe, niewymagające historyjki, także kto wie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro czegoś takiego szukasz, to "Truly" może Ci przypaść do gustu :)

      Usuń
  4. Piękna okładka, ale nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro jest na raz, to raczej prędko po nią nie sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Przegapiłam zupełnie gatunek jakim jest New Adult. Swego czasu kupiłam trochę książek, które wpisują się w ten rodzaj literatury, ale wciąż ich nie przeczytałam. Nie będę więc dokładać sobie kolejnych tytułów, zwłaszcza że ta powieść nie jest wyjątkowa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gatunek New Adult jest specyficzny - ma swoje gorsze i lepsze momenty, jednak suma summarum polecam :) Ta książka w sumie nie jest zła, jest poprawna, ale są lepsze z tego gatunku (np. książki Kasten czy Kneidl!).

      Usuń
    2. Na pewno się z nim zetknę, bo swego czasu nabyłam parę książek polecanych w blogosferze, więc na pewno któraś powieść mi się spodoba :) Dzięki za nazwiska warte sprawdzenia :)

      Usuń
  7. Pomimo kilku wad tej powieści chciałabym dać jej szansę. Dawno nie czytałam książki z gatunku New Adult. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się spodoba, jeżeli zdecydujesz się na lekturę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza