Ostatnia prosta przed maturą!
O maturze pisałam już wcześniej, bo w listopadzie. Teraz do "egzaminu dojrzałości" został niecały miesiąc, a w związku z tym przygotowania idą pełną parą. A ponieważ mam świadomość, że wśród moich obserwatorów znajduje się trochę maturzystów, postanowiłam ponownie poruszyć ten temat. Jako osoba, która walczyła z tym rok temu mam pewne przemyślenia, może komuś oszczędzą nerwów i choć trochę pomogą.
1. Zajęcia w kwietniu
Wiem, że wiele osób w kwietniu odpuszcza sobie chodzenie na zajęcia. Szczególnie, gdy oceny już są wystawione, a zakończenie roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami. Maturzyści wolą posiedzieć w domu i tam przysiąść do książek. Według mnie rozsądnie jest jeszcze pochodzić do szkoły. Nie mówię, że na wszystkie zajęcia, ale na te istotne, z których zdaje się maturę, warto się stawić. Dlaczego? Głównie przez to, że nauczyciele robią powtórki, przerabiają arkusze maturalne i zamiast was dręczyć, chcą pomóc. Dlatego jeżeli ktoś ma jakieś wątpliwości, nie potrafi czegoś zrozumieć, to nauczyciele na pewno pomogą. A do tego jest to dobry okres na powtórki w małej grupie.
2. Inni wiedzą tyle, a ja nic!
Każdy ma inny sposób na naukę. Ja na przykład najwięcej materiału z wosu przerobiłam w tydzień przed maturą. I pamiętam, że stresowałam się tym, ile inni wiedzą, a ile ja. Bo oni już znali państwa członkowskie ONZ, wiedzieli wszystko na temat instytucji Unii Europejskiej, a ja załamywałam ręce. Nie ma co się porównywać, bo można od tego oszaleć. Fakt, że Kasia miota datami historycznymi na prawo i lewo, a Staś liczy deltę z zamkniętymi oczami, kiedy ty wiesz, że konwencja oniryczna to coś tam ze snem związane, nie oznacza, że polegniesz. Dzięki niewiedzy możesz dowiedzieć się, nad czym jeszcze warto przysiąść! Czego się pouczyć, na co zwrócić uwagę. Fakt, że nie wiesz czegoś na miesiąc przed maturą, nie oznacza, że się tego nie dowiesz. Także nie porównuj swojego poziomu wiedzy do innych, bo to nic dobrego nie przyniesie.
3. Powtarzanie jest kluczem
Ja wiem, że w pewnym momencie rzyga się nauką. Ma się ochotę zacząć walić głową o ścianę, zwinąć się w kłębek, przykryć kocem i udawać, że się nie istnieje. Niestety, jakkolwiek przykre to jest, trzeba powtarzać materiał. Bo bez tego ani rusz. Pomyślcie tak: pomęczycie się jeszcze kwiecień, zdacie, co macie zdać w maju i przed wami najdłuższe wakacje życia! Tylko nie odpuszczajcie sobie, myśląc "bo to już wiem". W takim przypadku sięgnijcie po arkusz i spróbujcie rozwiązać zadania, czasami dzięki temu okazuje się, że jednak czegoś się nie wie. A przez to pomogą uzupełnić braki w informacjach.
4. Nie stresujcie się (za bardzo)
Stres do pewnego stopnia jest dobry, bo motywuje do działania. Jednak są pewne granice, których nie powinno się przekraczać, bo może sparaliżować. Dlatego w ostatni weekend przed maturą najlepiej pojechać z rodzicami na wycieczkę, posiedzieć ze znajomymi i porozmawiać o wszystkim, byle nie o maturze, pooglądać film lub serial. To pozwoli się trochę odprężyć i nabrać sił na męczący tydzień. A w dniu matury najlepiej pomyśleć sobie, że i tak już się niczego nie nauczy i matura jest tylko kolejnym testem, który zda się, o ile wcześniej się do niego uczyło.
5. A po maturze...
Rozmowy na temat "a co dałeś w tym zadaniu?" są stresujące i sprawiają, że rozpamiętuje się rzeczy, których i tak się nie zmieni. I choć często korci, aby spytać kogoś o odpowiedź, to uważam, że zdrowiej dla nas, jeżeli nie będziemy rozpamiętywać teoretycznych błędów (nie wiemy nawet, czy je popełniliśmy). Dlatego po napisaniu egzaminu najlepiej zjeść coś słodkiego! Wtedy można się odprężyć i pogratulować sobie wytrwania egzaminu! Jeżeli jednak ktoś zacznie sprawdzać sobie odpowiedzi w internecie i zobaczy, że "tu zrobił błąd", "tam też" i jeszcze "tu się pomylił", to nie ma sensu o tym za dużo myśleć, błędy zdarzają się każdemu i kilka pomyłek nie jest tragedią.
Dodatkowo polecam:
- zjeść porządne śniadanie przed maturą
- wziąć z domu pięć czarnych długopisów, chusteczki i dziesięć razy sprawdzić, czy ma się przy sobie dowód osobisty
- sprawdzić trzy razy arkusz (czasami robi się głupie błędy, które zauważa się w trakcie sprawdzenia)
- na maturze ustnej z języka polskiego rozpisać sobie w podpunktach, co się chce powiedzieć - macie piętnaście minut na przygotowanie, to sporo czasu
- przejrzeć parę razy tablice matematyczne w internecie, aby nie spędzić godziny na szukaniu odpowiedniego wzoru (i zapamiętać te, których nie ma w tablicach)
Wszystkim tegorocznym maturzystom życzę powodzenia, będę za was mocno trzymać kciuki!
A czy inne osoby, które zdawały maturę mają jakieś rady przeze mnie niewymienione?
To bardzo miłe, droga Parzydełko, że pomyślałaś o nas, biednych maturzystach, którzy na pytanie ''jak ci idą przygotowania do matury'' parskają ironicznym śmiechem!^^
OdpowiedzUsuńRady są bardzo przydatne. Mnie największe wyzwanie czeka z polskiego. Gramatyka to u mnie pięta Achillesa ( jak błysnęłam frazeologizmem! ), nigdy jej nie rozumiałam i nie zrozumie...epoki i lektury to dla mnie priorytet, tylko nie wiem...czy gimnazjalne też powtarzać;]. Tego jest multum!
Matematyką w sumie się nie przejmuję. Ciągle robimy arkusze, ciągle powtarzamy, więc mimo wszystko jednak uczę się jakichś metod. Tak samo z angielskiego. Mogę powtórzyć słówka, trochę gramatyki. O niemieckim to już nie wspomnę...
Wielce dziękować za rady i pamięć!^^
Ja się skupiłam przede wszystkim na licealnych, niby mogą się pojawić nawiązania do gimnazjalnych (ba, nawet do tych z podstawówki), ale sądzę, że na samych licealnych da się podołać. Choć im więcej książek masz w głowie, tym lżej ci będzie na ustnej, gdy będziesz musiała się odwoływać.
UsuńPowodzenia! :)
Ja byłam właśnie w trakcie powtórek do matematyki, kiedy totalnie odeszły mi siły. Stresuję się okropnie - wszystkim. Począwszy od matematyki, przes WOS, geografię, a na polskim i angielskim kończąc. Wiem, że mam braki dosłownie ze wszystkiego i wiem też, że to jeszcze trochę czasu, ale wszystkiego nie nadrobię. Najbardziej denerwuję się egzaminami ustnymi. Że nagle wszystko wypadnie mi z głowy, że czegoś nie zrozumiem, wplączę Izabelę Łęcką do historii o Raskolnikowie... Najgorszy miesiąc w moim życiu :(
OdpowiedzUsuńWierzę, że już wychodzisz z siebie. Nic dziwnego - to w końcu matura, a roztacza się dookoła niej takie widmo, że jest paskudnie stresująca. Jeżeli wiesz, że masz braki, to pomyśl z czego najwięcej i na jakich przedmiotach najbardziej ci zależy, aby móc się na nich skupić.
UsuńCo do ustnych, to masz 15 minut na to, aby posiedzieć w ławce z zestawem, kartką i napisać sobie słowa-klucze, uspokoić się i zebrać myśli, więc tragedii nie będzie :)
Rady akurat dla mnie! Miło, że pomyślałaś o nas, biednych maturzystach i ja również mam nadzieję, że zdamy maturę jak najlepiej. Nie ukrywam, trochę się stresuję, ale mam w planach skorzystać z Twoich podpowiedzi. Dodatkowo dostałam na urodziny od przyjaciółki kapsułki relaksujące do kąpieli. Myślę, że okres przedmaturalny będzie idealnym czasem na wyjorzystanie ich.
