„Pocałunek zwycięzcy‟ – Erin Beaty [recenzja]
| Pocałunek zdrajcy | Pocałunek szpiega | Pocałunek zwycięzcy |
Sage Fowler jako szpieg i doradca korony zdołała zapewnić swojemu krajowi zwycięstwo, choć zapłaciła za to wysoką cenę. Teraz, jako reprezentująca Demorę ambasadorka, staje przed jeszcze trudniejszym zadaniem: nie dopuścić do wybuchu wojny pomiędzy Demorą a wrogim jej do tej pory królestwem Kimisary.Kiedy rozmowom pokojowym grozi zerwanie z powodu zamachu stanu, Sage i jej narzeczony, major Alex Quinn, muszą podjąć ryzyko i wprowadzić w życie niebezpieczny plan, by odkryć, kto stoi za nasłanymi zabójcami. Stawka jest wyższa niż kiedykolwiek wcześniej, zaś w tej rozgrywce pomiędzy zdrajcami jedyną pewną rzeczą jest kolejna zdrada.
Moim największym problemem przy czytaniu tej książki było to, że niemal nie pamiętałam poprzednich tomów. Już po pierwszym rozdziale przeszło mi przez myśl, że zapamiętałam tylko głównych bohaterów, a pozostałych... no, prawie wcale. I nie sądzę, aby to było problemem z książką. To bardziej moja skleroza. Dopiero czytając kolejne strony, powoli zaczęłam zapełniać luki w pamięci (choć i tak czuję, że niewystarczająco). Dlatego już na wstępie chcę zaznaczyć, jeżeli mieliście dużą przerwę od lektury drugiego tomu, to... warto sobie go przypomnieć. Autorka nie poczyniła zbyt wielu przypomnień na początku książki, więc nie liczcie na to, że Beaty odświeży Waszą pamięć.
Ta trudność z przypomnieniem sobie niektórych wątków przyczyniła się do moich problemów z pierwszymi rozdziałami. Czytałam je wolno, frustrując się, że nie pamiętam, kto jest kim. To uczucie na szczęście zelżało, a mi udało się w końcu wkręcić w fabułę, która sprawiała wrażenie napisanej pode mnie! Widzicie, ja po prostu uwielbiam spiski, gdybanie, kto jest zdrajcą, pertraktacje i próby rozwiązania sporów między królestwami. Zachwyca mnie to bardziej niż epickie walki, których znajdziemy od groma w powieściach fantasy. W Pocałunku zwycięzcy Beaty postawiła właśnie na te zagwozdki i walkę na umysły. A dla mnie stanowi to spełnienie marzeń!
Bohaterowie zastanawiają się, kto jest zdrajcą, kto chce ponownie skłócić królestwa będące i tak na granicy wojny. Czytelnik próbuje wymyślić rozwiązanie razem z nimi i chociaż dla mnie było ono oczywiste od momentu zawiązania spisku, i tak doskonale się bawiłam, patrząc, jak postacie dążą do rozwiązania swoich problemów. Chociaż w tym tomie nie zastaniemy wielu walk czy stosowania śmiercionośnej broni, jest niezwykle ciekawie, wciągająco i ekscytująco.
I to na wielu poziomach! Bo nie tylko o główny spisek związany z nieudanym zamachem na życie królowej chodzi. Alex i Sage mimo wielkiej miłości, są rozdarci i tworzy się między nimi potężna ściana. Kto wie, czy w ogóle do przejścia? Clare po utracie ukochanego, nie potrafi wrócić do siebie, przez co wyżywa się na otoczeniu. Lani również przybywa, by wtrącić swoje trzy grosze i choć stanowi najmniej problematyczną postać, również ona boryka się z pewnymi kłopotami. Nie wspominając o tym, że Sage dalej nie potrafi pokonać swojej niskiej samooceny oraz traumy, której doświadczyła po walce wieńczącej Pocałunek szpiega.
Bohaterowie w tym tomie zbliżają się do końca swojej drogi, jeżeli o ich rozwój chodzi. Gdy zestawimy Sage z pierwszego tomu i następnie z ostatniego, jest ona zupełnie innym człowiekiem. Widzą to bohaterowie, autorka, jak i czytelnik. Dziewczyna rozwinęła się, ale do pokonania zostały jej ostatnie słabości. I uwierzcie mi, niezwykle satysfakcjonującym jest oglądanie, jak sobie z nimi radzi... W tym tomie bryluje również Zoraya, przebiegła królowa, dla której liczy się przede wszystkim dobro swojego syna. To bardzo dobrze skonstruowana postać, o której chętnie poczytałabym więcej. Jednak na osobny tom (choćby krótką nowelkę!) i tak zasługuje Lani. Chętnie dowiedziałabym się, jak potoczyło się jej dalsze życie po ostatnim rozdziale Pocałunku zwycięzcy.
Może zauważyliście, że wymieniam same kobiety, pisząc o bohaterach. Nie jest to zabieg przypadkowy! Beaty postawiła na pokazanie silnych bohaterek. Bynajmniej nie Mary Sue, ale zranionych kobiet w różnym wieku. Od przerażonych dziewczynek, przez nastolatki, które przeszły więcej niż powinny, bo dojrzałe żony i matki. Każda z nich ma swój bagaż i próbuje się odnaleźć w świecie rządzonym przez mężczyzn. Beaty wielokrotnie przeplata w swojej historii feministyczne wątki, które niezwykle mnie satysfakcjonowały. Dlatego jeżeli Wam też sprawia przyjemność patrzenie, jak silne kobiety pokonują swoje słabości i osiągają cele: ta powieść jest dla Was.
Najwięcej mankamentów mam chyba wobec stylu autorki. Czasami odczuwałam, że niektóre zdania są zbędne albo napisane w bardzo... sztuczny sposób. Wydawało mi się, że przemyślenia bohaterów są ciut nienaturalne, jeżeli chodzi o formę zapisu. Kilkukrotnie wywołało to we mnie wewnętrzny zgrzyt. Nie mogę jednak powiedzieć, że ogólnie jestem niezadowolona! Beaty potrafi nieźle pisać, tworzy barwne opisy oraz ciekawe dialogi. Co więcej, udaje jej się ująć niektóre sprawy w ostrożne eufemizmy, co sprawia, że powieść nadaje się również dla nastoletniego czytelnika.
Podsumowując, bardzo dobrze bawiłam się w trakcie lektury Pocałunku zwycięzcy. To doskonałe zwieńczenie cyklu, które pozwala na rozwiązanie wszystkich wątków, a także wskazanie, czy bohaterowie doczekali się swojego „i żyli długo i szczęśliwie‟. Polecam gorąco fanom twórczości Erin Beaty, ale uprzedzam: warto choć trochę odświeżyć sobie poprzednie tomy, jeżeli macie równie słabą pamięć, co ja!
W PIGUŁCE:
| fantastyka | młodzieżowe | zamach | królowie i królowe | romans | pertraktacje | spiski | inne książki autorki |
Za egzemplarz dziękuję:
Dobrze, że to takie zadowalające zwieńczenie cyklu.
OdpowiedzUsuńTak, wyszło naprawdę super :D
UsuńNie słyszałam ani o tej książce, ani o autorce, ale stwierdzając po Twoim opisie wydaje mi się, że jest to coś, co mogłoby przypaść mi do gustu, mimo, że raczej nie czytam książek tego typu. Dzięki! ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba!
UsuńNie słyszałam o tej serii, ale może to dlatego, że to nie mój target.
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem :)
UsuńCiekawa recenzja, ale to nie mój gatunek czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńNie mój gatunek, ale cieszę się, że Ci się seria podobała :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, żeby każdy znalazł coś dla siebie <3
UsuńŚwietnie, że tak dobrze ta część domknęła cykl i najważniejsze, że jesteś zadowolona 😊
OdpowiedzUsuńTak, to prawda! Autorce dobrze to wyszło :)
UsuńKawał dobrej serii. Jak nie lubię fantastyki tak ta wciągnęła mnie na całego :)
OdpowiedzUsuńJest mega! Plus to nie jest typowa fantastyka, magii tu nie zastaniemy!
UsuńJaka bajkowa okladka
OdpowiedzUsuńTo prawda, choć wolę oryginalne okładki!
UsuńNie słyszałam o tej serii, ale myślę, że mogłaby mi się spodobać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Polecam się z nią zapoznać!
UsuńTo chyba cykl nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńCiekawa pozycja :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
UsuńMeh, mam przeświadczenie, że tylko bym na nią narzekała. Jakby... literatura amerykańska dla młodzieży, silne bohaterki, szpiedzy i takie tam... Nie znam dobrej książki w takich klimatach. Bo nawet "Marzyciel", który jest cudny (jako jedna z niewielu znanych mi młodzieżówek z US), opiera się na nieco innych schematach i konceptach.
OdpowiedzUsuńJest to obecnie mocno eksploatowany temat w literaturze. Jednym autorom wychodzi on lepiej, drugim gorzej. Jeżeli jednak komuś podobają się te klimaty, to warto do nich sięgnąć. Natomiast rozumiem też, dlaczego ktoś może uznać je za miałkie czy frustrujące :D Najważniejsze to znaleźć coś odpowiedniego dla siebie!
Usuń