Czy książka to dobry prezent? [świąteczny poradnik]
Co roku widzę w internecie mnóstwo artykułów poświęconych propozycjom wydawniczym, które warto wręczyć komuś w ramach prezentu świątecznego. Jednak ilekroć czytam te listy, zastanawiam się, czy to aby na pewno jest takie proste...
Czy książka to dobry prezent?
Nie. I to by było na tyle! Następny post już w sobotę, przeczytacie wtedy recenzję „Krainy lodu 2‟. Pamiętajcie, żeby polubić mój fanpage na Facebooku!
A tak naprawdę, to zależy...
Kupno książki w ramach podarunku to kłopotliwa rzecz. Bardzo łatwo może okazać się, że był prezentem zakupionym na szybko i bez większego namysłu. Sama doświadczyłam, popełniłam i widziałam w swoim otoczeniu masę wtop z tym związanych. A zatem bliskie są mi historie, w których ktoś wręczył drugiej osobie drugi tom z jakiejś serii zamiast pierwszego; powieść, którą dana osoba już ma na półce albo taką, która kompletnie nie pasuje do gustu czytelniczego obdarowywanego. A raczej chcemy uniknąć takich pomyłek, prawda? W związku z tym warto przejść przez pewien proces analizy przed dokonaniem zakupu.
Musisz zadać sobie jedno, ważne pytanie...
Czy ta osoba w ogóle czyta? Serio, to wydaje się oczywiste, a jednak czasami odnoszę wrażenie, że nieszczególnie. Są tacy, którzy nie mają czasu na czytanie; nie lubią czytać; kupują książki tylko po to, aby wyglądały na półce albo wmawiają sobie, że w końcu sięgną po daną powieść, mimo że już od pięciu lat stoi nietknięta na półce i zbiera kurz.
Nie mnie osądzać powody. Chodzi o to, aby zrozumieć, że książka nie jest uniwersalnym prezentem, który można dać każdemu. Czasami wydaje się, że to jest najłatwiejsze rozwiązanie, ale tak naprawdę dla niektórych będzie to równie marnym podarunkiem, co otrzymanie... pomyślcie o jakimś bezużytecznym przedmiocie, który włożylibyście w czeluście szuflady zaraz po otrzymaniu.
Dlatego też na wstępie warto ustalić, czy osoba, którą chcemy obdarować prezentami czyta. Jeżeli nie, książka (ani żaden ekwiwalent w postaci karty prezentowej) nie jest dobrym pomysłem na prezent. Jeżeli jednak ktoś lubi spędzić dłuższą chwilę na lekturze, przejdźmy dalej.
Co i jak ta osoba czyta?
Ustalmy jedną rzecz: każdy ma ulubione gatunki. Są tacy, którzy twierdzą, że przeczytają wszystko, nawet instrukcję obsługi papieru toaletowego, ale należą oni do rzadkości. Ja na przykład raczej nie biorę się za kryminały czy horrory. Moja przyjaciółka dość mocno stroni od typowych romansideł. Inna z kolei nie lubi fantastyki. Gusta są różne. Co więcej nie można nikogo mierzyć swoją miarą i zakładać, że skoro my przeczytaliśmy wybitną książkę historyczną o wikingach, to i spodoba się ona naszej ciotce, która pasjonuje się zagadkami kryminalnymi.Warto sprecyzować, co dana osoba czyta: jakie gatunki lubi, jakich ma ulubionych autorów, jaka tematyka jest tą, która szczególnie ją interesuje w ramach danego gatunku (wiecie, można lubić biografie, ale to nie znaczy, że przeczyta się każdą z nich)? Powinno się również zastanowić, jak czyta, to znaczy, czy wybiera książki papierowe, ebooki, audiobooki?
Jeżeli znamy odpowiedzi na te pytania, to prawie jesteśmy na mecie! Prawie możemy otwierać listy propozycji książkowych. Prawie możemy wybierać kolorową torebkę na prezent. Prawie możemy ubierać płaszcz, brać portfel i maszerować do księgarni. Prawie.
Czynniki ryzyka
Czynnik ryzyka występuje zawsze. Nigdy nie wiemy, czy dana powieść spodoba się naszej wymagającej cioci. Ale uwierzcie mi – to, czy powieść jest dobra to wasze najmniejsze zmartwienie.Załóżmy, że wiecie już, że dana osoba czyta. Wiecie, że interesują ją biografie, kryminały i romanse. Potraficie wymienić nawet dwóch autorów, których lubi, ponieważ zaobserwowaliście, że nazwisko Remigiusza Mroza pada wyjątkowo często w trakcie waszych spotkań. Jesteście na dobrej drodze, aby znaleźć prezent idealny, ponieważ Empik podrzucił Wam artykuł z książkami dla fanów Mroza. Niestety, jeżeli ktoś dużo czyta, istnieje bardzo duże ryzyko, że traficie w lekturę, z którą zapoznali się już jakiś czas temu...
To może być książka, którą już mają na półce, ale jeszcze jej nie przeczytali. Może się zdarzyć, że znają tę powieść, mają ją i nie bardzo im się podobała. Wariacji jest masa, ale wszystkie sprowadzają się do punktu wyjścia: ciocia już to ma. Można się zastanowić, czy nie gorsze będzie, gdy uznacie, że skoro lubi romanse, to kupicie jej powieść autora, którego nie lubi (tak się o tym Mrozie rozgadała, że zapomniała wspomnieć, że Michalak nie dzierży). Trafienie w książkę idealną jest naprawdę trudne i pozbycie się czynników ryzyka bez zadania pytania „jaką książkę chciałabyś dostać?‟ jest niemożliwe.
