Alexa&Katie [recenzja serialu]
Nastoletnia Alexa walczy z rakiem. Dzięki swojej najlepszej przyjaciółce Katie znajduje w sobie siłę, by stawić czoła chorobie.
Alexa&Katie to serial, który towarzyszy mi już od dłuższego czasu. Podeszłam do niego z dozą sceptycyzmu, wiedząc, że to produkcja skierowana przede wszystkim do młodszego odbiorcy. Obawiałam się, że całość będzie zbyt infantylna. W końcu niektóre dialogi, śmiech z kasety oraz wydarzenia przypominają te, które można utożsamiać z produkcjami charakterystycznymi dla Disney Chanel. Jednakże mimo tych obaw obejrzałam pierwszy odcinek, a potem wszystkie cztery sezony...
Co sprawiło, że przepadłam dla tej produkcji? Wiele czynników. Po pierwsze jest to fabuła. Można się zastanawiać, co tak naprawdę stanowi oś historii. Widzicie, Alexa choruje na nowotwór. Uniemożliwia jej to pełne doświadczanie niektórych wydarzeń nastoletniego życia. A to w końcu jest tuż przed nią – bowiem i ona, i jej najlepsza przyjaciółka, Katie, zaczynają liceum. Cztery sezony przeprowadzają widza od pierwszego dnia pierwszej klasy aż do wyjazdu dziewczyn na studia. Alexa&Katie pokazuje ich codzienne perypetie, przyjacielskie spory, pierwsze związki, pierwszą pracę, odnajdywanie swojej pasji. Jednakże nad tymi tematami ciągle wisi widmo choroby Alexy.
Nie jest to jednak przytłaczająca produkcja. W gruncie rzeczy powiedziałabym, że choć nowotwór jest tematem powracającym w niemal każdym odcinku, dominujące są elementy życia codziennego dziewcząt. Nie tylko te wspomniane wcześniej, ale również inne, dotyczące ich rodzin oraz próby odnalezienia się w świecie. Uważam, że ten serial naprawdę dobrze balansuje między uroczymi pierwszymi związkami, kłótniami ze znajomymi a poważnymi problemami finansowymi czy zdrowotnymi. W ten sposób powstaje ciekawa całość, którą ogląda się w zatrważająco szybkim tempie.
Wiedza, że produkcja skierowana jest przede wszystkim do młodszego odbiorcy sprawia, że raczej nie krytykuję realizmu przedstawiania choroby nowotworowej w tym serialu. Wiem, że niektórzy to robią i nie dziwię im się. Jeżeli ktoś doświadczył takiej choroby, może postrzegać sposób prezentowania jej w popkulturze dość surowo. Nie będę temu umniejszać. Uważam jednak, że samo poruszenie występowania tej choroby wśród młodzieży w serialu, który skierowany jest do takiej grupy wiekowej, to duży krok naprzód. To pewien sposób na oswojenie młodego widza z pewnymi trudnymi tematami. Nawet jeżeli nie zarzuca go od razu wszystkimi przykrymi faktami dotyczącymi nowotworu.
Co sprawiło, że przepadłam dla tej produkcji? Wiele czynników. Po pierwsze jest to fabuła. Można się zastanawiać, co tak naprawdę stanowi oś historii. Widzicie, Alexa choruje na nowotwór. Uniemożliwia jej to pełne doświadczanie niektórych wydarzeń nastoletniego życia. A to w końcu jest tuż przed nią – bowiem i ona, i jej najlepsza przyjaciółka, Katie, zaczynają liceum. Cztery sezony przeprowadzają widza od pierwszego dnia pierwszej klasy aż do wyjazdu dziewczyn na studia. Alexa&Katie pokazuje ich codzienne perypetie, przyjacielskie spory, pierwsze związki, pierwszą pracę, odnajdywanie swojej pasji. Jednakże nad tymi tematami ciągle wisi widmo choroby Alexy.
Nie jest to jednak przytłaczająca produkcja. W gruncie rzeczy powiedziałabym, że choć nowotwór jest tematem powracającym w niemal każdym odcinku, dominujące są elementy życia codziennego dziewcząt. Nie tylko te wspomniane wcześniej, ale również inne, dotyczące ich rodzin oraz próby odnalezienia się w świecie. Uważam, że ten serial naprawdę dobrze balansuje między uroczymi pierwszymi związkami, kłótniami ze znajomymi a poważnymi problemami finansowymi czy zdrowotnymi. W ten sposób powstaje ciekawa całość, którą ogląda się w zatrważająco szybkim tempie.
