„Powiedz wreszcie prawdę‟ – Dana Reinhardt [recenzja premierowa]


Czy miłość może być uzależnieniem? Gdzie przebiega granica pomiędzy wzajemnym oddaniem a całkowitym wyrzeczeniem się własnej osobowości? River jest bezgranicznie zakochany w swojej dziewczynie Penny. Nie wyobraża sobie bez niej życia, dlatego gdy zostaje porzucony, traci wszystko, w co do tej pory wierzył. Zaczyna brać udział w spotkaniach z terapeutą. Tam poznaje ludzi, którzy, choć z innych powodów, są w takiej samej sytuacji. Dzięki nim River uczy się inaczej postrzegać swój związek i samego siebie.

Kiedy ta książeczka wpadła mi w ręce, przyznam bez bicia: zapomniałam, że chciałam się z nią zapoznać. Jednak rzut oka na opis tej powieści od razu przypomniał mi, dlaczego zaciekawiła mnie ta historia w pierwszej kolejności. Nastoletni chłopak silnie uzależniony od swojej dziewczyny. Co ma zrobić ze swoim życiem, kiedy ta z nim zrywa? Gdzieś padło słowo stalker. Gdzieś, że jest niezdrowy. W związku z tym uznałam; hej, to brzmi ciekawie.

Fabuła jest dość prosta: z Riverem zerwała dziewczyna, co niszczy jego życie na kawałeczki. River trafia do grupy terapeutycznej, gdzie zaczyna kłamać na temat swojego problemu. A tak poważne kłamstwa nigdy nie przynoszą nic dobrego. Cała ta historia to podróż Rivera do odnalezienia utraconej osobowości, która została z niego wycięta przez ukochaną. To historia o toksycznym związku, który z pozoru wydawał się idealny. 

Co więcej, nie jest to przeciętna historia o toksyczności jakich na rynku mamy mnóstwo. Tutaj od pierwszych rozdziałów aż do ostatnich słów podkreślone jest, jak bardzo potrzebna jest pomoc. Autorka szybko wprowadza kwestię grupy terapeutycznej oraz kładzie nacisk, jak zbawienny wpływ może mieć rozmowa z odpowiednimi osobami o swoim problemie. Reinhardt pokazuje tutaj to, czego tak bardzo brakuje mi w innych książkach dla młodzieży: zdrowe podejście do poważnego problemu.

W trakcie lektury pomyślałam sobie, że jest tutaj pewna wada: nie poznajemy innych bohaterów. Jednak, gdy dłużej się nad tym zastanowiłam, to w sumie nie jestem zaskoczona. Poznając Rivera widzimy, że chłopak pomija wiele faktów z życia własnych przyjaciół, a więc co powinien wiedzieć o prawie obcych ludziach? Dlatego ostatecznie skreśliłam tę wadę uświadamiając sobie, że tak naprawdę jest to element dobrej kreacji głównego bohatera.

Bo trzeba przyznać, że jest on... specyficzny. Widać, że wszedł w toksyczny związek z którego nie potrafi się otrząsnąć. Widać, że jego dziewczyna nie była przykładem kogoś, kto tworzy zdrowe relacje z ludźmi. Z początku można uznać go za nawiedzonego stalkera, który prześladuje byłą dziewczynę. Takiego, przy którym myślisz sobie – niby zachowuje się niewinnie, ale starczy chwila, aby zobaczyć, jak coś mu odbije. River to także kłamca. Na pozór wszystkie cechy sprawiają, że powinno się go nie lubić. Ale z jakiegoś powodu można go zrozumieć, wykazać się współczuciem. Bo każdy mógł wpaść w toksyczny związek.

Styl autorki jest lekki. Książkę czyta się naprawdę szybko nie tylko dlatego, że dla mnie stanowi twór wyjątkowo krótki (230 stron to lektura na dwie godzinki), ale też dzięki stylowi Reinhardt, która bez owijania w bawełnę i tworzenia zawiłych opisów, potrafiła doskonale przekazać sytuację, w jakiej znalazł się główny bohater. Dialogi między postaciami są naturalne i sprawiają, że nieco lepiej poznajemy poszczególny osoby.

Dla niektórych może wydawać się to nieznaczące, ale wyjątkowo przypadł mi do gustu projekt okładki. Samochody znajdujące się w tle, pozornie nieszczególnie znaczące dla historii, idealnie wpisują się w zdanie, które wielokrotnie przewija się przez książkę: W Los Angeles wszyscy jeżdżą samochodami. Fakt, że główny bohater został tam przedstawiony jako jedyna osoba, która przemieszcza się pieszo, tym lepiej pasuje do Powiedz wreszcie prawdę. To fajny smaczek, na który warto zwrócić uwagę w trakcie lektury.

Podsumowując, historia jest dość lekka i przyjemna, choć nie porusza prostego tematu. Mimo to autorce udało się przejrzyście przedstawić tematykę nastoletniej pierwszej miłości, która potrafi przekształcić się w toksyczny związek. I do tego zrobiła w to zdrowy sposób. Jednym słowem: polecam!


Za egzemplarz dziękuję

Komentarze

  1. Ciekawy temat! I to dość na czasie, sama jestem ciekawa jak autorka sobie z tym poradziła :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje Ci tylko zapoznać się z książką, aby się przekonać :D Jak dla mnie dobrze, ale to indywidualna kwestia odbioru.

      Usuń
  2. Zapowiadało się schematycznie(było już trochę tego typu książek, choć chyba większość ze strony dziewczyny), jednak jest też cos więcej 😉 Może poszukam i dla siebie.

    Pozdrawiam,
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, takich książek na rynku jest wiele, ale dla mnie ta jest lepiej wykonana niż większość NA, które spłycają ten problem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza