Netflix – kto tu kogo kontroluje?
Naciśnij przycisk, aby obejrzeć kolejny odcinek – informuje nas Tan France w nowym programie produkcji Netflixa, Modni i modniejsi (ang. Next in Fashion). Podobnie postępuje Hunter March w programie Słodkie szaleństwo (ang. Sugar Rush). I tak sobie myślę, że ten binge-watching staje się nieco niepokojący.
Mania oglądania
Binge-watching to pojęcie raczej powszechnie znane, jednak na rzecz tego tekstu przypomnijmy sobie, co ono oznacza. Określenie to dotyczy zjawiska oglądania kilku odcinków serialu z rzędu. Czasami mówi się wręcz o kompulsywnym oglądaniu. Z kolei liczba odcinków, którą należy pochłonąć, by mówić o binge-watchingu nie jest uregulowana (niektórzy mówią, że zaczyna się już przy dwóch z rzędu).
Powszechność tego zjawiska zawdzięczamy platformom streamingowym (Netflix, HBO Go, Amazon Prime itd.), które w jednym miejscu gromadzą lubiane przez nas seriale. Możemy je obejrzeć w każdej chwili i to w takiej ilości, w jakiej tylko sobie tego zażyczymy. Co więcej kolejne produkcje wypuszczane są w trybie całego sezonu w jeden dzień, zamiast żmudnego oczekiwania na kolejny epizod przez tydzień. I chociaż ta druga formuła dalej jest zauważalna (Gra o tron, Riverdale, Dobre miejsce), wstawianie wszystkich odcinków w tym samym momencie cieszy się coraz większą popularnością.
Natychmiastowa gratyfikacja
Jesteśmy społeczeństwem, które ma problemy z cierpliwością. Lubimy, kiedy wiele rzeczy przychodzi szybko, jest krótkich i natychmiastowych. Nienawidzimy czekać, wiele czynności wykonujemy w pośpiechu i denerwujemy się, kiedy musimy poświęcać im dużo czasu. Zauważalne są problemy z przyswajaniem długich treści, skupieniem przez dłużej niż kilka minut oraz oczekiwaniem na uzyskanie nagrody za swoje czyny.
Swoją drogą: znacie eksperyment z pianką? Abstrahując od wyników i wiarygodności badania: pewien badacz (Walter Mischel) z Uniwersytetu w Stanford kładł przed dzieckiem piankę, a potem mówił mu, że może ją zjeść teraz albo poczekać trochę i dostać jeszcze jedną. Zazwyczaj badacz wracał do pokoju po piętnastu minutach i skrupulatnie notował, czy dziecko zjadło piankę, czy zdecydowało się czekać na dodatkową.
Teraz spróbujmy mniej więcej przełożyć sytuację z pianką na odcinki na Netflixie. Powiedzcie mi prosto w monitor: potrafilibyście poczekać dodatkowy tydzień, aby dawkować, wydłużyć, a może nawet zwiększyć sobie przyjemność z oglądania serialu, mimo że już teraz moglibyście sięgnąć po wszystkie na raz i mieć z tego natychmiastową satysfakcję?
Swoją drogą: znacie eksperyment z pianką? Abstrahując od wyników i wiarygodności badania: pewien badacz (Walter Mischel) z Uniwersytetu w Stanford kładł przed dzieckiem piankę, a potem mówił mu, że może ją zjeść teraz albo poczekać trochę i dostać jeszcze jedną. Zazwyczaj badacz wracał do pokoju po piętnastu minutach i skrupulatnie notował, czy dziecko zjadło piankę, czy zdecydowało się czekać na dodatkową.
Teraz spróbujmy mniej więcej przełożyć sytuację z pianką na odcinki na Netflixie. Powiedzcie mi prosto w monitor: potrafilibyście poczekać dodatkowy tydzień, aby dawkować, wydłużyć, a może nawet zwiększyć sobie przyjemność z oglądania serialu, mimo że już teraz moglibyście sięgnąć po wszystkie na raz i mieć z tego natychmiastową satysfakcję?