Wiedza, że produkcja skierowana jest przede wszystkim do młodszego odbiorcy sprawia, że raczej nie krytykuję realizmu przedstawiania choroby nowotworowej w tym serialu. Wiem, że niektórzy to robią i nie dziwię im się. Jeżeli ktoś doświadczył takiej choroby, może postrzegać sposób prezentowania jej w popkulturze dość surowo. Nie będę temu umniejszać. Uważam jednak, że samo poruszenie występowania tej choroby wśród młodzieży w serialu, który skierowany jest do takiej grupy wiekowej, to duży krok naprzód. To pewien sposób na oswojenie młodego widza z pewnymi trudnymi tematami. Nawet jeżeli nie zarzuca go od razu wszystkimi przykrymi faktami dotyczącymi nowotworu.
Zresztą nie tylko ten ważny temat został tutaj dotknięty. W pewnym momencie zostaje wprowadzony motyw zaburzeń lękowych, które przedstawiono w naprawdę wiarygodny sposób. Cieszy mnie to, że zrobiono to w ostrożny sposób, z wyczuciem, jednocześnie uświadamiając widzów, że zaburzenia psychiczne występują. Co więcej, w serialu aktywnie pojawia się postać psychoterapeuty, za co mogłabym bić twórcom pokłony. Cieszy mnie, że zdecydowano się na pozytywne przedstawienie takiej osoby, ponieważ produkcje młodzieżowe powinny uwrażliwiać widzów w tej kwestii. Alexa&Katie to robi.
Te trudne wydarzenia odpowiadają przede wszystkim za to, że serial wywołuje różnorodne emocje. I przyznaję z parzydełkiem na sercu: nie spodziewałam się tego, zaczynając ten serial. Widz może się wzruszyć, odczuć współczucie wobec bohaterów, obawę o ich los, ale także uśmiechnąć się, widząc, jak wszystko zmierza w dobrym kierunku. W trakcie tego serialu płakałam oraz śmiałam się. Choć nie powiem, że jest to rollercoaster emocjonalny (niektóre sceny, szczególnie humorystyczne, nie wychodzą znowu tak dobrze), w gruncie rzeczy doświadczyłam naprawdę licznych emocji!
Nie można oceniać tego serialu bez omówienia tytułowych bohaterek! Gdybym miała określić je tylko jednym słowem, powiedziałabym, że są urocze. Dziewczyny mają różne problemy, mierzą się z niełatwą codziennością, a przy tym próbują brać garściami z wymarzonego, licealnego życia. Wspierają się na każdym kroku, a ich przyjaźń jest... wow. Takiej relacji każdy może im pozazdrościć! To przyjaźń do grobowej deski, która przetrwa i te lepsze, i te gorsze momenty. Co więcej, oglądanie jej na ekranie zawsze wywołuje uśmiech na twarzy. Relacja, na którą zdecydowano tutaj postawić jest niesamowita, pełna wsparcia, oddania oraz dobroci. Pamiętacie, jak kiedyś pisałam tekst o womance? Cóż, Alexa i Katie bez wątpienia wpisują się w ten motyw!
Należy jednak opowiedzieć o nich również osobno. Moje serce skradła kreacja Katie. Dziewczyna jest niezwykle optymistyczna, entuzjastyczna oraz oddana. Wykazuje się wielokrotnie pomysłowością oraz wytrwałością. To osoba, którą każdy chciałby mieć w swoim narożniku! Nie oznacza to jednak, że jest chodzącym ideałem. Ma swoje wady, trudności w życiu oraz kilkukrotnie musi przejść próbę charakteru. To jednak czyni ją o wiele bardziej ludzką. Myślę, że wielu widzów pokocha Katie tak samo, jak zrobiłam to ja.
Nieco mniej urzekła mnie Alexa. Nie oznacza to jednak, że nie zaskarbiła sobie mojej sympatii. Bohaterka przechodzi ciężką chorobę, co wpływa na niektóre jej zachowania. Jestem przekonana, że niektórzy uznają je za ciut irytujące. Jednak moim zdaniem jest całkowicie usprawiedliwiona. Ma prawo zachowywać się w pewien określony sposób. Zresztą przez większość czasu i tak nie można jej zbyt wiele zarzucić. Alexa jest odważna, silna oraz zawsze dba o swoich bliskich. Jest w stanie się dla nich poświęcić oraz zawsze próbuje wspierać zarówno Katie. Krótko podsumowując te dwie dziewczyny: uważam, że stanowią dobry wzór do naśladowania dla młodszego odbiorcy.
