„Avengers: Wojna bez granic‟ [przemyślenia spoilerowe]
Po wczorajszej recenzji przyszedł czas na post przepełniony w całości spoilerami dotyczącymi najnowszego filmu Marvela. W związku z tym, jeżeli ktoś z was jeszcze nie widział Avengers: Wojny bez granic, to zachęcam do opuszczenia tej podstrony i zapoznania się z recenzją bezspoilerową. A tych, którzy seans mają już za sobą: zapraszam do lektury!
Pierwsze dziesięć minut filmu i wbicie noża w serce, przekręcenie go w piersi i wyciągnięcie powolnym ruchem – Loki umiera. I to śmiercią dość banalną, bo spodziewałam się po nim czegoś bardziej dramatycznego. Wszyscy na sali myślą, że to kolejne podchody, Thanos jednak zapewnia nas, że Tym razem nie będzie zmartwychwstania. Ja jednak trzymam się innej myśli: przed śmiercią Loki stwierdził, że Thanos zostanie pokonany, bo nie jest bogiem. Czy można w tym układzie zakładać, że Loki jako bóg tak naprawdę przeżył uduszenie i ogromny wybuch statku na którym się znajdował...? Ech, wiem, przesadzam.
Ogólnie śmierć (albo groźba śmierci) każdej kolejnej postaci była dramatyczna. Gamora została poświęcona przez Thanosa, który nagle okazuje się nie być całkiem bez uczuć, bo córkę rzekomo kocha. Scena została wyciszona, co tylko podniosło poziom dramatyzmu, a przez to niemal słyszałam, jak wali mi serce.
Jednak o wiele smutniejsza była dla mnie śmierć Visiona ze względu na zmarnowane poświęcenie, na które zdecydowali się razem z Wandą...
W obliczu tych wszystkich śmierci najbardziej przeżywałam moment, w którym prawie zginął Iron Man. Był on jedną z postaci, którą fandom podejrzewał o śmierć w nadchodzących Avengersach. Szczęśliwie został on oszczędzony dzięki umowie zawartej przez Strange'a. Czy jednak to oznacza, że jest bezpieczny? Wątpię.
Na koniec filmu połowa bohaterów znika, zostawiając nam podstawowy skład Avengersów. I szczerze powiedziawszy – wszystkich znikniętych uważam za bezpiecznych. Bo to są postacie, które pewnie na koniec przyszłorocznego filmu zostaną przywrócone po pokonaniu Thanosa. W związku z tym obawiam się jedynie o los tych, którzy nie zniknęli.
Sasu: Tylko niech nie zabijają mi syna! Jellyfish: Tylko niech nie zabijają mi męża!
EVERYBODY IS THE AVENGER!
W tym filmie wszyscy bohaterowie zjednoczyli się w imię pokonania Thanosa. Zostały jednak pominięte dwie istotne postacie, które mimo końca świata mają areszt domowy – jak widać kolejny raz T.A.R.C.Z.A. wykazuje się niezwykle logicznym podejściem do świata. Możemy ze względu na to liczyć, że Ant-man oraz Hawkeye pojawią się w następnej części, aby wspomóc resztę w walce z Thanosem. A kto pojawi się z nimi? Jak głosi scena po napisach: Kapitan Marvel.
Czy ten skład będzie o wiele bardziej udany niż poprzedni? Cóż, pozostaje nam tylko czekać.
SZOK SZOK SZOKIEM
- Mały-wielki Peter Dinklage. Zobaczenie tego aktora w roli wielkiego krasnoluda wywołało śmiech na sali. Nic w tym dziwnego, szczególnie w obliczu dziwactwa, jakim był fakt, że pozostał ostatnim mieszkańcem. (Szczególnie ciekawe jest to, że Dinklage dostał kiedyś rolę w X-Menach, a teraz pojawia się w Avengersach)
- Dlaczego Bruce nie zmienia się w Hulka? Co takiego sprawia, że ten zielony potwór się boi? Co więcej: Hulk dotychczas pojawiał się gdy Bruce był zagrożony, jednak teraz mimo ryzyka śmierci alter ego Bannera nie chce się pokazać. Czy chodzi o strach przed Thanosem? Czy może ta istota wie coś, czego nie wie Banner?
- Doctor Strange uratował Iron Mana od pewnej śmierci oddając Kamień Czasu Thanosowi. Najpierw pomyślałam, że to szybka zmiana decyzji, bo wcześniej zarzekał się, że tego nie zrobi. Potem uznałam, że pewnie doszedł do wniosku, że jeżeli go nie odda, wszyscy zginą. Ostatecznie koleżanka zmusiła mnie do przyjęcia innego podejścia – czy pośród 14 milionów scenariuszy w tym jednym, w którym wygrywają, Strange oddaje Kamień? Czy od początku wiedział, że oddanie Kamienia nic nie znaczy, bo tego wymaga scenariusz zakończony wygraną?
- Red Skull strażnikiem Kamienia Duszy – okay, tego się nie spodziewałam. Wszystko mogłam sobie wyobrazić, ale nie ponowne zobaczenie tej postaci. Był on dla mnie historią, której powrotu absolutnie się nie spodziewałam. Ale skoro pojawiają się wszyscy, to dlaczego nie Red Skull?
- Jedna z ostatnich scen, gdzie Peter Parker wpada w ramiona Tony'ego Starka i mówi, że nie chce umierać. Na początku uznałam to za przerysowane, potem uświadomiono mi, że prawdopodobnie dzięki posiadaniu "pajęczych" impulsów, wyczuł zbliżające się do niego zagrożenie szybciej niż inni.
