„Królestwo popiołów‟ część 1 – Sarah J. Maas [recenzja przedpremierowa]
Aelin Galathynius, zabójczyni, która sięgnęła po własne dziedzictwo, by poprowadzić swój lud do zwycięstwa i wypowiedzieć wojnę siło ciemności, spoczywa w specjalnej trumnie, zakuta w żelazo od stóp do głów, jako zakładnik Maeve. Królowa Fae żąda od niej hołdu i przysięgi krwi, by na wieki związać je ze sobą. Dzień w dzień oprawcy łamią wolę Aelin wymyślnymi torturami, lecz nie tak łatwo zgasić ogień w jej sercu. Przekazałą bliskim, by wszystkie siły skupić na wojnie z Erawanem i jego Valgami.
Tymczasem Rowan, któremu przykazano bronić królestwa za wszelką cenę, wyrusza, by odnaleźć i uwolnić swoją ukochaną. Czy zdąży, zanim zgaśnie ostatni płomień, a Erilea na zawsze pogrąży się w ciemności?
Od kiedy przeczytałam Szklany tron, na każdy kolejny tom czekałam z niecierpliwością, obserwując informacje od wydawnictwa Uroboros na temat premiery, przeglądając zagraniczne wiadomości o ujawnieniu okładek oraz czytając teorie spiskowe na forach. Dlatego kiedy w moje dłonie trafiło Królestwo popiołów i uświadomiłam sobie, że to się już więcej nie powtórzy, poczułam pewien cień nostalgii. Oto miała się skończyć przygoda rozpoczęta przeze mnie w 2013 roku.
Królestwo popiołów podejmuje historię tam, gdzie skończyło się Imperium burz – Aelin została porwana, więc należy wprowadzić w życie plan, który obmyśliła uprzednio z Lysandrą. Pozostali bohaterowie w związku z tym muszą utrzymywać pozory, walczyć na kilku frontach, szukać swojej królowej oraz ostatniego z Kluczy Wyrda, a także radzić sobie ze sprawami prywatnymi. To z kolei oznacza, że czeka nas (jak w przypadku każdej z książek Maas) emocjonalny rollercoaster.
Biorąc pod uwagę ogrom bohaterów, których perspektywę będziemy chcieli poznać (w końcu każdy z nich ma niedokończone wątki) zastanawiałam się, jak Maas to ogarnie, aby nie doprowadzić do totalnego chaosu. I trzeba przyznać, że autorce całkiem sprawnie udało się podzielić perspektywy tak, aby miały sens, przedstawiały całą historię w spójny sposób, a przy tym żeby czytelnik zupełnie nie pogubił się w tym, co się dzieje. Jak zawsze każdy czytelnik pewnie znajdzie dla siebie takie perspektywy, które będą przyciągać go bardziej niż inne, aczkolwiek w tej części nie było dla mniej takich bohaterów, o których czytać bym nie chciała.
Zaprezentowana historia rozwija się powoli. Pierwsze rozdziały wyjaśniają nam, w jakiej sytuacji znaleźli się bohaterowie, które tereny zajmuje armia Erawana, przypominają nam, co wydarzyło się w poprzednim tomie. Wszystkie wątki powoli się łączą, większość kart została już odkryta, ale żeby doszło do najważniejszych wydarzeń potrzeba jeszcze trochę czasu oraz kombinowania bohaterów. Z czasem jednak historia nabiera tempa i zostaje przepełniona dramatycznymi wydarzeniami, na czas których musiałam wstrzymać oddech, wzruszającymi chwilami oraz emocjonującymi walkami. Każdą kolejną stronę przerzucałam coraz szybciej, nie czytając, a pochłaniając Królestwo popiołów.
Istotną sprawą, którą zrodziło wydanie tej książki w Polsce, było pytanie: czy została ona podzielona w racjonalny sposób na dwie części? Otóż tak. Sama się tego obawiałam, jednak okazało się, że pierwsza część kończy się tak, jak Maas zwykła kończyć swoje poprzednie książki. Nie odczułam, jakby urwano historię bardziej, niż przy zakończeniu Imperium burz albo wcześniej Królowej cieni. Dlatego też nie obawiajcie się, nie jest źle!
