„Elantris‟ – Brandon Sanderson [recenzja]

Elantris – gigantyczne, piękne, dosłownie promienne miasto, zamieszkane przez istoty wykorzystujące swoje potężne zdolności magiczne, by pomagać ludowi Arelonu. Każda z tych boskich istot była jednak kiedyś zwykłym człowiekiem, dopóki nie dotknęła jej tajemnicza, odmieniająca moc Shaod. A potem, dziesięć lat temu, magia zawiodła. Elantryjczycy stali się zniszczonymi, słabymi, podobnymi do trędowatych istotami, a samo Elantris okryło się mrokiem, brudem i popadło w ruinę. Shaod stał się przekleństwem. Nowa stolica Arelonu, Kae, przycupnęła w cieniu Elantris, a jej mieszkańcy ze wszystkich sił ją ignorowali. Księżniczka Sarene z Ted przybywa do Kae, by zawrzeć polityczne małżeństwo z księciem korony Raodenem. Sądząc z korespondencji, mogła się spodziewać, że odnajdzie miłość. Dowiaduje się jednak, że Raoden nie żyje, a ona uważana jest za wdowę po nim...

Jednym z moich ulubionych autorów jest bez wątpienia Brandon Sanderson. Od poznania jego twórczości przeczytałam naprawdę dużo książek jego autorstwa, jednak mimo to dość długo wstrzymywałam się z lekturą Elantris. Po pierwsze po zakupie nie miałam czasu, po drugie nie chciałam go szukać, ponieważ czytałam liczne opinie mówiące, że to najsłabsza z jego powieści oraz że mogła wypaść o wiele lepiej.

Okazuje się jednak, że „najsłabsza‟ dalej oznacza „bardzo dobra‟ oraz „lepsza od przeciętnego, współczesnego autora fantastyki‟. Przekonanie się o tym przyszło, gdy choroba rozłożyła mnie na łopatki, zmuszając do leżenia w łóżku przez tydzień. Kiedy tylko rozpoczęłam swoją przygodę z kolejnym światem wykreowanym przez Sandersona, przepadłam.

Akcja zaprezentowana w Elantris prowadzona jest z trzech perspektyw, opisujących różne wątki jednej wielkiej historii, która z czasem zaczyna się zazębiać. Przyznaję, że fabuła opowiadana przez jednego z głównych bohaterów, Hrathena, interesowała mnie najmniej, jednak wątek ten był niezwykle istotny dla całości. Jednak oprócz tego? Sanderson jak w każdej swojej książce wciąga, sprawia, że czytelnik nie potrafi się oderwać, a przy okazji zaskakuje rozwiązaniami.

Otrzymujemy trochę polityki oraz kwestii religii, uznania, które wyznanie jest „tym właściwym‟. A to z kolei brzmi znajomo, prawda? (Jeżeli ktoś z was obawia się teraz, że nie przejdzie przez takie wątki, uspokajam, nie są one wcale prowadzone w nudny albo skomplikowany sposób.) Oprócz tego Sanderson pokazuje historię o miłości, przyjaźni, nie poddawaniu się oraz walce do utraty sił. Wiele razy wywołuje sprzeczne emocje, sprawia, że powieść czyta się z wypiekami na policzkach albo zmusza do przerwania książki na kilka sekund, aby oswoić się z myślą, co właśnie się wydarzyło.

Czym byłaby historia bez bohaterów? W Elantris są oni świetni. Sanderson stworzył postacie z krwi i kości, które można by spotkać w prawdziwym życiu i polubić. Nie mamy tutaj niesamowitych bohaterów, a dobrego człowieka, który znalazł się w trudnej sytuacji, wątpiącego w swoją wiarę kapłana oraz nieprzeciętną kobietę, która wychodzi poza schematy. Nie tylko ich, ale też poboczne postacie można z łatwością polubić. Widać, że każda postać ma własną historię oraz została szczegółowo przemyślana.

Jak zwykle Brandon Sanderson pokazał, że potrafi kreować światy. Elantris wchodzi w skład cosmere, więc niektóre zabiegi mogą brzmieć nieco znajomo w stosunku do tego, co widzieliśmy już w innych powieściach tego autora. Niemniej, patrząc na świat Elantris jako osobny byt, to wypadł naprawdę dobrze. Poznajemy tutaj kolejny system magii, polityczny oraz uwarunkowania dotyczące środowiska. Oczywiście największą część pokazania świata zajmuje właśnie magia, która jest fascynująca i liczę, że w przyszłości zostanie jeszcze bardziej rozwinięta.