Z parzydełkiem na sercu przyznaję, że ja nie umiem dawkować sobie rozrywki. Zdarzały mi się w życiu nawet binge-racer'y (obejrzenie całego sezonu w 24 godziny od publikacji go w serwisie streamingowym). W związku z tym perspektywa, w której specjalnie przerywam oglądanie serialu w pewnym momencie, aby dłużej móc z nim obcować jest dla mnie niewyobrażalna. Nieważne, jak zadowalające mogłoby być oglądanie serialu w systemie jeden odcinek na tydzień, z możliwością przemyślenia tego, co właśnie obejrzałam.
W obliczu powszechnych problemów z cierpliwością, zbawiennym jest to, że nie musimy czekać więcej niż kilka sekund, zanim Netflix odtworzy nam kolejny odcinek. Decyzja o obejrzeniu następnego epizodu bywa nawet podejmowana zamiast nas! Przerwa jest na tyle krótka, że czasami można nie zdążyć zareagować.
Poza tym w przypadku niektórych reality-show produkcji Netflixa, mamy do czynienia z sytuacjami przywołanymi na samym początku tego tekstu – prowadzący informują nas, że za chwilę zacznie się kolejny odcinek, więc mamy nie przestawać oglądać. Po pierwsze jest to trochę niepokojące, ponieważ całkowicie przekracza czwartą ścianę (mimo że reality-show i tak rządzą się własnymi zasadami), a po drugie jest to całkiem chwytliwy zabieg marketingowy. Jak tutaj się oprzeć ich namowom? Przecież to tylko jeden odcinek...
Ale dobrze, załóżmy, że ktoś nie ma problemu z zamknięciem strony/aplikacji, zanim zostanie uruchomiony kolejny epizod. To nie oznacza, że problem dawkowania serialów zostanie ot tak związany. Nie chcę powiedzieć, że większość ludzi, ale spora grupa ma problem z regularnością. Trudno narzucić sobie: w każdy poniedziałek mogę obejrzeć jeden odcinek Wiedźmina. Jeżeli mówimy tutaj o Grze o tron, która wychodziła każdego tygodnia, taka sytuacja nie jest problematyczna. Ale co zrobić, gdy mamy do czynienia z całym sezonem serialu opublikowanym w jeden dzień?
A zresztą nawet gdybyśmy zdecydowali się na oglądanie serialu w systemie jednego odcinka na tydzień, to jak uniknąć panoszących się po internecie spoilerów? W tym tempie zanim dotrzemy do finałowego odcinka pierwszego sezonu Wiedźmina, minie osiem tygodni! Za ten czas internet zostanie zasypany falą spoilerów, przemyśleń, recenzji, filmów, podcastów, analiz, które trudno zignorować. Czasami trudno nie natknąć się na spoilery dzień po premierze danego serialu, a te z każdym kolejnym dniem wyrastają, jak grzyby po deszczu!
Co stoi na przeszkodzie?
W obliczu powszechnych problemów z cierpliwością, zbawiennym jest to, że nie musimy czekać więcej niż kilka sekund, zanim Netflix odtworzy nam kolejny odcinek. Decyzja o obejrzeniu następnego epizodu bywa nawet podejmowana zamiast nas! Przerwa jest na tyle krótka, że czasami można nie zdążyć zareagować.
Poza tym w przypadku niektórych reality-show produkcji Netflixa, mamy do czynienia z sytuacjami przywołanymi na samym początku tego tekstu – prowadzący informują nas, że za chwilę zacznie się kolejny odcinek, więc mamy nie przestawać oglądać. Po pierwsze jest to trochę niepokojące, ponieważ całkowicie przekracza czwartą ścianę (mimo że reality-show i tak rządzą się własnymi zasadami), a po drugie jest to całkiem chwytliwy zabieg marketingowy. Jak tutaj się oprzeć ich namowom? Przecież to tylko jeden odcinek...
Ale dobrze, załóżmy, że ktoś nie ma problemu z zamknięciem strony/aplikacji, zanim zostanie uruchomiony kolejny epizod. To nie oznacza, że problem dawkowania serialów zostanie ot tak związany. Nie chcę powiedzieć, że większość ludzi, ale spora grupa ma problem z regularnością. Trudno narzucić sobie: w każdy poniedziałek mogę obejrzeć jeden odcinek Wiedźmina. Jeżeli mówimy tutaj o Grze o tron, która wychodziła każdego tygodnia, taka sytuacja nie jest problematyczna. Ale co zrobić, gdy mamy do czynienia z całym sezonem serialu opublikowanym w jeden dzień?
