Książkowy sąd – „7 razy dziś‟
Ola K. z bloga Nieuleczalny książkoholizm wpadła na akcję w którą od razu musiałam się zaangażować. Jak wiecie w blogosferze: ile ludzi, tyle opinii o książkach. Jedni niektóre tytuły uwielbiają, inni ich nienawidzą. Stąd też pomysł, aby blogerki podzieliły się na oskarżycieli oraz obrońców. Przed wami moa dyskusja z Miastem książek na temat 7 razy dziś.
Dyskusja zawiera spoilery dotyczące książki
Oskarżyciel: Przede wszystkim irytowała mnie główna bohaterka. Uważała, że należąc do popularnych osób może wszystko nie ponosząc za to żadnych konsekwencji.
Obrona: Sprzeciw! Sam na początku faktycznie była paskudną osobą. Jednak później, gdy uświadomiła sobie, kim była i co robiła, staje się lepsza. Jak dla mnie to dobry zabieg.
Oskarżyciel: Może i zmienia się na sam koniec, ale to dzięki temu, że może powtórzyć ten sam dzień. Inni nie mają takiej możliwości i gdyby nie to, pewnie dalej byłaby taka irytująca. Druga rzecz do zarzucenia to styl autorki. Połowę książki wręcz przemęczyłam. Sposób pisania pani Oliver był ciężki i nie sprawiał, że czytelnik chciał wiedzieć, co się zaraz wydarzy. Ciekawie zrobiło się na ostatnich pięćdziesięciu stronach, gdzie akcja nabrała niebezpiecznego tempa.
Obrona: Wierzę, że jej zmiana mogła wpłynąć na inne osoby, które dzięki niej stały się lepsze. Za to styl jest kwestią gustu. Cenię pióro Oliver, dla mnie pisze lekko. A w tej książce interesujące jest to, co dzieje się w głowie bohaterki. Nie jest to wielka analiza psychologiczna, ale to w końcu opowieść dla nastolatek, więc jest adekwatna do odbiorców.
Oskarżyciel: Nie ma co się oszukiwać, nikomu nie przytrafi się sytuacja, gdzie można powtórzyć sobie dzień. Przez błędy bohaterki cierpią ludzie, a ona czasami nie widziała w tym swojej winy.
Obrona: I dlatego można powiedzieć, że książka ma morał. Może dzięki Sam zmienili się jej znajomi. A może lepiej - zmienił się czytelnik, gdy dostrzegł w Sam siebie?
Oskarżyciel: No tak, najpierw natworzyła problemów, to musiała je kiedyś naprawić. Ale wątpię też, by ktoś utożsamiał się z dziewczyną, która podrywała swojego nauczyciela.
Obrona: Chodzi mi o patrzenie na innych z góry. Jeżeli po lekturze ktoś się zmienił, to książka spełniła swój cel.
Wszystkie rozprawy z tego miesiąca możecie przeczytać >tutaj<
A wy po której jesteście stronie? Obronilibyście powieść Lauren Oliver czy skazalibyście ją na dożywocie?
Widziałam pomysł tej akcji na grupie, ale nie sądziłam, że wyjdzie aż tak super! Książki co prawda nie czytałam, więc za bardzo się nie wypowiem - ale po doświadczeniach z Delirium, raczej nie stanęłabym w obronie autorki. :D
OdpowiedzUsuńmedycy nie gęsi, też książki czytają!
Wiesz jeżeli akcja dobrze pójdzie, to możesz się w nią pewnie jeszcze zaangażować, o ile wcześniej tego nie zrobiłaś! :D
UsuńKsiążki nie znam, więc całej dyskusji nie czytam :D Ale już się nie mogę doczekaććć, kiedy przyjdzie moja kolej :D To będzie świetna zabawa :D Co do 7 razy dziś - nie za bardzo lubię tę autorkę, więc obstawiałabym, że zostanę oskarżycielem, a nie obrońcą, no ale kto wie :D W końcu treści nie znam :P
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że to świetna zabawa, chociaż ciężko się zmieścić w limicie słów, gdy się człowiek rozkręci! :D
UsuńŚwietny pomysł. Aż przypomniałam sobie ostatnie książki Picoult,które czytałam xd
OdpowiedzUsuńTeż mi bardzo inicjatywa spodobała :D
UsuńNie czytałam tej książki i po Panice nie zamierzam 😁 raczej sądzę, że stanęłabym po stronie Pauliny 😁
OdpowiedzUsuńBo "Panika" była kiepska! "7 razy dziś" jest o wiele lepsze, nie skreślaj jeszcze tej książki. Chociaż znając Ciebie, to faktycznie marne szanse, że ci się spodoba :(
UsuńProszę o osądzenie Eadlyn z Następczyni XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńNiestety ja bym była jej obrońcą! Mimo wszystko od razu ją polubiłam i to o wiele bardziej od Americi.
UsuńD: Toz ona jest Antychrystem z piekieł.
UsuńNo właśnie nie! Była żywsza od swojej matki, bardziej energiczna, ciekawsza. Jak porównuję Eadlyn z jej matką, to America wypada naprawdę blado.
UsuńAmerica przynajmniej miała coś na kształt empatii.
UsuńBtw, polecam:
Usuńhttp://ksiazedowziecia.blogspot.com/
Ogarnę tę stronę :P Tym bardziej, że widzę raczej prześmiewczy odbiór tej książki, więc może być ciekawie.
UsuńNie wiem, dla mnie Eadlyn właśnie była ciekawsza od swojej matki. Ba! Do Eadlyn nawet mi nie pasował ten wątek romantyczny, nie przeszkadzałoby mi, gdyby na koniec najpierw skupiła się na władzy - do której całe życie ją przygotowywano - a dopiero za x lat od objęcia tronu znalazła sobie lubego (inna sprawa, że nie popieram jej wyboru co do partnera). America mi się wydawał zbyt irytująca (nie żeby Eadlyn taka nie była, ale jakoś bardziej wkurza mnie matka od córki).
No to ja jestem gdzieś po środku, bo moim zdaniem nie była to zła książka, ale myślałam, że cała historia będzie miła większy wydźwięk. Chyba każdy już z góry wie, że Sam przejdzie przemianę, dostrzeże błąd w swoich działaniach i będzie próbowała wszystko naprawić. Zabrakło mi czegoś mocnego na końcu.
OdpowiedzUsuńKażdy odbiera książki inaczej :D Dla mnie to "mocne coś" na końcu jednak było, ale to kwestia indywidualna.
UsuńFascynująca akcja, ciekawy pomysł ^^
OdpowiedzUsuńJa bym chyba oskarżała, co prawda książki nie czytałam, ale jeśli w kontekście bohatera pojawia się słowo "irytacja, irytująca, itp." to wiem, że go nie polubię
To zależy dla kogo! Ja na przykład uważam, że może i z początku była irytująca, ale bardzo szybko zaczęłam ją lubić i zmieniłam zdanie na jej temat.
UsuńWłaśnie już któryś raz widzę takiego typu post i powiem że są one bardzo ciekawe, przyjemnie się je czyta :)
OdpowiedzUsuńBlog o książkach
A za niedługo powinno ich być więcej! :)
UsuńJakoś nigdy mnie nie ciągnęło do tej książki... A i mega fajnie wyszło :).
OdpowiedzUsuńBuziaki
Fakt, nie wszyscy lubią Lauren Oliver.
Usuń