Te trudne wydarzenia odpowiadają przede wszystkim za to, że serial wywołuje różnorodne emocje. I przyznaję z parzydełkiem na sercu: nie spodziewałam się tego, zaczynając ten serial. Widz może się wzruszyć, odczuć współczucie wobec bohaterów, obawę o ich los, ale także uśmiechnąć się, widząc, jak wszystko zmierza w dobrym kierunku. W trakcie tego serialu płakałam oraz śmiałam się. Choć nie powiem, że jest to rollercoaster emocjonalny (niektóre sceny, szczególnie humorystyczne, nie wychodzą znowu tak dobrze), w gruncie rzeczy doświadczyłam naprawdę licznych emocji!
Należy jednak opowiedzieć o nich również osobno. Moje serce skradła kreacja Katie. Dziewczyna jest niezwykle optymistyczna, entuzjastyczna oraz oddana. Wykazuje się wielokrotnie pomysłowością oraz wytrwałością. To osoba, którą każdy chciałby mieć w swoim narożniku! Nie oznacza to jednak, że jest chodzącym ideałem. Ma swoje wady, trudności w życiu oraz kilkukrotnie musi przejść próbę charakteru. To jednak czyni ją o wiele bardziej ludzką. Myślę, że wielu widzów pokocha Katie tak samo, jak zrobiłam to ja.
Nieco mniej urzekła mnie Alexa. Nie oznacza to jednak, że nie zaskarbiła sobie mojej sympatii. Bohaterka przechodzi ciężką chorobę, co wpływa na niektóre jej zachowania. Jestem przekonana, że niektórzy uznają je za ciut irytujące. Jednak moim zdaniem jest całkowicie usprawiedliwiona. Ma prawo zachowywać się w pewien określony sposób. Zresztą przez większość czasu i tak nie można jej zbyt wiele zarzucić. Alexa jest odważna, silna oraz zawsze dba o swoich bliskich. Jest w stanie się dla nich poświęcić oraz zawsze próbuje wspierać zarówno Katie. Krótko podsumowując te dwie dziewczyny: uważam, że stanowią dobry wzór do naśladowania dla młodszego odbiorcy.
Alexa&Katie to serial, który niespodziewanie ujął mnie swoją serdecznością, ciepłem oraz poruszaną tematyką. Choć nie jest to produkcja bez skazy, a starszy widz czasami może być zniechęcony swoistą naiwnością przedstawionych wydarzeń, ja jestem zadowolona. Uważam, że w Alexie&Katie może odnaleźć się wiele osób z szerokiego przedziału wiekowego. Przyjaźń tytułowych bohaterek to relacja, której życzę każdemu człowiekowi. Bohaterki są realistyczne, dające się lubić, a młodzi odbiorcy mogą w wielu ich zachowaniach znaleźć wzór do naśladowania. Serial wywołuje uśmiech oraz łzy. Porusza zarówno ważne i trudne tematy (choroba nowotworowa, zaburzenia lękowe), jednak potrafi dotknąć codzienności licealistów. Zdecydowanie jest to serial, który będę polecać. To lekka, niedługa i zamknięta całość, z którą warto zapoznać się już dziś!
Na ostatnim sezonie... chyba przepłakałam cały ;) Podobnie jak ty podeszłam dosyć niechętnie, ale zakochałam się. Duży plus za Katie - kocham ją. I masz rację, że zaburzenia lękowe przedstawione bardzo realistycznie, bo gdy Katie dostała ataku paniki, to jakbym patrzyła na siebie. Może i rak jako taki nie jest zbyt realistycznie, ale jest tak, jak mówisz - zwraca uwagę na problem w niezbyt nachalny sposób i to mi się akurat podoba, bo śmierci, umierania i wszystkiego to ja się naoglądam w dorosłych serialach. Produkcja bardzo na plus i raczej zostanie w pamięci na dłużej :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod wszystkim, co napisałaś! To naprawdę godny uwagi serial :)
UsuńCieszę się z Twojego wpisu, ponieważ ostatnio właśnie zastanawiałam się czy nie zacząć przygody z tym serialem, ale nie byłam pewna, czy warto :)
OdpowiedzUsuńWarto, warto!
UsuńHymmm może spróbuje ale nie wiem czy to dla mnie :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Warto spróbować :)
UsuńNie słyszałam o tym serialu wcześniej, ale lubię oglądać takie ciepłe i wzruszające pozycje, więc w przyszłości najpewniej dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńW tym układzie to serial dla Ciebie!
Usuń