„Królowa niczego‟ – Holly Black [recenzja]
| Okrutny książę | Zły król |
Jude nudzi się na wygnaniu. Dla zabicia czasu i dla pieniędzy przyjmuje delikatne zlecenia. Ktoś pożera elfy przebywające w krainie ludzi i należałoby położyć temu kres? Oto zadanie w sam raz dla Jude!
Niezbyt mile widzianym urozmaiceniem codzienności są odwiedziny Taryn. Bliźniaczka domaga się od Jude szczególnej przysługi: wygnanka z królestwa elfów ma narazić się na hańbiącą śmierć, byle ocalić siostrę przed konsekwencjami pewnego krwawego nietaktu. Jude ma jednak swoje powody, żeby się zgodzić. Przecież to wyborny pretekst, żeby nieco zamącić w bajecznym Elysium. Wie, że czeka ją konfrontacja z Cardanem. Jude jest śmiertelnie niebezpieczną przeciwniczką dla swoich wrogów, ale czy dość potężną, by pokonać magię? Czy zwykła śmiertelniczka przemocą lub przemyślnością zdoła przełamać klątwę?
Kiedy zaczęłam czytać Królową niczego, nie spodziewałam się, że ta powieść tak mnie wciągnie! Już od pierwszych stron po raz trzeci przepadłam w świecie wykreowanym przez Holly Black na kilka miło spędzonych godzin. Śmiało mogę zaliczyć tę książkę do tych, od których nie sposób się oderwać, mimo upływającego czasu!
Kolejny raz mamy do czynienia z intrygami w wykonaniu Jude, która mimo wygnania przez Cardana, nie może trzymać się z daleka od świata elfów. A kiedy do niego wraca, trafia w centrum spisku mającego na celu obalenie obecnego Króla. Do tego dochodzi kilka bardzo ciekawych pojedynków, odpowiedzi na nurtujące pytania oraz rzucenia kolejnych kłód pod nogi lubianych przez czytelnika bohaterów. To wszystko zapewnia niezłą historię, choć trzeba przyznać, że miejscami przewidywalną i nieco cukierkową.
Przez całą powieść towarzyszy nam mnóstwo emocji: wielokrotnie obawiałam się o losy bohaterów, emocjonowałam się, zastanawiając, jak wybrną z trudnych sytuacji oraz kibicowałam im w fascynujących pojedynkach. Emocje utrzymują czytelnika przy lekturze i prawdopodobnie to, jak utwór Black wpływa na uczucia odbiorcy, stanowi największy atut tej powieści.
Niestety nie każdy element jest udany. Odnoszę wrażenie, że kiedy doszło do punktu kulminacyjnego, wszystkie dotychczas nagromadzone emocje zostają zgaszone jak zapałka... Przez setki stron zbierało we mnie zaskoczenie, ekscytacja, obawa, a kiedy przyszły co do czego, zadałam sobie pytanie „i co? to wszystko?‟. Nie wiem, na co dokładnie liczyłam, ale spodziewałam się o wiele bardziej krwawego, epickiego i emocjonującego rozwiązania. Co więcej miałam nadzieję na coś zaskakującego, bo zastosowane rozwiązanie wydawało mi się jakby znajome.
Zabrakło mi też spójności w pewnych drobnych elementach logicznych. Szczególnie tych, dotyczących postaci Heather. Czułam jakby jej wątek został trochę potraktowany po macoszemu, jakby niektórych elementów nie wytłumaczono mi tak szczegółowo, jakbym tego oczekiwała. Jednak pomijając te drobne mankamenty, naprawdę dobrze bawiłam się, zapoznając się z fabułą.
W kwestii bohaterów moje uczucia nieszczególnie zmieniły się od poprzedniej części. Lubię Jude za jej zaradność, a śledzenie, jak radzi sobie z wszystkimi przeciwnościami losu było fascynujące. Podobnie muszę pochwalić Black za to, jak poprowadziła Cardana – jego postać do ostatnich stron zostaje spójna oraz nieco przewrotna. I bardzo się cieszę, że nie postanowiono go nagle wybielić, ponieważ byłoby to nienaturalne. Zarazem fakt, że jest osobą tak... niejednoznaczną sprawia, że mam problem z relacją między nim a Jude. Niestety tutaj muszę powiedzieć, że trochę mi ich znajomość zgrzytała, ale bardzo możliwe, że nikt inny nie miał podobnych odczuć.
Styl Holly Black jest lekki, przyjemny i poprawny. Czytając książkę, nie zauważa się, kiedy przerzuca się kolejne strony. Opisy są barwne, działają na wyobraźnię, a przy okazji nie są przesadzone. Z kolei dialogi wypadają naturalnie i czyta się je z radością. Nie mogę jednak nie zauważyć, że do druku poszło kilka drobnych potknięć – miejscami zabrakło półpauz rozpoczynających dialog oraz kropek kończących zdania.
Podsumowując, Królowa niczego to dobre podsumowanie trylogii, choć nie pozostające bez wad. Niektóre elementy nieco mnie zawiodły, jednak mimo to naprawdę dobrze bawiłam się w trakcie lektury! Jestem przekonana, że powieść ta na długo zostanie w mojej pamięci. Wam z kolei polecam zapoznać się z twórczością Holly Black, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście!
Za egzemplarz dziękuję:
Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną meduzę na Facebooku!
Nie czytałam dwóch pierwszych tomów, ale mam zamiar przeczytać tą trylogie jeśli spodoba mi się pierwszy tom. Fajnie, że ta serii ci się spodobała.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam nadzieję, że trylogia przypadnie Ci do gustu! :D
UsuńTo dobra lektura dla tych, którzy lubią przeżywać emocje.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :D
UsuńSzkoda, że książka ma tyle braków 😉
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogło być o wiele gorzej!
UsuńJuż kilka razy mijałam te książkę w empiku. Chyba czas się zdecydować na przeczytanie całej serii. Zwłaszcza w zimowe wieczory!
OdpowiedzUsuńMyślę, że nada się idealnie! :D
UsuńMi właściwie Cardan i Jude w przewrotny sposób do siebie pasują. Ona chce władzy i pozycji (może nie od początku, ale jednak w jakiś sposób nieuchronnie jako postać do tego dąży), on natomiast chciałby po prostu żyć po swojemu, co nie jest mu dane (także z jej winy). Obydwoje mogą sobie dać coś, czego chcą. Jednocześnie bardzo podobało mi się stwierdzenie Cardana o skorupach, w jakie się opancerzyli.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że masz rację, ale jakoś i tak chwilami miałam drobne zgrzyty. Niemniej ostatecznie dobrze, że skończyli razem.
UsuńWiedziałam, że tytuł i nazwisko autorki coś mi mówią - czytałam pierwszą część trylogii. Niestety nie przypadła mi do gustu na tyle, żeby sięgać po kolejne części.
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
Usuń