A zresztą nawet gdybyśmy zdecydowali się na oglądanie serialu w systemie jednego odcinka na tydzień, to jak uniknąć panoszących się po internecie spoilerów? W tym tempie zanim dotrzemy do finałowego odcinka pierwszego sezonu Wiedźmina, minie osiem tygodni! Za ten czas internet zostanie zasypany falą spoilerów, przemyśleń, recenzji, filmów, podcastów, analiz, które trudno zignorować. Czasami trudno nie natknąć się na spoilery dzień po premierze danego serialu, a te z każdym kolejnym dniem wyrastają, jak grzyby po deszczu!
Kiedy następny sezon?
Sytuacja jest o tyle ciekawa, że publikowanie wszystkich odcinków na raz to pewnego rodzaju odpowiedź na nasz brak cierpliwości. Zarazem w ten sposób technologia sprawia, że nasza umiejętność czekania zmniejsza się jeszcze bardziej. I tutaj błędne koło się zamyka.
Swoją drogą Netflix jest świadomy tej sytuacji, ponieważ na kontach w social mediach można znaleźć memy związane z brakiem cierpliwości wśród widzów. Pojawiają się obrazki komentujące, że dwa dni po premierze sezonu, użytkownicy zaczynają dopytywać, kiedy pojawi się kolejny. Kiedyś było to nie do pomyślenia, aby tuż po premierze serialu pytać, kiedy kolejna odsłona serialu zawita na ekrany. Zazwyczaj widzowie zaczynali się nad tym zastanawiać po kilkunastu tygodniach, w trakcie których obejrzeli kilkanaście wcześniej wyprodukowanych odcinków. I wtedy też mogli dostać szybciej odpowiedź: w końcu przez taki czas łatwiej jest twórcom określić, czy jest potencjał na następny sezon. Mają wtedy dostęp do poziomu oglądalności z ostatnich paru miesięcy, a nie z zaledwie jednego dnia...
W dalszym rozrachunku długotrwałe oglądanie seriali niesie za sobą takie same konsekwencje, jak zwyczajowe spędzanie wielu godzin przed komputerem. Doprowadza to do zmniejszenia aktywności fizycznej, co z kolei jest szkodliwe dla zdrowia; przeciążenia wzroku; a ostatnio nawet czytałam o tym, że negatywnie wpływa to na produkcję adrenaliny. Nie można również zapomnieć o najbardziej oczywistym negatywnym skutku binge-watchingu, a zatem uzależnieniu. Bo tak, seriale również mogą uzależnić i może to być trudne do pokonania oraz opłakane w skutkach.
Czy możemy kontrolować Netflixa?
Oczywiście sposoby na kontrolowanie Netflixa istnieją. Można wyłączyć opcję odtwarzania kolejnych odcinków (instrukcja). Można również (uzyskawszy świadomość, że to chwyt marketingowy) uodpornić się na hasła zachęcające do obejrzenia kolejnego odcinka. Można zablokować na Twitterze poszczególne hashtagi, aby nie były nam wyświetlane, jeżeli boimy się, że mogą zawierać spoilery. Można przerywać oglądanie na pięć minut przed końcem odcinka aby uniknąć cliff-hangera, a przez to chęci do zapoznania się z następnym epizodem. Można uzbroić się w silną wolę i po prostu ograniczyć czas spędzany na oglądaniu seriali.
Wszystko zależy od chęci użytkownika. A ja mimo wszystko takowych na razie nie posiadam!
Dajcie znać, czy zdarza Wam się bingować seriale i co sądzicie na temat tego zjawiska!
Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną meduzę na Facebooku!
