„Almanach Zaklinacza‟ – Taran Matharu [recenzja]
Na kartach "Almanachu Zaklinacza" poznamy dzieje Jamesa Bakera, autora słynnego dziennika, który stanowił inspirację i źródło wiedzy dla Fletchera, bohatera głównych pozycji serii.
Poza pieczołowicie odtworzonym pamiętnikiem Bakera, wielbiciele serii znajdą w "Almanachu" obszerne kompendium informacji o zaklęciach stosowanych przez magów Hominum i orkowych szamanów, o służących obu stronom konfliktu demonach, a także o dziejach krainy Fletchera oraz zamieszkujących ją ras.
Lubię dodatki do książek, które stanowią uzupełnienie głównej serii. Szczególnie, jeżeli mamy do czynienia z serią, gdzie autor stworzył własny świat oraz magiczne istoty o charakterystycznej aparycji. W przypadku Taran Matharu są to demony, które dla mnie zawsze stanowiły kartę przetargową w ocenie Zaklinacza. Dlatego też nic dziwnego, że po tę książkę sięgnęłam z ciekawością!
Almanach Zaklinacza można podzielić na trzy części. Pamiętacie tę książkę, która wchodzi w posiadanie Fletchera na początku pierwszego tomu? Oto ona! Teraz sami możecie przeczytać dziennik Jamesa Bakera, ucznia Akademii Vocanów, który wniósł bardzo dużo do poznania demonów przez Zaklinaczy. Zatem w pierwszej części dostajemy opis ponad roku z jego życia, kiedy to opowiada o tym, co mu się przytrafiło oraz skąd właściwie wziął zwój z Ignatiusem.
Nie zawsze jest to porywająca historia, ale też nie o fabułę się tutaj rozchodzi. James opisuje niektóre wydarzenia trochę jak rozgoryczony nastolatek, co można uznać za nieco frustrujące. Ważniejsze jest jednak to, jakie smaczki niesie za sobą ta niedługa historia: widzimy postacie, o których wiele razy czytaliśmy w pozostałych książkach. I przyznaję, że choć nie jest to najlepszy fabularny utwór Matharu w ramach Zaklinacza, to i tak byłam z niego całkiem zadowolona.
Następnie mamy do czynienia z „Kodeksem Demonologicznym‟ stworzonym właśnie przez Jamesa Bakera. To była dla mnie najbarwniejsza część, ponieważ oprócz rysunków demonów (o których za chwilę), dostajemy również ich krótkie opisy oraz, nazwijmy to, statystyki. Dowiadujemy się zatem, jak Matharu wyobraził sobie demony, jakie mają poziomy, jakie posiadają zdolności oraz co jedzą. Mi jedynie zabrakło tutaj dopisku w stylu „znani posiadacze‟, ponieważ kojarzyłam, że niektóre demony pojawiały się na kartach Zaklinacza, ale nie potrafiłam przypisać ich do postaci.
Z kolei ostatnia część to „Wykaz zaklęć elementarnych‟, gdzie możemy prześledzić, jakiego rodzaju zaklęciami posługują się uczniowie i absolwenci Akademii Vocanów. Jest to najmniej interesujący element Almanachu, ale dla ogromnych fanów może stanowić niezłą gratkę. Mogą oni nie tylko zobaczyć, jakich symboli używają w książkach postacie, ale też, jak wymagające jest dane zaklęcie.
Największą zaletą tej książki jest jej wykonanie. Ujmując wszystkie moje zachwyty w żołnierskich słowach: Almanach jest po prostu ładny. Strony są odpowiednio zabarwione, aby sprawiały wrażenie starych, wybrano kilka ozdobnych czcionek oraz ramek, które dodają wybranym stronom dziennikowego charakteru. Oprócz tego ta niedługa książeczka przepełniona jest grafikami! Praktycznie na każdej stronie znajdziemy jakąś ilustrację, obrazującą przedstawiane wydarzenia.
Ale nie na ich koniec: nieco dalej znajdą się również ilustracje przedstawiające demony. Dziwne istoty, o których zaledwie czytaliśmy na stronach Zaklinacza w końcu zostały zobrazowane i możemy się przekonać, czy te grafiki sprostały naszym oczekiwaniom. W moim przypadku je przerosły! Rysunki są ładnie wykonane i co jakiś czas wzdychałam pod nosem, myśląc sobie, że sama mogłabym mieć takie stworzenia w domu.
Podsumowując, książka ta jest niezwykle estetyczna, co już stanowi dla mnie powodów do polecenia, biorąc pod uwagę jej charakter. Ale nie tylko o to się rozchodzi: Almanach Zaklinacza wnosi nową historię, przedstawia kawałek historii Akademii Vocanów oraz pozwala nam lepiej poznać świat stworzony przez Matharu. Zatem wszystkim fanom Zaklinacza, gorąco polecam!
Za egzemplarz dziękuję:
Mogłaby mi przypaść do gustu
OdpowiedzUsuńW tym układzie polecam zapoznać się z całą serią :)
UsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńLiczę, że przypadnie Ci do gustu :)
UsuńKocham okładkę! To, czego najbardziej żałuję w życiu to fakt, że nie umiem rysować! (i śpiewać xd). Cudo! Seria jest na mojej liście, gdzieś daleeeeko :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Okładka i grafiki znajdujące się w środku są niesamowite :D Mam nadzieję, że gdy znajdziesz czas dla Matharu, to seria Ci się spodoba.
UsuńPierw muszę nadrobić serię :D Ale po to pewnie też sięgnę :D
OdpowiedzUsuńWarto, to fajne uzupełnienie do całej serii :)
Usuń