„Dawca przysięgi tomy I i II‟ – Brandon Sanderson [recenzja]
Alethyjskie armie pod dowództwem Dalinara Kholina odniosły chwilowe zwycięstwo, jednak cena była straszliwa: Parshendi przywołali gwałtowną Wielką Burzę, która teraz niszczy świat, a jej przejście uświadamia niegdyś spokojnym i potulnym parshmenom prawdziwą grozę ich trwającego wiele tysiącleci uwięzienia. Podczas desperackiej misji, by ostrzec rodzinę przed nowym zagrożeniem, Kaladin Burzą Błogosławiony musi pogodzić się ze świadomością, że ich gniew może być całkowicie uzasadniony.
Wysoko w górach pond burzami, w wieży Urithiru, Shallan Davar bada cuda starożytnej twierdzy Świetlistych Rycerzy i odkrywa mroczne tajemnice kryjące się w jej głębinach. Dalinar zaś uświadamia sobie, że jego święta misja zjednoczenia ojczystego Alethkaru miała zbyt ograniczony zasięg. Jeśli wszystkim narodom Rosharu nie uda się zapomnieć o krwawej przeszłości Dalinara, by się zjednoczyć – i o ile samemu Dalinarowi nie uda się stawić czoła tej przeszłości – nawet powrót Świetlistych Rycerzy nie zapobiegnie końcowi cywilizacji.
Pierwotnie miały być dwie recenzje tej książki – jedna do tomu I, druga do tomu II. Wydawało się to logiczne, ale z drugiej strony: w oryginale było to wydane jako jedna książka, a historia jest przerwana w połowie. W związku z tym doszłam do wniosku, że rozdrabnianie się nie ma sensu. Co więcej ciężko mówić o jednym tomie bez odniesienia do drugiego. A zatem – zapraszam do lektury!
Nasi bohaterowie odnaleźli legendarne Urithiru i teraz muszą nauczyć się funkcjonowania tego miejsca. Problemem pozostają Bramy Przysięgi łączące wieżę z różnymi miastami na całym świecie, co daje idealny sposób na zjednoczenie wszystkich narodów, jednak... nie jest to wcale takie proste. Dalinar musi odnaleźć sposób na to, aby wszyscy władcy przeciwstawili się wspólnemu wrogowi. W tym czasie Kaladin walczy ze swoją przeszłością oraz chce być najlepszą wersją siebie. Z kolei Shallan próbuje odnaleźć prawdziwą siebie. Wszystko komplikuje się wraz z narastającym zagrożeniem, nie tylko ze strony Pustkowców, ale także sojuszników...
Powyższy akapit nawet w połowie nie ukazuje tego, co rozgrywa się na przestrzeni tych 1200 stron. Historia stworzona przez Sandersona jest wielowątkowa, pełna zwrotów akcji, tajemnic oraz epickich walk. Od samego początku fabuła mnie porwała, sprawiając, że nie mogłam oderwać się od Dawcy przysięgi. Każdy wątek prowadzony przez te liczne strony był intrygujący oraz na miejscu. Widać, że Sanderson ma pomysł na historię oraz zaskoczy nas jeszcze nie raz w powieściach z cyklu Archiwum Burzowego Światła.
Elementy, które wcześniej wydawały się bez znaczenia, teraz okazują się właściwe oraz w pełni logiczne. Każda księga Dawcy przysięgi jest porywająca oraz napełnia czytelnika różnego rodzaju emocjami. Wiele razy byłam w szoku, a lektura ostatniej z ksiąg była dla mnie istnym rollercoasterem emocjonalnym. Stare tajemnice wychodzą na jaw, sprawiając, że sprawy bohaterów się komplikują. Ilekroć myślałam: teraz już będzie dobrze, pojawiało się coś złego; ilekroć myślałam: gorzej już nie będzie, okazywało się, że jednak może.
Bohaterowie są niesamowici! W większości przypadków możemy zauważyć rozwój poszczególnych postaci. Każda kolejna książka pokazuje ich od innej strony, pokazując wewnętrzną przemianę. Moim numerem jeden jest Shallan, która w Dawcy przysięgi balansuje na cienkiej linii między normalnością a szaleństwem. Jej zachowanie oraz myśli pokazują ją jako zupełnie nową postać. Podobną przemianę możemy zauważyć u Dalinara, który coraz bardziej zdobywa moją sympatię, oraz (choć w zdecydowanie mniejszym stopniu) u Adolina. Jedyną postacią, która w tym tomie wydała mi się nijaka był Kaladin. Mam wrażenie, że Sanderson za bardzo oparł się na jego charakterze z poprzednich tomów, uniemożliwiając mu rozwój.