Zostałam fanką aktywności fizycznej szkodliwej dla zdrowia ;P Aczkolwiek zgadzam się, że rzeczywiście dla zdrowia psychicznego nie ma nic gorszego :D
OdpowiedzUsuńAch, źle skonstruowałam zdanie! Zaraz to poprawię, bo to nie tak miało być 😂
UsuńTak podejrzewałam, ale wyszło cudnie <3
UsuńRzadko kiedy oglądam więcej niż 3-4 odcinki z rzędu ;)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co ze mną nie tak, ale za miast pianki widzę piosenkę. xD Abstrahując od mojego braku umiejętności czytania, oczywiście, że zdarza mi się bingować seriale, ostatnio chyba z Wiedźminem tak miałam, ale to wciąż nie jest sezon w dzień. Nie potrafię tyle wysiedzieć, bo mi się to po prostu zaczyna nudzić. Bliżej mi raczej do jednego odcinka dziennie, ale to w przypadku produkcji które rzeczywiście są ciągłe i udało mi się wciągnąć. Bo np. takie Black Mirror to oglądam bardzo na wyrywki (czyli wtedy kiedy oglądam z rodzinką, bo to jedyny serial do którego ich przekonałam xD), więc chyba aż tak uzależniona nie jestem. :P
OdpowiedzUsuńDla mnie problemem przy oglądaniu większej ilości odcinków na raz jest to, że bardzo szybko taki zbindżowany serial wypada mi z pamięci. I zmienia mi się w głowie w taką papkę, z której ciężko mi wyłowić coś wartościowego, zwłaszcza jeśli chciałabym go zrecenzować. Inna rzecz, że ja zupełnie nie umiem w binge-watching, dwa odcinki na jedno posiedzenie to już dla mnie dużo. Nawet siedząc w domu na zwolnieniu, po obejrzeniu dwóch odcinków serialu przerzucałam się na jakąś książkę albo coś innego. Powiedziałabym, że kwestia pokolenia, ale mój narzeczony jest kilka lat starszy i nie miał problemu z pochłonięciem Wiedźmina w jeden dzień ;)
OdpowiedzUsuńTemat mądrze podjęty za co należy Ci się pochwała ;) Ale ja nie wiem jak się ustosunkować, bo Netflix wciąż nie jest dla mnie, praktycznie nic nie oglądam ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie 2-3 odcinki to max, później oczy protestują. Przyznaję jednak, że gdyby nie to, pewnie zdarzałyby się seriale, które oglądałabym dłużej przy jednorazowym włączeniu, bo czasem naprawdę mocno kusi. Zwłaszcza, że często są coraz ciekawsze i na pewno lepsze niż jeszcze jakieś 10 lat temu.
OdpowiedzUsuńTo o mnie! Ja mam problem z oglądaniem dużo i często i wszystkiego jak leci :/ Czasem nawet jako czegoś, co leci w tle ><
OdpowiedzUsuńmi się nie zdarzyło bingować seriali ale mój mąż jest specjalistą
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu zrobiłam sobie przerwę od netflixa, ponieważ zauważyłam, że przesadzałam z oglądaniem filmów i seriali, zarywałam noce, żeby móc obejrzeć jeszcze jeden odcinek. Teraz korzystam z niego bardziej świadomie, 2-3 odcinki to maksimum, a i nie oglądam codziennie :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie jestem w temacie. Nie oglądam seriali i nie mam Netflixa.
OdpowiedzUsuńKitty i Netflix to jest odpalanie non stop w kółko ulubionych bajek, żeby coś leciało w tle i obietnica, że w końcu obejrzę Wiedźmina xD
OdpowiedzUsuńAle ja mam tak z książkami, jak czytam serię i mnie wciąga, a mam pod ręką kolejny tom, to potrafię w ciągu jednego dnia skończyć jedną i zacząć drugą. Ze Spirit Animals miałam tak, że przeczytałam 2,5 tomu w ciągu dnia :D
Nie oglądam seriali na NETFILXIE, ale ogólnie rzadko co mam czas na seriale;(
OdpowiedzUsuńOk, przeczytałam i mam jedno pytanie: co w tym złego? Po co mam sobie dawkować seriale? Dlaczego nie mogę oglądnąć do końca historii, która mnie interesuje, gdy akurat mam na to czas? Dlaczego to jest złe - bo nie rozumiem?
OdpowiedzUsuńCzasami mi się udaje dawkować serial, a częściej jednak nie xD Nie ma co ukrywać, jeśli wciąga a końcówka poprzedniego odcinka jest mega ciekawa, że wgniata w fotel, to ciężko nie włączyć kolejnego :D
OdpowiedzUsuń