„Dziewiąty dom‟ – Leigh Bardugo [recenzja]
Alex Stern to ostatnia dziewczyna, jaka mogłaby znaleźć się na pierwszym roku w Yale. Rzuciła szkołę i jako jedyna przeżyła potworną, niewyjaśnioną zbrodnię. Ostatnie, czego chce, to sprawiać kłopoty, zwłaszcza kiedy Yale może być dla niej nowym początkiem. Jednak darmowa nauka na jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów wiąże się z pewnym haczykiem. Alex ma za zadanie monitorować tajemnicze poczynania tajnych stowarzyszeń w Yale, stowarzyszeń, z których wywodzi się wielu najsłynniejszych i najbardziej wpływowych ludzi świata. Teraz na kampusie znaleziono martwą dziewczynę i wydaje się, że tylko Alex nie akceptuje sposobu, w jaki policja i uniwersytecka administracja wyjaśniły jej śmierć. Alex wie, że tajne stowarzyszenia są o wiele bardziej złowieszcze i nadzwyczajne, niż ktokolwiek sobie wyobraża. Tajne stowarzyszenia parają się zakazaną magią. Wskrzeszają umarłych. A czasem żerują na żywych…
Nowa książka od Bardugo? Biorę w ciemno! Tak naprawdę jedyne, co kojarzyłam o Dziewiątym domu, kiedy po niego sięgałam, to że jest mroczny. Widziałam opinie, recenzje, komentarze i z wszystkich można było wyciągnąć jedną myśl: ta powieść jest niepokojąca i pojawiają się w niej ciężkie wątki. A wiecie, mi nie jest zbyt po drodze z dużą dawką mroku. Od horrorów raczej stronię, więc troszkę obawiałam się lektury tej powieści. Okazało się jednak, że... no, recenzje znacząco wprowadziły mnie w błąd.
Dziewiąty dom nie jest książką mroczną. Jest brutalna, bywa wulgarna oraz ma w sobie trochę ohydy. Zatem zacznę tę recenzję od słów: to nie jest powieść młodzieżowa. Powinny ją czytać wyłącznie osoby dorosłe, które mają świadomość, jakie triggerujące elementy mogą się tam pojawić. I to właśnie od wymienienia ich rozpocznę tę recenzję. Książkę niemal otwiera opis grzebania we wnętrznościach dalej żywego człowieka. Znajdziecie w tej powieści również: sceny gwałtu, duchy, którym nie raz, nie dwa brakuje połowy twarzy bądź innej części ciała. Co więcej, krew się leje, ludzie zostają ranni, niektóre sceny są ohydne, a bohaterowie chętnie korzystają z wulgaryzmów.
Truizmem jest za to powiedzieć, że ta powieść jest mroczna. Jest brutalna i poruszane tam wątki mogą kogoś bardzo mocno zaniepokoić bądź odświeżyć traumy. Dlatego do Dziewiątego domu należy podejść z ostrożnością. Bardugo nie gloryfikuje przedstawionych brutalnych wydarzeń (i chwała jej za to), jednak wplotła ich w powieść naprawdę dużo. I najbliższe skojarzenie jeżeli chodzi o brutalność i niepokój, jaki we mnie wywołała ta książka, to film Dziewczyna z tatuażem (wersja z 2011). Natomiast jeżeli ktoś obawia się, że Dziewiąty dom jest horrorem, w którym strach przerzucić kolejną stronę, to... nie. To nie jest ten klimat.
Mając to już za sobą, skupmy się na innych aspektach tej książki. Nie można zaprzeczyć, że aura Dziewiątego domu jest specyficzna i wciągająca. Czytelnik zgłębia się w pokręcony, okrutny i magiczny świat tajnych stowarzyszeń na uniwersytecie Yale (nie, nie takich, jak w Kochanych kłopotach). Ich członkowie porywają ludzi, przeprowadzają krwawe rytuały oraz produkują własne narkotyki i mikstury o magicznych właściwościach. Co prawda ogrom informacji na początku może przytłaczać, ale z czasem czytelnikowi jest o wiele lżej. Pierwsze rozdziały były dla mnie trudne, bo zawierają mnóstwo nowych nazw, wyrywkowych stwierdzeń oraz skoków w czasie, co wprowadza poczucie chaosu. Jednak kiedy udało mi się we wszystkim połapać, totalnie przepadłam.
Historia przedstawia trzy wątki: przeszłość głównej bohaterki, Alex, która od najmłodszych lat widzi duchy; zniknięcie Darlingtona, członka Domu Lete dbającego o przestrzeganie prawa przez inne tajne stowarzyszenia oraz tajemniczym morderstwem Tary. Z czasem dodatkowych wątków pojawia się więcej, a te z każdą kolejną chwilą zdają się coraz bardziej do siebie przybliżać, tworząc jedną, wielką, fascynującą intrygę.
A ta z kolei jest całkiem zaskakująca! Niektórych wątków absolutnie się nie spodziewałam i wryły mnie w fotel, kiedy poznałam odpowiedź. Dwa z kolei nie stanowiły dla mnie szoku, ponieważ od początku miałam przeczucie, że coś jest na rzeczy. Nie mogę jednak powiedzieć, że w pełni rozgryzłam pomysł Bardugo. Miałam po prostu bliżej nieokreślone przeczucie. Zatem nie obawiajcie się, że historia Was znuży! Dziewiąty dom potrafi nieźle zaskoczyć swojego czytelnika oraz dostarczyć mu dawki mnóstwa innych emocji...