TRAILER-LIAR
Oglądając film miałam odczucia, że trailer mnie okłamał. Po premierze filmowej obejrzałam jeszcze raz dwa długie zwiastuny i przekonałam się, że nie tylko w jednym momencie, który wyłapałam w trakcie oglądania, ale i więcej razy. I nie zrozumcie mnie źle, nie czepiam się montowania scen, bo to jest umyślny i dobry zabieg. Zaskakuje mnie jednak pokazanie pewnych elementów, które potem nie zawitały do filmu – ale jak widać, to po prostu inny sposób wodzenia widzów za nos.
1:19 – Spiderman otrzymuje ten kostium później, a nie w zademonstrowanej scenie
1:29 – trailer zmusił mnie do myślenia, że Iron Man będzie w Wakandzie
1:59 – ta scena nie istnieje, co więcej Bruce nawet nie zamienił się w Hulka w Wakandzie
NEXT TIME IN THE AVENGERS...
O ile fabuła Wojny bez granic stała przez długi czas pod znakiem zapytania, tak mam wrażenie, że kontynuacja tej historii będzie bardzo schematyczna. Avengersi będą musieli współpracować, sięgnąć po stare-nowe rozwiązania. Ktoś najpewniej zginie, poświęcając się dla dobra ludzkości. Ba! Może zginąć więcej ktosiów. Jednak im więcej czasu mija od momentu, w którym obejrzałam Wojnę bez granic, tym bardziej przekonuje się, że są małe szanse na czyjeś umrzenie na śmierć. Biorąc pod uwagę, że wszyscy znikięci zostaną zapewne przywróceni po pokonaniu Thanosa i odzyskania jego rękawicy, tak są spore szanse, że jeżeli ktoś zginie w kontynuacji, to... przywrócą go do życia w ten sam sposób. A wtedy zyskamy happy end. Bo to Disney.
A jakie są Wasze wrażenia po tym filmie?
Jak ja się strasznie cieszę, że poszłam na Infinity War przedpremierowo, bo chyba bym umarła od ilości spoilerów! Jednak mimo wszystko śmierć Lokiego była zbyt głupia i właściwie nie widzimy co się z nim dzieje od momentu oddania tessaraktu do tej akcji, dlatego razem z przyjaciółką uważamy, że on tak naprawdę nie zginął! A co do tych fałszywych scen w zwiastunie to... powstało kilka wersji scenariusza, żeby któryś z aktorów nie wydał prawdziwej wersji niektórych scen z filmu, więc pewnie stąd ten rozbieg :D A scena z Tony'm i Peterem to było dla mnie za dużo. Nawet zniknięcie Strange'a (mojej drugiej ulubionej postaci!) mnie tak nie rozkleiło jak oni.
OdpowiedzUsuńPoza tym chcę więcej scen Stark-Strange, więc nie mowy, żeby Stephen nie wrócił w drugiej części!
Razem z koleżanką omijałyśmy internety szerokim łukiem, obawiając się spoilerów, więc Cię rozumiem.
UsuńChciałabym wierzyć, że jednak nie zginął! Mam taką nadzieję i liczę, że za rok będziemy się cieszyć z jego powrotu.
W sumie racja - słyszałam, że Tom Holland w sumie znał tylko swoje sceny i nic poza tym, bo bali się, że wygada za dużo.
Byłam na pokazie przedpremierowym tego filmu. Jakoś te uniwersum zaczyna chyba powoli mnie wkurzać, ale wiadomo, że film muszą zakończyć w taki sposób, bo kasa musi się zgadzać, a kolejne części muszą powstać. Ale gra aktorów jak zawsze dobra ;)
OdpowiedzUsuńWiesz co, stawiam, że już powoli dochodzimy do końca pewnej historii i niebawem uniwersum w całości skupi się na nowych postaciach - Strange'u, Spidermanie, Czarnej Panterze, Kapitan Marvel, Antmanie i kogo tam jeszcze los przyniesie.
UsuńA ja wiedziałam już przed filmem, że Loki zginie gdzieś na początku filmu. Bardzo zabolało mnie, że zginął tak żałosną śmiercią i sam sobie zaszkodził (tzn. bardziej niż zwykle... ), ale z drugiej strony... to bóg psot, może jest szansa, że się z tego wyliże ;P.
OdpowiedzUsuńTym bardziej przykre jest też to, że Scarlet Witch musiała dwa razy oglądać śmierć swojego ukochanego. Raz, kiedy to ona niszczyła Kamyczek, a drugi raz, kiedy to Thanos wydziobał mu klejnot z czoła i bez skrupułów pozbawił go życia. Tym bardziej cios w samo serce:(
Co do reszty mam podobne przemyślenia. Chociaż nie przypominam sobie, że śmiano się na sali z Dinklage'a. Raczej był taki pomruk typu ''wow, jak go znam, co on tu robi''. A scena z Peterem... myślę, że najbardziej wzruszające się to, że to jest jeszcze dzieciak i sam fakt, że on ginie, kiedy Tony żyje, jest wielkim ciosem.
A te trailery to jeden wielki trolling ;P.
Ja wiedziałam, że były teorie dotyczącego jego śmierci, ale zrzucałam to na drugi plan. Spodziewałam się, że ktoś, kto już tyle razy "umarł" nie może zginąć na poważnie.
UsuńTak, to dla mnie była najbardziej dramatyczna scena :( Biedna Wanda...
Ja nie wiem jak mam ocenić ten film. Był czadowy, ale to zakończenie! No szok, ale i na plus bo teraz tak się niecierpliwię do następnej części. Ale fajnie, że została taka grupka Avengersów, która była od samego początku :) No i mój kochany Kapitan Ameryka :)
OdpowiedzUsuńOch, to prawda, zakończenie zdecydowanie wbija widzów w fotel! Nic tylko czekać na przyszły rok!
Usuń