„Everless‟ – Sara Holland [recenzja]
Na ziemiach Sempremy bogaci sprawują kontrolę nad wszystkim – nawet nad czasem. Od legendarnych czasów alchemii i czarodziejstwa preparowane z krwi godziny, dni i lata są przemieniane w żelazo i przechowywane w postaci monet. Członkowie arystokracji, tacy jak rodzina Gerlinów, trwają przez kilka stuleci, natomiast zwykli śmiertelnicy nie żyją zbyt długo.
Nikt nie żywi do Gerlingów większej urazy niż Jules Ember. Ona i jej ojciec służyli kiedyś w Everless, wspaniałym zamku Gerlingów – do czasu fatalnego wypadku. Potem musieli uciekać i kryć się pod przybranym nazwiskiem. Teraz Jules rozpaczliwie próbuje zarobić trochę czasów. Dlatego też wraca do Everless, które okazuje się kryć znacznie więcej pokus i niebezpieczeństw...
Zacznę od tego, że pomysł Sary Holland niesamowicie mi się spodobał! Może koncepcja nie była bardzo oryginalna (czytając, przypomniał mi się Wyścig z czasem z Olivą Wilde), ale kwestia zamiany czasu życia w walutę, nie wydaje mi się wyeksploatowana przez popkulturę. W każdym razie: świat, jest niezwykle fascynujący. Funkcjonuje tutaj ogromna przepaść między bogatymi, którzy mogą żyć setki lat, a tymi, którzy żebrzą o każdą godzinę życia. A wszystko to przez dwie legendarne postacie, których istnienie jest owiane tajemnicą i nikt prawdziwie nie wie, co wydarzyło się z tajemniczą Czarodziejką i Alchemikiem.
Semprema jest świetna, pomysł naprawdę dobry i będę go bronić do utraty tchu! Ale jak wyszła realizacja tych wszystkich pomysłów? Cóż, fabuła chwilami jest bardzo przewidywalna. Jules jest w okropnej sytuacji, więc podejmuje się ryzykownego aktu i rozpoczyna pracę na znienawidzonym dworze. Ten z kolei przepełniony jest niebezpieczeństwami oraz wieloma tajemnicami, ponieważ okazuje się, że przeszłość naszej drogiej bohaterki jest o wiele bardziej skomplikowana.
W związku z tym z jednej strony mamy trochę schematów w prowadzeniu historii, jednak pomysły Holland są na tyle ciekawe, że nadaje nową wartość temu, co jest czytelnikowi już znane. Nie wszystkie zastosowane rozwiązania mnie zaskoczyły, ale autorce udało się wywołać we mnie zainteresowanie historią i jestem ciekawa, jak poprowadzi akcję w kontynuacji.
Cieszy mnie, że póki co nie skupiono się na wątku romantycznym. Nie tylko dlatego, że jest to odświeżające oraz nieszczególnie pasuje do Everless, ale również dlatego, że trochę się go boję... Holland stawia na relacje, które postępują bardzo szybko i przez to wydają mi się nieco papierowe i płytkie. Wierzę jednak, że to opóźnienie w kwestii potencjalnego romansu wyjdzie jej na dobre!
Zastanawiałam się, jakie określenie będzie najbardziej właściwe, aby opisać Jules. I po namyśle doszłam do wniosku, że brzmi ono: typowa. Gdyby przyrównać ją do bohaterek innych powieści dla nastolatek w tym gatunku, to prezentuje znane już czytelnikom cechy. Jak dla mnie bywała zbyt impulsywna, nierozsądna oraz naiwna. To wszystko sprawiało, że wiele razy miałam ochotę przewracać oczami. Nie jestem pewna, czy drugi tom pozwoli mi na polubienie tej bohaterki, aczkolwiek epilog pozostawił we mnie nadzieję, że może się tak wydarzyć.