Jedyny moment, w którym zauważyłam, że mamy do czynienia z debiutem był styl. Czytając tę książkę, można zauważyć, że mimo reedycji i poprawek, tak naprawdę powieść jest napisana przez kogoś, kto stoi na początku swojej literackiej kariery. Nie oznacza to jednak, że styl jest zły! Opisy są plastyczne, staranne, dialogi zabawne, a powieść czyta się szybko. Jednak gdyby ktoś przyrównał sposób pisania Elantris oraz Drogi królów, na pewno zauważyłby różnicę, działającą na niekorzyść Elantris.

Podsumowując, książka wypada bardzo dobrze! Jest ciekawa, pełna intrygujących oraz dobrze skonstruowanych bohaterów, potrafi zaskoczyć, a przy tym wzruszyć, ucieszyć i zezłościć. Jestem zachwycona tą powieścią i zdecydowanie wam ją polecam na początek przygody z Sandersonem. A mi w tym czasie pozostaje czekać na moment, w którym Sanderson wznowi serię...

Komentarze

  1. Sanderson to jeden z tych autorów, których z jednej strony jestem ciekawa, z drugiej jednak za każdym razem wybieram coś innego. Przeraża mnie objętością ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to może być przytłaczające, ale jeżeli Cię to jakoś zmotywuje, to jego książki czyta się bardzo szybko mimo długości :D

      Usuń
  2. Sandersona próbowałam dwa razy te sama książkę i poległam ;/ Nie wiem czy zle wybieram czy po prostu nie moja klimaty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co próbowałaś? Sanderson tworzy dość różnorodne książki - prostsze, trudniejsze, krótsze, dłuższe, z różnych gatunków, więc mogłaś źle trafić.

      Usuń
  3. Dobra kreacja bohaterów to podstawa. Widzę, że tutaj tego nie zabrakło. Nieczęsto sięgam po powieści tego gatunku, ale jeśli są wysoko oceniane, robię wyjątki. Czuję, że w tym wypadku również tak będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeżeli fantasy nie jest Twoim ulubionym gatunkiem, sądzę, że Sandersonowi warto dać szansę, bo reprezentuje naprawdę wysoki poziom.

      Usuń
  4. Do tej pory czytałam raczej tylko krótkie powieści Sandersona i cały czas szukam czasu na przysiadnięcie do Drogi Królów, która czeka na mnie półce. Mam nadzieję, że będę mogła się nią zachwycać, jak wszyscy, bo to co do tej pory poznałam naprawdę przypadło mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam nadzieję, że "Droga królów" Ci się spodoba! To naprawdę świetna seria :)

      Usuń
  5. Uwielbiam Sandersona <3
    Niestety ostatnio słyszałam, że jest bardzo kiepsko przetłumaczony, a tłumaczenie nijak się ma do oryginału, czyli cięzko mi sobie wyobrazić poziom oryginału w ogóle :D
    Elantris jeszcze przede mną, ale i tak wiem, że to będzie cudo i koniec :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? :O Co prawda przyznaję, jak szukam informacji na forach dotyczących fanowskich teorii, to mam lekki problem z połapaniem się w nazwach własnych. Ale one rządzą się innymi prawami i te ciężko tłumaczyć. Z kolei jeżeli jednak chodzi o tekst, to fakt, nawet nie umiem sobie wyobrazić, jak oryginał musi być dobry!
      I to jest bardzo dobre podejście <3

      Usuń
  6. Zdecydowanie zachęciłaś mnie do przeczytania "Elantris". :) Już od dłuższego czasu planuję przeczytać jakąś książkę Sandersona, bo wstyd mi, że jeszcze tego nie zrobiłam (chociaż prawdą jest, że ostatnio czytałam mniej fantastyki). Jestem bardzo ciekawa tych systemów magii, o których wszyscy mówię. Jednak najpierw zabiorę się chyba za "Z mgły zrodzonego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam od "Z mgły zrodzonego" i sądzę, że to dobra książka na początek :) Mam nadzieję, że Ci się spodoba!

      Usuń
  7. Niestety to nie mój klimat, polecę koleżance. :))

    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
  8. To moja pierwsza przeczytana książka Sandersona i od razu wciągnęła mnie szczególnie wyjątkowo pomysłowym światem przedstawionym. I mimo tego, że styl momentami jest słaby i niektórzy bohaterowie jeszcze nie są wystarczająco dobrze scharakteryzowani, to i tak Elantris jest zdecydowanie warte przeczytania. Ja dzięki tej książce zostałam fanką tego pisarza, przeczytałam już prawie wszystko co napisał i rzecz jasna polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu to debiut! Wiadomo, że w pierwszej książce nie wszystko jest idealne, ale i tak powieść czyta się fenomenalnie :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza