Biohakerzy [recenzja 1 sezonu]
Biohakerzy to niemiecki serial science-fiction, na który składa się zaledwie sześć odcinków trwających nieco ponad pół godziny. Obejrzenie go zatem zajmie widzowi mało czasu i było jednym z czynników, dla których zdecydowałam się po niego sięgnąć. Drugim, może nawet istotniejszym, był zachęcający oraz intrygujący tytuł, ponieważ zanim włączyłam pierwszy odcinek, nie miałam za bardzo pojęcia czego się spodziewać.
A twórcy zdecydowali się wsadzić nas od razu w środek akcji. Oto główna bohaterka, Mia, jedzie pociągiem, w którym kolejne osoby zaczynają masowo dostawać ataków serca. Tuż po tym przenosimy się do wydarzeń mających miejsce dwa tygodnie wcześniej, w ramach których dowiadujemy się, że Mia jest studentką medycyny zafascynowaną pracą wyjątkowej oraz utalentowanej profesor Lorenz. Nie chodzi tutaj jednak tylko o talent do biotechnologii wspomnianej wykładowczyni, ale również o tajemnicę z przeszłości Mii, w którą Lorenz jest zamieszana...
I pozwolę sobie, aby przerwać opis w tym momencie, ponieważ obawiam się, że napisanie czegoś więcej mogłoby doprowadzić do spoilerów. A nie chcę Wam zdradzać zbyt wiele z fabuły. Spodziewajcie się jednak zwrotów akcji, tajemnic z przeszłości oraz tajnych eksperymentów na ludzkim DNA. To właśnie ten ostatni element zafascynował mnie w Biohakerach najbardziej i zarazem uważam go za najmocniejszą stronę tej produkcji.
Otóż, Biohakerzy przedstawiają nam świat, w którym ingerowanie w genetykę to coś na wzór rozrywki. Jedna ze współlokatorek Mii, Chen-Lu, próbuje stworzyć grzyby, które będą smakować jak mięso. Z kolei mieszkający z nimi Ole przeprowadza na sobie zabiegi, które mają wzmocnić jego ciało (np. wszczepia sobie magnesy pod opuszki palców). Mamy tutaj do czynienia ze zmutowanymi komarami, próbą wykluczenia chorób genetycznych oraz różnych cudów, które wydają się mniej lub bardziej odległe z perspektywy współczesnej nauki.
Ten motyw jest niezwykle fascynujący i z ciekawością obserwuje się, jak bohaterowie rzucają terminami z biologii oraz chemii, a potem czynią (niemal) magiczne rzeczy. Niektóre ich zabiegi są przerażające, inne intrygujące, a jeszcze inne stanowią podstawę do gagów sytuacyjnych (choć można się zastanawiać, czy znowu takich zabawnych). W każdym razie motyw dotyczący biotechnologii jest fajny i chciałabym zobaczyć w tym temacie więcej.
Nieco gorzej jest z tłem fabularnym... O ile historia Mii jest całkiem interesująca i w napięciu przyglądałam się stopniowemu odkrywaniu tajemnicy jej przeszłości, tak... czasami coś mocno nie wychodziło. Niektóre wydarzenia były po prostu głupie, zachowania bohaterów irracjonalne, a podejście profesjonalnych służb wołało o pomstę do nieba. Absurd gonił absurd, a ja się zastanawiałam, jak tak inteligentni bohaterowie dają się tak łatwo podejść.
Generalnie kwestia postaci jest nieco kłopotliwa. Jasper (pracownik oraz student Lorenz) oraz Mia są najciekawszymi postaciami. A może lepiej powiedzieć, że mają najlepszą konstrukcję. Ich działania podbudowane są konkretną motywacją, a ich zachowania wynikają z przeszłości oraz osobistych doświadczeń. Szczególnie wartościowa jest tutaj postać Jaspera. Naprawdę uważam, że jego historia jest dobra i jeżeli powstanie drugi sezon, to liczę na dalszy rozwój. Podobnie ciekawa jestem, dlaczego Lorenz zdecydowała się na karierę oraz takie podejście do nauki. Jestem przekonana, że kryje niejedną tajemnicę i może nas jeszcze zaskoczyć.
Niestety nie wszystkie postacie są równie ciekawe. Niklas, przyjaciel Jaspera, to bohater tak bezosobowy, że wręcz boli. Ta postać nic sobą nie reprezentuje. To taka zapchaj dziurę, podstawa do konfliktu, którego nie musiało być i wsparcie, którym mógłby być ktokolwiek inny. Dla mnie jego kreacja nie niesie za sobą żadnej wartości, jest jednowymiarowy oraz totalnie bezsensowny. Może nie denerwował mnie w trakcie serialu, jednak ostatecznie jest to słabo skonstruowana postać. Nieco podobnie jest w przypadku Chen-Lu i Ole, którzy... pomijając, że reprezentują inne podejście do biotechnologii, również niewiele wnoszą. Nie wspominając o Lotte (kolejnej współlokatorce Mii), która jest jeszcze bardziej nijaka, choć teoretycznie można ją określić mianem najbardziej charakternej.
