Nie zadzieraj z zołzą spod 23 [recenzja serialu]
June wprowadza się do Nowego Jorku, gdzie mają spełnić się wszystkie jej marzenia. Niestety bardzo szybko okazuje się, że wszystko jest nie tak, jak powinno. A najbardziej nie tak jest jej współlokatorka, Chloe, która poważne problemy z moralnością.
Zaczęłam oglądać Nie zadzieraj z zołzą spod 23, ponieważ szukałam czegoś lekkiego i niedługiego, a akurat to przewinęło mi się na Netlifixie. Stanowiło to wystarczające powody, aby zainteresować się tą produkcją w czasie przygotowań do egzaminu CPE. I faktycznie, serial jest lekki, niedługi, ale przy tym niezwykle irytujący.
Zaczęłam oglądać Nie zadzieraj z zołzą spod 23, ponieważ szukałam czegoś lekkiego i niedługiego, a akurat to przewinęło mi się na Netlifixie. Stanowiło to wystarczające powody, aby zainteresować się tą produkcją w czasie przygotowań do egzaminu CPE. I faktycznie, serial jest lekki, niedługi, ale przy tym niezwykle irytujący.
Wszystko zaczyna się dobrze, humorystycznie, choć nieco brutalnie, biorąc pod uwagę, jaki charakter ma tytułowa zołza. Jednak w połączeniu z dość naiwną i dobroduszną June tworzą wybuchową kombinację, która doprowadza do wielu potencjalnie zabawnych sytuacji.
A zatem Chloe próbuje się pozbyć June, June z kolei walczy o ich przyjaźń, ponieważ musi zostać w Nowym Jorku za wszelką cenę. Przy okazji kobietom przytrafiają się różne perypetie, których beznadzieja często wzmacniana jest nieprzemyślanymi decyzjami Chloe. W związku z tym bohaterki, oraz ich najbliżsi, muszą sobie radzić z dziwnymi i skomplikowanymi sytuacjami, aby wykaraskać się z kłopotów.
Odcinki są luźne, całkiem humorystyczne, pełne specyficznych, dziwacznych oraz nawet zabawnych postaci. Nie jest to serial ambitny, pełen dramatycznych zwrotów akcji czy skłaniający do głębokich przemyśleć. Ot, taka komedia, przy której można się nieco odmóżdżyć. Ogólnie jest fajnie i przyjemnie.
Odcinki są luźne, całkiem humorystyczne, pełne specyficznych, dziwacznych oraz nawet zabawnych postaci. Nie jest to serial ambitny, pełen dramatycznych zwrotów akcji czy skłaniający do głębokich przemyśleć. Ot, taka komedia, przy której można się nieco odmóżdżyć. Ogólnie jest fajnie i przyjemnie.
Niestety tylko z początku. Bo w pierwszych odcinkach zachowanie Chloe względem June oraz ich swoista walka jest zabawna. Ba! Da się nawet przymknąć oko na to, co robi Chloe i zrozumieć podawane usprawiedliwienia. Można przyjąć do wiadomości, że próbuje naprawiać popełniane przez siebie błędy. Ale tylko do czasu. Bardzo szybko zaczęła mnie denerwować toksyczność relacji, które tworzy Chloe, nie tylko z June, ale też z innymi osobami, które znajdują się w jej otoczeniu.
Zamiast śmiać się, denerwowałam się na June, że nie zrywa przyjaźni po wszystkich okropieństwach, które zrobiła jej Chloe. A wierzcie mi: to nie były rzeczy, które łatwo można wybaczyć. Bo w sytuacji, w której ktoś cię okradł, naćpał, a potem prawie doprowadził do utraty pracy, raczej go nie usprawiedliwiasz. Przynajmniej tak mi się wydawało, póki nie zobaczyłam, jak June wyjaśnia zachowania Chloe, doszukując się w jej karygodnych czynach zachowań prawdziwej przyjaciółki. I może był w tym jakiś komizm, jednak ja nie byłam w stanie go dostrzec. Zamiast tego bulwersowałam się prezentowanymi wydarzeniami.
Prawdopodobnie gdyby nie to, że serial ogląda się szybko (niedługi czas trwania odcinków oraz ogólna niewielka liczba epizodów), to najpewniej przerwałabym tę historię w połowie. Postanowiłam jednak dokończyć, mimo zirytowania głównymi bohaterami.
Cechą Nie zadzieraj z zołzą spod 23 jest schematyczność i podobieństwo jednego odcinka do drugiego. Nie ma właściwie jakiejś dłuższej linii fabularnej, która spajałaby ze sobą kolejne epizody. Jasne, pojawiają się postacie, które pozwalają na odwołanie się do czegoś, co było wcześniej, ale nic oprócz tego. Odcinki można oglądać bez znajomości poprzednich, a widz najprawdopodobniej i tak zorientuje się, o co chodzi. Ta powtarzalność: bohaterki wpadają w kłopoty (zapewne za sprawą Chloe) i muszą sobie z nimi poradzić powinna bawić, jednak zamiast tego trochę nuży.
Co zaś do samych bohaterów, to są oni przerysowani. I teoretycznie jest to w porządku (w końcu Heathers to jedno wielkie przerysowanie, a byłam nim zachwycona), jednak trzeba to zrobić w umiejętny sposób. Niestety w tym przypadku postacie nie wzbudzają żadnej sympatii, ani nie rozczulają. Jeżeli akurat nie denerwują (Chloe), to najprawdopodobniej nudzą (
Nie wymagałam od tego serialu niczego nadzwyczajnego. Żadnej ambitnej komedii, porywającej fabuły, ani głębokich i intrygujących bohaterów. Jednak nawet jeżeli przyrównać Nie zadzieraj z zołzą spod 23 do innych sitcomów, to i tak wypada on bardzo źle. Przerysowanie historii, bohaterów oraz pewnych zachowań może być zabawne i dobrze zrobione, jednak moim zdaniem w Nie zadzieraj z zołzą spod 23, to nie wyszło. Dlatego też nie polecam tego serialu, nawet jeżeli szukacie czegoś lekkiego i niewymagającego.
Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną meduzę na Facebooku!
Mam go na swojej dłuuuuuuuuuuuugiej liście seriali do obejrzenia, ale póki co jeszcze nie dotarłam, a po tym, co czytam u Ciebie - chyba nie dotrę nigdy :D
OdpowiedzUsuńNic nie stracisz, jeżeli do tego serialu nie dotrzesz :P
UsuńWow, a co Jessica Jones robi w takim serialu!?^^
OdpowiedzUsuńA tak serio to czytając opis Chloe, to w sumie nie dziwię się, że akurat obsadzili Krysten Ritter w roli nieco sarkastycznej pani detektyw :D. Widocznie lubi takie role!
Wiesz co, ta aktorka dobrze się spisała w tej roli. Co nie zmienia faktu, że postaci nie dzierżę :P
UsuńW sumie nie oglądałam jeszcze
OdpowiedzUsuńI nic nie tracisz :P
Usuń