Pozostałych bohaterów nie poznajemy zbyt dobrze. Są nam rzucane pewne zwięzłe charakterystyki, które poznajemy przez pryzmat głównej bohaterki. Niektóre postacie były nieco płaskie, definiowane przez pojedyncze cechy. Trudno w Everless o skomplikowane charaktery, które tak bardzo sobie cenię. Przez to nie poczułam żadnej głębszej więzi z którymkolwiek z bohaterów. Wydaje mi się jednak, że istnieje jeszcze całkiem sporo potencjału, ponieważ Holland włożyła wysiłek w stworzenie historii postaci. A one sprawiają, że jestem zaintrygowana, co jeszcze może nam pokazać autorka.
Everless to debiut Sary Holland i z przykrością stwierdzam, że widać to po jej stylu. Sposób napisania książki nie jest najlepszy. Przy pierwszych rozdziałach odnosiłam wrażenie, że autorka za bardzo nie wie, w jaki sposób chce pisać tę powieść, przez co eksperymentuje ze stylizacjami, które jej nie wychodzą i wyglądają nienaturalnie. Wydaje mi się również, że niekiedy Holland powtarza opisy, mimo że już wcześniej dana informacja została nam przekazana. Co prawda im dalej postępujemy w lekturę, tym jest lepiej, jednak nie mam przekonania, czy to nie wynika z przyzwyczajenia. Po wgryzieniu się w styl, książkę czyta się dość szybko i przyjemnie, jednak najpierw trzeba przebrnąć przez karkołomne początki, a to niektórych może zrazić.
Nie jestem zachwycona Everless tak bardzo, jak na to liczyłam. Sara Holland miała ciekawy pomysł na tę powieść, fabuła jest nieco typowa, ale przyjemna, jednak bohaterowie oraz styl pisania sprawiały, że musiałam zaniżyć swoją ocenę. Książka jest dość przeciętna, ale ma potencjał, więc jestem ciekawa, co przyniesie nam kontynuacja!
Za egzemplarz dziękuję:
Zazdraszczam recenzentom, że dostają takie cudowne książki <3 Piękna okładka! Fabularnie nie wiem, musiałabym przeczytać, ale pomysł wydaje się ciekawy :))
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że okładka jest piękna, od razu mnie kupiła. I pomysł również jest bardzo fajny, choć wykonanie już nieco gorsze.
UsuńCieszę się że ludzie cały czas interesują się czymś poza netem. Książkami teatrem/ kulturą. To rozwija wrażliwość
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam :D
UsuńJestem bardzo ciekawa tej powieści - zwróciłam na nią uwagę, gdy przeglądałam zapowiedzi wakacyjne. Myślę, że dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu!
UsuńPo książki młodzieżowe sięgam już niemal tylko wtedy, gdy zapowiadają się naprawdę świetnie. Z "Everless" niestety tak nie jest. Szczególnie brakuje mi ostatnio postaci, do których można się przywiązać, więc tutaj pewnie miałabym problem.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się klasyczna "Momo", w której też występuje motyw czasu jako waluty. Pamiętam, że ten koncept zrobił na mnie duże wrażenie, kiedy byłam dzieckiem i to czytałam.
W takim przypadku nie ma sensu, żebyś sięgała po tę książkę :/
UsuńOkładka mi się naprawdę podoba, ale kurczę... to nic nowego i gdzieś to juz było ;D
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim, co napisałaś.
UsuńSama wiesz, mnie do siebie nie przekonała :D I mnie tam nic nie zaskoczyło. Co do Wyścigu (wybacz lenistwo, ale nie chce mi się scrollować do góry, aby zobaczyć caly tytuł) to nie czytałam, więc ciężko mi się ustosunkować, choć mi to trochę przypominało coś, ale nie mogę skojarzyć co :D
OdpowiedzUsuńTo akurat film, a nie książka :D Wiesz co, wydaje mi się, że podobny temat (czas jako waluta) nie jest wcale jakiś nowy, więc pewnie już wiele książek/filmów/seriali powstało z takim motywem.
Usuń