Jak temu zaradzić?
Z wszystkiego, co dotychczas napisałam wynika, że wręczenie komuś książki jako prezent to najgorszy możliwy pomysł. Jednak i z tak skrajnym podejściem nie mogę się zgodzić.Przyznaję, że najlepszym sposobem (z własnego doświadczenia) jest poproszenie danej osoby o stworzenie listy kilku książek, które potencjalnie by ją interesowały. Jeżeli wiemy, że ktoś kocha czytać, że sprawia mu to frajdę, a chcemy trafić z czymś dla niego odpowiednim, to tak będzie najłatwiej... Z przygotowanej listy my wybieramy dany tytuł, który wręczamy cioci, a ona się cieszy, że dostała biografię Marilyn Monroe, a nie Marilyna Mansona. Fakt, to obdziera z elementu niespodzianki, ale może lepsze to niż nietrafiony prezent?
Alternatywą są karty podarunkowe do księgarni stacjonarnej bądź wirtualnej (dotyczy to też sklepów, które sprzedają audiobooki czy ebooki). Niektóre z nich oferują wykupienie bonu za pewną kwotę, którą obdarowany może wykorzystać według własnego uznania. Tu również wchodzi w grę niechęć niektórych ludzi, ponieważ takie karty kojarzą się ludziom z podejściem „nie wiem, co ci dać, więc masz pieniądze‟. Z drugiej zaś strony mamy pewność, że ktoś spożytkuje wskazaną przez nas kwotę na książki, które na pewno go zainteresują (a jeżeli nie, to jego wina, a nie nasza).
Czy kupować książkę jako prezent?
I tak, i nie. Jeżeli ktoś kocha czytać, na pewno nie wzgardzi prezentem jakim jest książka. Chodzi tylko o to, aby był odpowiednio dobrany i przemyślany (zresztą każdy prezent powinien taki być). Alternatywa w postaci zapytania o to, co ktoś chce albo wręczenia mu karty podarunkowej nie jest złym pomyłem, który obdziera z magii świąt, więc moim zdaniem bez obaw można postawić na takie rozwiązanie. A to, że zawsze istnieje ryzyko? Czy nie w każdej decyzji naszego życia nam ono towarzyszy?Dajcie znać, czy dajecie książki w ramach prezentu i jak je wybieracie!
Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną meduzę na Facebooku!
Uwielbiam dawać książki jako prezenty! W tym roku również kilka podaruje. Zacznę od Mikołajek i na nie książkę "Następnym razem" dostanie moja przyjaciółka. Coś dla fanów obyczajowek i romansow. :)
OdpowiedzUsuńChyba nie słyszałam o tej książce. Będę musiała się z nią zapoznać :D
UsuńJeszcze parę lat temu zawsze chciałam dostać książkę na każdą okazję i byłam zła, jak nie dostałam i nie obchodziło mnie co to było - wciąż czytam wszystko. Dziś nie chciałabym dostać, bo nie mogę ich trzymać w mieszkaniu, więc zwyczajnie byłoby mi przykro, że nie mam co z nią zrobić. Mamie zawsze kupuję książki, ale tylko te, które ona chce, tak się dogadałyśmy, bo niestety nie wiem, co czytała, a i ona nie pamięta niektórych lektur :D
OdpowiedzUsuńJa też wolę się tak z bliskimi dogadać - przynajmniej ma się pewność, że trafi się w coś, co dana osoba lubi :D
UsuńJa mam wiele osób, którym wiem, że w ciemno mogę dać książkę i będą się cieszyć :)
OdpowiedzUsuńTo super! Masz szczęście :D
UsuńJa próbuję przenieść pomysł robienia listy książek, na wszystkie prezenty, ale z tego co widzę rodzinka nie jest przekonana. ;P
OdpowiedzUsuńOch, mam nadzieję, że uda Ci się ich przekonać :D
UsuńMyślę, że książka może być dobrym prezentem w trzech przypadkach:
OdpowiedzUsuń- kiedy ktoś czyta bardzo dużo, interesuje się tym, co się dzieje na rynku wydawniczym i sam poda nam tytuł, którym jest zainteresowany. Robię takie listy przed każdymi świętami czy urodzinami, bo wiem, że książka to prezent relatywnie przystępny cenowo, a jednocześnie nie wydaje mi się, żeby ktoś umiał sam z siebie trafić w moje upodobania.
- kiedy ktoś lubi czytać, ale nie połyka jednej książki za drugą i nie zawsze wie, gdzie szukać ciekawych lektur. W takiej sytuacji zdarza mi się kupić książkę wybraną przeze mnie, ale raczej taką, którą sama już przeczytałam. Lepiej nie ryzykować, że wciśnie się komuś gniota z ciekawą okładką i opisem fabuły lub coś, co będzie dla niego triggerem (zdarzyło mi się trafić na powieści, które sprawiały wrażenie lekkich, a w pewnym momencie przygniatały trudnym tematem, na który ktoś w danym momencie życia mógłby nie być gotowy. Przykładem może być "Moja magiczna Praga", po którą sięgnęłam dla przyjemności po wizycie w tym mieście).
- dla dzieci. Wychodzę z założenia, że nawyk czytania wynosi się właśnie z dzieciństwa. Sama nauczyłam się regularnie czytać dla relaksu właśnie w tym okresie. Więc poza zabawkami lubię dawać znajomym dzieciakom książki, które uważam za dobre i wartościowe :)