Powiedziałabym, że najwięcej dla powieści robi aura i fabuła, jednak bohaterowie również są intrygujący. Alex skrywa mroczną tajemnicę, którą stopniowo poznajemy z perspektywy jej oraz wspomnianego Darlingtona. Dziewczyna wiele przeszła, więc bywa wredna oraz jędzowata, ale ma też ogromne serce i stara się je wykorzystać w dobrej sprawie. Tworzy to pewien dysonans, który z ciekawością się obserwuje, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak Alex się zachowa (choć można się zastanawiać, czy to bohaterka, którą się lubi czy lubi nienawidzić). Z kolei Darlington... Ach, Darlington! Myślę, że obok Nikolaia i Kaza będzie tworzył trio moich ulubionych męskich bohaterów spod pióra Bardugo. Chociaż nie poznaliśmy go jeszcze za dobrze, dżentelmen z Lete ma jeszcze wiele nieodkrytych kart i liczę, że jego wątek będzie kontynuowany w przyszłości.
Również inni bohaterowie przypadli mi do gustu. Szlachetny, poukładany i idealny Turner jest naprawdę wysoko w rankingu. Co prawda był frustrujący, ale jego kreacja...? Matko, dla mnie była serio dobra! Są takie postacie, za którymi może szczególnie się nie przepada, ale trzeba docenić, że są dobrze napisani. Turner to jedna z takich osób.
Nie mogę nic ująć Bardugo w kwestii stylu. Książka została dobrze napisana, a także właściwie przetłumaczona. Moje jedyne zażalenie stanowi fakt, że znalazło się tam kilka nadprogramowych bądź usuniętych spacji. Na szczęście było ich tak niewiele, że mogę przymknąć oko na te redaktorskie potknięcia ze strony polskiego wydawnictwa. Wątpliwość może jeszcze wzbudzać czasami ilość wulgaryzmów. Mnie ona osobiście nie ruszała, ale domyślam się, że dla niektórych to może być kłopotliwe (i znowu wracamy do tego, że powieść nie nadaje się dla młodzieży).
Podsumowując, Dziewiąty dom Leigh Bardugo to fascynująca i brutalna przygoda. Historia Alex przepełniona jest magią, mrokiem oraz duchami. Spodziewajcie się rytuałów, kryminalnych zagadek oraz emocjonujących starć. A to wszystko w murach starego i urokliwego Uniwersytetu Yale. Polecam! Pamiętajcie jednak, aby podchodzić do tej książki z rozwagą, bo to nie jest literatura Young Adult.
W PIGUŁCE
| fantastyka | dark fantasy | urban fantasy | duchy | tajne stowarzyszenia | Uniwersytet Yale | kryminał | morderstwo | magia | magiczne rytuały | inne książki autorki |
To mnie zaintrygowałaś. Przeczytała na razie tylko Trylogię Grisza i jestem zakochana w sposobie kreowania postaci przez Bardugo. Książka totalnie ląduje w moim "must have".
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, warto! :D Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
UsuńNiepokój i mroczny klimat dość mocno mnie zachęcają.
OdpowiedzUsuńJest tego w książce całkiem sporo :)
UsuńJeszcze się nad nią zastanowię.
OdpowiedzUsuńWarto przemyśleć lekturę!
UsuńCzas pokaże, czy sięgnę po ten tytuł. Teraz nie jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem :D
UsuńJa akurat Bardugo w ogóle nie znam, ale! Właśnie zamówiłam trylogię GGriszy i chyba od niej zacznę przygodę (bo serial się zbliża ;P ). Co do recenzowanego tytułu: super, że autorka nie gloryfikuje brutalnych zdarzeń, tego bym nie zniosła, a wiem, że w fantastyce może się tak zdarzyć. Także, jestem dobrze nastawiona do prozy Bardugo, zobaczymy jak mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńTak, niestety to się zdarza i strasznie mnie to boli. Dlatego dobrze, że Bardugo nie poszła w te klimaty. Mam nadzieję, że przygoda z tą autorką będzie dla Ciebie dobra!
UsuńMuszę w końcu coś przeczytać Bardugo może mnie też porwie. Na razie na półce mam Catwoman, którą napisała na zlecenie DC.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jeszcze nie czytałam tej książki, ale może kiedyś też się skuszę dla samej Bardugo :D
UsuńSzóstka wron i jej kontynuacja przypadła mi do gustu. Co prawda nadal nie przeczytałam trylogii grisza, ale mam ją w planach. Dziewiąty dom to również pozycja obowiązkowa i mam nadzieję, że uda mi się niedługo ją przeczytać, gdyż zapowiada sie niezwykle intrygująco :)
OdpowiedzUsuńTrylogia Grisza jest dla mnie nieco słabsza od "Szóstki wron", ale warto poznać, by móc zrozumieć całą historię świata wykreowanego przez Bardugo :D
UsuńZapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńTo prawda!
UsuńTroszkę intruguje ten świat tajnych stowarzyszeń na uniwersytecie Yale, ale... nie przepadam za czytaniem o zbyt brutalnych scenach, jeśli historia mogłaby się spokojnie i bez tego obejść. Teraz to dopiero ciężka decyzja, ale chyba... zostawię to sobie na bliżej nieokreśloną przyszłość :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Jasne :) Wolałam wspomnieć o tych brutalnych aspektach, bo jest ich sporo, a na niektórych mogą naprawdę źle wpłynąć. Dlatego lepiej dobrze sobie przemyśleć, czy to lektura na Twoje nerwy!
Usuń