W tym tomie poznajemy lepiej innych Świetlistych Rycerzy oraz członków Mostu Czwartego. Doceniam, że Sanderson skupia się na drugoplanowych (oraz czasami trzecioplanowych) postaciach, poświęcając im po kilka stron w tej potężnej książce. Dzięki temu poznajemy sytuację z innych perspektyw, a postacie, które mają nieco mniejsze znaczenie w kształtowaniu historii stają się wielowymiarowe oraz ciekawe.
Sanderson, w moim odczuciu, jest mistrzem tworzenia światów fantastycznych. Dotychczas wykreował ich już całkiem sporo, a każdy z nich jest oryginalny, pełen różnych historii oraz intrygujących systemów magicznych. Jednak Roshar jest ponad wszystko, co dotychczas czytałam. To tutaj każda postać ma znaczenie, a historia sprzed wydarzeń w książce jest wielowątkowa oraz o ogromnym znaczeniu dla teraźniejszości. Wszystko zostało tutaj dopracowane: system wierzeń oraz magii, historia, legendy, mity, przekleństwa, stereotypy oraz moda. I nawet gdy czytelnik sądzi, że już wie wszystko, to i tak zostanie jeszcze zaskoczony!
Wśród wszystkich przeczytanych przeze mnie książek, chyba tylko u Sandersona zauważyłam tak liczne easter-eggi. Dziwne, zabawne elementy z innych uniwersów możemy zauważyć przede wszystkim w filmach. Jak się jednak okazuje: i w książkach jest to możliwe. A zatem w Dawcy przysięgi pojawiają się postacie z... Rozjemcy. I na tym się zatrzymam, bo nie chcę nikomu zepsuć zabawy. Wiedzcie jednak, że to świetna gratka, która sprawiła, że w mojej głowie narosło jeszcze więcej pytań dotyczących cosmere.
Podsumowując, to kolejna fenomenalna książka autorstwa Brandona Sandersona. Z żalem przyjmuję, że kolejny tom pojawi się dopiero w 2020 roku, bo już teraz nie mogę się doczekać czwartego tomu Archiwum Burzowego Światła. Tym, którzy jeszcze się zastanawiają, czy warto dać szansę temu cyklowi, odpowiadam: zdecydowanie! Czym prędzej bierzcie się za czytanie!
Mam na półce ''Drogę królów'' i ''Słowa światłości'', ale nie mogę się za te tytuły zabrać. Słyszałam jednak tyle pozytywnych opinii na temat tej serii, że muszę szybko nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńGabaryt tych książek może na początku nieco niepokoić, jednak gdy czytelnik zacznie, to szybko się wciąga :D
UsuńLiczę, że znajdziesz motywację i książki ci się spodobają!
Jedyne, co czytałam od Sandersona to jego seria młodzieżowa "Alcatraz kontra bibliotekarze", ale z poważnej fantastyki też coś wypróbuję - może właśnie te pozycje.
OdpowiedzUsuńhttp://demoniczne-ksiazki.blogspot.com
Akurat tego od Sandersona nie czytałam, ale mam w planach! Zdecydowanie polecam jego "poważniejsze" książki, są po prostu fenomenalne!
UsuńStrasznie żałuję, że nie przeczytałam jeszcze żadnej książki Brandona Sandersona, a przecież zajmuje on tak ważne miejsce w fantastyce. Cykl "Archiwum Burzowego Światła" zdecydowanie brzmi jak coś, co muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz to nadrobić! Mam nadzieję, że cykl Ci się spodoba! :D
UsuńMam wrażenie, że Kaladina w przeciwieństwie do innych głównych postaci z poprzednich tomów, w "Dawcy..." bylo bardzo mało, stąd brak u niego jakiegokolwiek rozwoju. Mam nadzieję że w następnym tomie to się zmieni ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba się uzbroić w cierpliwość i poczekać te 2 lata, chociaż ja mam już trochę przesyt Sandersona więc taka przerwa chyba dobrze mi zrobi ;)
Również mam nadzieję, że w kontynuacji się to zmieni!
UsuńPewnie przerwa dobrze robi, ale ja dalej mam kilka jego książek, które chcę przeczytać.