„Szamanka od umarlaków‟ – Martyna Raduchowska [recenzja]
Ida Brzezińska pochodzi ze znakomitego rodu czarodziejów, wróżbitów i telepatów. Mimo to uważa magię za bzdurę, a sama marzy tylko o tym, aby wieść normalne życie: studiować psychologię, poznać nowych ludzi, świat... Niestety nie tak łatwo być normalną studentką, kiedy po akademiku pałętają się duchy. Widzenia zmarłych ludzi i przewidywanie śmierci ludzi to niesamowity dar, który Idzie zdaje się bardziej przekleństwem. Niełatwo być medium, szczególnie, gdy krok w krok towarzyszy ci Pech!
Ta książka śledziła mnie jeszcze w swoim poprzednim wydaniu. Jednak nasze drogi rozmijały się wiele razy, a ja jakoś nie mogłam się przekonać do lektury. Każdy popełnia błędy, okay? Nie krzyczcie! Najważniejsze, że w końcu Szamanka od umarlaków wpadła mi w ręce i wciągnęła do reszty jak jakieś lustro.
Ida Brzezińska ma Pecha. A jak wszyscy doskonale wiemy: postacie, które prześladuje ta nikczemna istota jakoś tak od razu bardziej się lubi. Przynajmniej ja je bardziej lubię. Bo z jednej strony jest mi ich żal, a z drugiej... nie sposób się nie śmiać przy niektórych wydarzeniach. Właśnie taką postacią jest główna bohaterka powieści Martyny Raduchowskiej. Ida od razu wywołuje sympatię w czytelniku, ponieważ nie jest rozhisteryzowaną nastolatką jakie w literaturze można spotkać wszędzie, a sceptyczną, sarkastyczną młodą kobietą, która chce się trzymać z daleka od kłopotów.
Zresztą ogólnie Raduchowska ma talent do tworzenia ciekawych postaci. Każdy z bohaterów przedstawiony w Szamance od umarlaków zapada w pamięć, nawet jeżeli jest od wielu lat truposzem. Jednakże moje serce skradła kreacja Pecha. Czytając personalizowałam go sobie jako małego stworka, który jest nikczemnym złoczyńcą rodem z kreskówek. Zawsze, gdy pojawiała się choćby wzmianka o tej istocie, uśmiechałam się jak głupia do sera, ciekawa, co takiego tym razem wymyśli. I nigdy mnie nie zawiódł.
Wydaje mi się, że postacie są tutaj siłą napędową dla historii. Nawet gdyby wydarzenia zwolniły i nie były szczególnie ciekawe, to dzięki barwnym uczestnikom zdarzeń czytelnik i tak by się nie nudził. Jednak nie ma się o co martwić! Historia, która została przedstawiona w Szamance od umarlaków wciąga, pochłania i sprawia, że czytelnik chce jeszcze więcej. A już na pewno po takim zakończeniu!
W ogóle warto wspomnieć, że Martyna Raduchowska stworzyła interesujący system magii. Może nie poznajemy go całkiem szczegółowo, ale na tyle, na ile został przedstawiony, czuję się usatysfakcjonowana zaproponowanymi rozwiązaniami. Cała kwestia medium i szamanów od umarlaków jest interesująca, a z czasem dowiadujemy się także o istnieniu innych magicznych osób. I mam ogromną nadzieję, że ten system magiczny zostanie jeszcze lepiej rozbudowany w kontynuacji!
Styl Raduchowskiej jest lekki, przyjemny, a jej powieść czyta się bardzo szybko. Wiele osób wspomina, że jej powieść jest idealna dla fanów Marty Kisiel ze względu na podobieństwo stylów. Co prawda nie uważam, aby dobrze było porównywać style autorów, bo to kwestia indywidualna każdego pisarza, jednak na pewno Szamanka od umarlaków jest powieścią, która przypadnie do gustu fanom Dożywocia.
Moja recenzja tej książki nie byłaby kompletna, gdyby zabrakło chociaż słowa o niesamowitej okładce autorstwa Dominika Brońka. Zawsze, gdy widzę powieść z piękną grafiką na okładce podpisaną nazwiskiem tego polskiego rysownika, jakoś od razu czuję potrzebę posiadania tej książki na półce. Nie inaczej jest w tym przypadku! Ilustracja świetnie odnosi się do wydarzeń przedstawionych w powieści.
Podsumowując, Szamanka od umarlaków to lekka, wciągająca powieść z humorem i ogromnym Pechem! Gorąco polecam ją wszystkim, którzy szukają fajnego urban fantasy na jeden wieczór.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.
W sumie widzę ją już dość często, ale chyba Twoja recenzja jest pierwszą którą czytam i tak naprawdę nie wiedziałam o czym ta książka jest :) Ale zachęciłaś mnie i zaciekawiłaś - będę na nią polowała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
Koniecznie! Jest naprawdę godna uwagi :)
UsuńTeż twierdzę, że to idealna książka dl fanów Marty Kisiel :) Uwielbiam tę książkę <3
OdpowiedzUsuńZałożymy fanklub :P
UsuńTaaak, ta nowa grafika jest cudna, choć "Demon luster" też ma ładny rysunek. Ciekawi mnie, jak będzie wyglądał drugi tom, gdy już wyjdzie :D
OdpowiedzUsuńZarówno ilustrację z nowego wydania "Szamanki od umarlaków", jak i okładkę "Demona luster" stworzył Dominik Broniek, pewnie dlatego :)
UsuńDokładnie, on poczynił obydwie te grafiki :D
UsuńI jestem przekonana, że kontynuacja w nowym wydaniu będzie również miała niesamowitą okładkę!
Mam taką nadzieję, fajnie byłoby mieć pasujące do siebie wydania "Szamanki od umarlaków" i "Demona luster".
UsuńOj tak, "Szamanka od umarlaków" zdecydowanie spodoba się fanom Marty Kisiel :)
OdpowiedzUsuńPrawda? :D
UsuńNa pewno będę niebawem czytać, bo czeka sobie na półce. Właśnie to porównanie do Kisiel zaciekawiło mnie najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńO! No to widzisz :D W tym układzie mam nadzieję, że się nie zawiedziesz!
UsuńCzekam z niecierpliwością na wznowienie drugiego tomu "Szamanki od umarlaków" :)
OdpowiedzUsuńJa również!
UsuńJacie, coraz bardziej żałuję, że nie czytałam jej jeszcze :D
OdpowiedzUsuńBuziaki
coraciemnosci.blogspot.com
Nic tylko nadrobić! :D
Usuń