A jak wyglądają inne kwestie, oprócz tej fabularnej? Na różnych bohaterów, w różny sposób wpłynęło porwani Aelin oraz wybuch wojny. Co za tym idzie znoszenie przez nich tego problemu przekłada się na ich zachowania oraz relację z innymi postaciami, a to z kolei dodaje masy dramaturgii. Przyznam, że nie było tutaj bohatera, który mógłby mnie zirytować. Ba! Nawet Chaola w końcu zaakceptowałam! A to, moi mili, jest dla mnie wyczyn.
Czytając jednak książkę, nie mogłam się czasami pozbyć wrażenia, że coś w stylu pisania nie zawsze mi odpowiada. Jasne, jest on plastyczny, wpływa na wyobraźnię, przyjemnie się go czyta, ale zarazem czasami wydawało mi się, że autorka popłynęła z niektórymi porównaniami. Jest to rzadkie i może nie każdego ruszy, dla mnie jednak oznaczało to, że kilka razy zatrzymywałam się w trakcie lektury i gapiłam na zbitek słów, zastanawiając się: czemu?
Podsumowując, pierwsza część Królestwa popiołów to emocjonujące wprowadzenie do finału serii, które czyta się z zapartym tchem i nie bez poczucia nostalgii. Od lektury nie sposób się oderwać, o czym najlepiej świadczy, że czytałam to aż do wpół do drugiej w nocy. Wszystkim fanom serii gorąco polecam, aby jak najszybciej się za to zabrali i nie obawiali podziału książki na dwie częśći!
Za egzemplarz dziękuję:
Czyli autorka zrobiła na Tobie wrażenie. Koniecznie muszę poznać tę serię zaraz po tym, jak rozprawię się z "Dworem cierni i róż" - całą serię mam już zamówioną :) Wiele dobrego słyszałam o prozie autorki.
OdpowiedzUsuńMaas jest fajną autorką, choć dla mnie "Szklany tron" wypada o wiele lepiej od "Dworów". Niemniej polecam zapoznać się z obydwoma seriami :D Życzę miłej lektury!
UsuńOstatni tom mam już na półce, ale musi trochę poczekać na swoją kolej. Na razie nadrabiam inne czytelnicze zaległości. Ale cieszę się, że Twoja recenzja jest pozytywna - to dobrze wróży drugiej części "Królestwa popiołów". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Podziwiam, że potrafisz się wstrzymać z lekturą! Ja rzuciłam wszystko, jak "Królestwo popiołów" trafiło w moje ręce!
UsuńSzklany Tron to coś, co wciąż jest przede mną. Pamiętam, że zaczęłam pierwszy tom i nie mogłam się oderwać, ale to było lata temu i w sumie prawie nic nie pamiętam. Teraz, kiedy saga chyli się ku końcowi może w końcu zacznę :D
OdpowiedzUsuńPowiem tak - z każdym kolejnym tomem coraz trudniej się oderwać, dlatego gorąco polecam wrócić do tej serii, skoro już pierwszy tom Ci się podobał :D
UsuńJakoś nie lubię tej literatury, więc chyba sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jasne, nie ma co się zmuszać :D
Usuńcoś dla mnie!
OdpowiedzUsuńW tym układzie mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu!
UsuńMuszę szybko się za nią zabrać :D
OdpowiedzUsuńDaleka droga jeszcze przede mną, ale się staram ;D
Buziaki,
coraciemnosci.blogspot.com
W tym układzie powodzenia! Naprawdę warto :D
UsuńPrzyznam, że zachęciłaś mnie swoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :D
UsuńBardzo lubię tę książkę, moim zdaniem idealne zakończenie! Jednak nie ukrywam, że będzie mi brakować tego świata, szczególnie, że kocham tych wszystkich bohaterów i zżyłam się z ich historiami.
OdpowiedzUsuńZakończenie faktycznie było dobrze zrobione :) I też będzie mi bardzo brakować tych postaci! Niemniej liczę na jakiś spin-off.
Usuń