OdpowiedzUsuńKażdy sposób na zrelaksowanie jest dobry ^^ Kąpiele również do nich należą. Życzę powodzenia!
UsuńMaturę mam dopiero za rok, lecz chciałabym to przyśpieszyć. Już nie mogę wytrzymać w tej szkole i choć wiem, że to stresujący czas to i tak już chce mieć to za sobą. :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :P Świadomość, że ma się to jeszcze przed sobą jest stresująca.
UsuńMnie matura czeka za rok, ale mnie to nie rusza xD Mnie w ogóle egzaminy nie ruszają :D Wkurzają mnie osoby, które właśnie potem tak rozpamiętują - a co dałeś tu, a tu. Ale wiesz co jest jeszcze dobre? Zaraz po przyjściu do domu znaleźć arkusz w necie i rozwiązać go jeszcze raz, żeby potem wstępnie razem z kluczem zobaczyć ile będzie się mieć +/- procent, bo wiadomo, że gdzieś mogliśmy zapomnieć jaką odpowiedz zaznaczyliśmy xD
OdpowiedzUsuńWiesz co, to tyle dobrze, że nie będziesz jakoś mocno zestresowana przed egzaminem, bo jednak taki strach tylko pogarsza sprawę.
UsuńJa właśnie po maturach zawsze czekałam na odpowiedzi i sprawdzałam ile będę miała mniej więcej procent :P A przynajmniej z matematyki, bo z polskiego już ciężko było powiedzieć, czy się wstrzeliłam w klucz.
Matura jest zawsze stresująca, ale potem jakoś to idzie. Też chodziłam tylko na te istotne przedmioty w kwietniu, resztą sobie odpuszczałam i uczyłam się sama. Masz rację, każdy ma inny system nauki, ważne, żeby zacząć się uczyć xD
OdpowiedzUsuńTo prawda :P Nieważne jak, ale byleby to robić!
UsuńJa i tak planuję dalej chodzić na lekcje, bo w tym roku jakimś cudem udało mi się mieć wzorową frekwencję i nie chciałabym tego na koniec zepsuć. A jak nic nie robimy na lekcjach, to po prostu wyciągam książkę. :P
OdpowiedzUsuńNajbardziej obawiam się chyba tego, że na maturze ustnej z polskiego dostanę taki temat, że nic nie będę mogła wymyślić... o.o
Gratuluję wzorowej frekwencji :P Dobre podejście z tą książką.
UsuńTeż się tego potwornie obawiałam, ale w rezultacie okazało się, że jak zobaczyłam temat, to miałam tyle pomysłów w głowie, że spodziewałam się nie zmieścić w czasie :P Więc spokojnie - nie będzie tak źle.
Mam taką nadzieję. ;)
UsuńRok temu przechodziłam dokładnie przez to samo.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, to jest do przeżycia :P Ja w sumie tak w miarę bezstresowo do tego podchodziłam, bez większej paniki i cóż, udało się dość dobrze znać.
Do szkoły chodziłam w sumie do końca, nawet na jakieś powtórki po zakończeniu roku :P I właśnie sporo przydatnych rzeczy wtedy powtórzyliśmy jeszcze. Poza tym to były takie ostatnie chwile w szkole, którą lubiłam, z ludźmi, których też lubiłam, więc jakoś ciężko mi było ich nie wykorzystać.
Hmm, co mogę doradzić jeszcze- poprosić kogoś z domowników, żeby nas obudził, tak na wszelki wypadek gdyby budzik nie zadziałał.
No i dobre śniadanko wiadomo :D Hmm, trochę czekolady przed egzaminem też nie zaszkodzi XD I przerwy na dotlenienie, bo taka ładna pogoda.
Będę trzymać kciuki- chillout, o maturze szybko się zapomina, jak już jest po :P Dopiero później wraz z wynikami jest trochę nowego stresu, ale tym można się ewentualnie później martwić XD
Też się potem stawiałam na powtórkach po zakończeniu roku. Jeżeli organizowali, to wolałam wpaść i zobaczyć, bo mogli powiedzieć coś ciekawego.
UsuńTak, w dzień wyników myślałam, że serce mi wyskoczy z piersi :P A potem jak je zobaczyłam, to zaczęłam się po prostu śmiać.