Żeby było gorzej, relacje między tymi bohaterami są... no, złe. Za szybkie, za intensywne na czas, który dane postacie spędziły ze sobą. Biohakerzy rozgrywają się na przestrzeni dwóch tygodni, a dochodzi tam do takiej zawrotnej dynamiki między bohaterami, że to aż boli widza. Jestem zniechęcona tym, jak jednowymiarowo potraktowano te relacje, ponieważ doprowadziło to do paru absurdów.
Podsumowując, pomysł na Biohakerów jest oryginalny, zakończenie niesie za sobą furtkę do drugiego sezonu, a prezentowana technologia intryguje. Jednakże niektóre elementy fabularne są niezwykle absurdalne, kreacja większości bohaterów marna, a relacje między nimi sprawiają wrażenie nierealistycznych. Pytanie zatem, czy oryginalny pomysł wystarczy, aby ten serial był satysfakcjonujący? Cóż, oglądając Biohakerów odczułam cień frustracji, jednak pewnie sięgnę po kontynuację. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest to produkcja, do której można podejść bezkrytycznie i która każdemu się spodoba...
O tym niemieckim serialu nie słyszałam. W sumie to od stycznia do września obejrzałam tylko dwa seriale po dziesięć odcinków..Zaciekawił mnie tematyką, ale nie wiem czy zniosłabym złe relacje bohaterów i ich marne kreacje.
OdpowiedzUsuńTrudno ocenić. Najlepiej zacząć i przekonać się na własnej skórze!
UsuńBrzmi intrygująco, choć ta kreacja bohaterów trochę zniechęca.
OdpowiedzUsuńNiestety jest to odrzucający element tego serialu :/
UsuńNie słyszałam o tym serialu, ale po tym poście jestem bardzo zaintrygowana. Szkoda, że postacie wyszły tak nijako. Mimo to myślę, że zapoznam się bliżej z tym serialem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mam nadzieję, że jeżeli zdecydujesz się go obejrzeć, to przypadnie Ci do gustu!
UsuńTytuł brzmi zachęcająco, szkoda, że nie wszystko jest do końca udane.
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńPierwszy raz słyszę o tym serialu. Faktycznie brzmi intrygująco.
OdpowiedzUsuńPolecam się z nim zapoznać!
UsuńJuż nawet biorąc pod uwagę, ile ten serial ma odcinków i jak długo one trwają, to liczba bohaterów trochę dziwiła. A gdy napisałaś, że akcja serialu trwa dwa tygodnie - to zdecydowanie czerwona flaga.
OdpowiedzUsuńAle ta krótkość serialu brzmi jak jego plus, ostatnio nie mam pomysłu, co obejrzeć, to może na niego zerknę!
Taa, dla mnie to też są zazwyczaj ostrzeżenia, ale nie wiedziałam tego zanim zaczęłam oglądać serial :/ Liczyłam, że jednak fabuła zostanie ciut rozwleczona. W każdym razie mam nadzieję, że jeżeli zaczniesz oglądać "Biohakerów", to przypadną Ci oni do gustu :)
UsuńSłońce ty moje! Potrzebowałam takiej zachęty! Patrzę na niego od dnia premiery i nie wiem, czy włączyć. Nie wiedzieć czemu ubzdurałam sobie na początku, że to serial hiszpański i to mnie kompletnie zniechęciło :O. Może jutro...? :)
OdpowiedzUsuńOoo! To mam nadzieję, że Ci się spodoba! :)
UsuńTematyka tego serialu jest faktycznie bardzo interesująca więc myślę, że zobaczę jeden odcinek i się przekonam, czy warto w to iść dalej. Dzięki za recenzję :)
OdpowiedzUsuńTo najlepszy sposób :D Trzymam kciuki, żeby Ci się spodobał!
UsuńO nieeee tego się obawiałam! Tytuł i opis bardzo mnie zaintrygowały, ale od początku miałam poważny niepokój, że Netflix kolejny raz, mając nastoletnich bohaterów na podorędziu, skręci w niewłaściwą stronę. Ta dynamika relacji w dwa tygodnie to jakaś plaga...
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, myślę, że obejrzę. Temat ogromnie mnie intryguje i chcę wiedzieć jak jest przedstawiany w mediach. Jednocześnie nie jest długi, więc też nie obawiam się "zobowiązania na lata". :D
Niby nie są nastolatkami, bo już studentami, ale... i tak niestety relacje nie wyszły. Fakt, jest to niedługi serial, więc można mu dać szansę :)
UsuńChyba jednak będę musiała go obejrzeć. Niemcy wbrew pozorom potrafią ciekawe seriale stworzyć. Póki co oglądam The Rain :)
OdpowiedzUsuńMiłego oglądania! Liczę, że Biohakerzy Ci się spodobają :)
Usuń