„Panika‟ – Lauren Oliver [recenzja]


Carp to zwyczajne, niewielkie, spokojne miasteczko w Stanach Zjednoczonych. Nie dzieje się tam wiele ciekawych rzeczy. No, oprócz jednej - gry w Panikę. Co roku wybrani w tajemnicy sędziowie tworzą nowe zadania dla uczestników, którzy mogą wygrać mnóstwo pieniędzy jeżeli uda im się dotrzeć do końca. Uczestników jest wielu, ale zwycięzca może być tylko jeden. Można wiele zyskać, ale ryzykuje się jeszcze więcej. Niektórzy przez tę zabawę stracili nawet swoje życia albo zdrowie fizyczne.

Heather nigdy nie lubiła gry w Panikę. Choć przyglądała się poczynaniom uczestników, to nigdy nie sądziła, że kiedyś stanie się jednym z nich. A jednak: zrobiła to. Heather skoczyła z klifu i teraz bierze udział w grze. Pytanie czy tego nie pożałuje...

Lauren Oliver to jedna z moich ulubionych autorek. Wszystko to, co zostało wydane w Polsce z jej książek musiałam koniecznie przeczytać. Dlatego też zamówiłam "Panikę" jeszcze przed premierą, aby móc ją jak najszybciej postawić ten tom na półce (no i oczywiście mieć go po trochę niższej cenie). W każdym razie: kiedy usłyszałam, że tom zostanie wydany od razu wiedziałam, że po nią sięgnę.

Zacznę od tego, że nie wiem z jakiego powodu ubzdurało mi się, że książka ta będzie dystopią, podobną do "Delirium". Myślałam, że dostanę przyszłość, a w niej zawody podobne do tych z "Igrzysk śmierci" czy "Ognia i wody". Ba! Miałam nawet wrażenie, że może się pojawić tam element fantastyczny albo science fiction. Nie wiem, skąd wzięły mi się te poglądy w głowie, ale: myliłam się. "Panice" bliżej do "7 razy dziś" niż "Delirium".


Nikt z nich nie był bezpieczny. Już nie. I nigdy nie będzie.


Różnica pomiędzy "7 razy dziś", a "Paniką" (pomijając oczywiście główną oś fabuły) jest taka, że w przypadku Sam Kingston życie było łatwe. Nie miała prawie żadnych większych zmartwień (oczywiście do momentu w którym umarła). Dzieciaki, które się tam pojawiły były bogate albo przynajmniej niczego im nie brakowało. "Panika" pokazuje za to zupełne przeciwieństwo tego wesołego światka: jest bieda, są problemy związane z brakiem któregoś z rodziców, pojawiają się narkotyki, uzależnienia oraz poważne choroby. Jeżeli chodzi o ludzi: mamy całkowite przeciwieństwo tych dwóch światów.

A jednak główne bohaterki są do siebie podobne. Rzekłabym, że zarówno Heather, jak i Sam oraz Lena ("Delirium") mają ze sobą coś wspólnego. Wszystkie dziewczyny troszczą się o bliskie sobie osoby, dbają o nie i potrafią dla nich wiele zaryzykować. Takie coś pokazuje ogromną siłę w tych postaciach za którą niezwykle cenię sobie główne bohaterki książek Lauren Oliver. Te dziewczyny zawsze stawiają czoła problemom, nie uciekają przed nimi, nie udają, że ich nie ma. Mam jednak wrażenie, że temat dziewczyn występujących w książkach tej autorki jest tematem na osobny post.


Pomysł na fabułę był naprawdę ciekawy. Wielokrotnie spotkałam się w książkach z zawodami, w których uczestnicy brali udział z ważnych dla siebie powodów. Jednak tutaj było to trochę inne. Głównie dlatego, że było bardzo realistyczne. Akcja odgrywa się w miasteczku, jak każde inne. W czasach dobrze nam znanych. W Panice biorą udział licealiści. Podejmują się zadań bez laserów, nagłych zmian klimatów i strzelania do siebie z łuków. Po prostu muszą zmierzyć się z własnymi słabościami, stawić czoła swoim fobiom i przekroczyć niewidzialną granicę możliwości. Jeżeli uda im się to osiągnąć: wygrają Panikę. Ten pomysł jest naprawdę dobry i mam wrażenie, że Lauren Oliver mogła go o wiele lepiej poprowadzić niż faktycznie to zrobiła. Po innych książkach wydawało mi się, że stać ją na więcej i mogłaby przeprowadzić czytelnika lepiej przez te wszystkie wydarzenia. 

Niektóre elementy były dla mnie naprawdę przewidywalne. Już niemal od pierwszych stron znałam rozwiązanie paru kwestii i wiedziałam, jak się potoczą poszczególne wątki. Rozgryzłam zakończenie i nie czuję się z tego powodu dumna. To mnie rozczarowało, bo oczekiwałam zaskoczeń, zwrotów akcji i... po prostu czegoś więcej niż dostałam. Może ze względu na moje wielkie oczekiwania trochę się rozczarowałam wątkiem fabularnym. 


Na temat Heather napisałam już wcześniej, ale jednak jeszcze się powtórzę: jak dla mnie była bardzo ciekawą postacią, choć jej pierwotny powód przystąpienia do Paniki był dla mnie żałosny. Wtedy odniosłam wrażenie, że jej nie polubię, ale jednak - jak to u Oliver - główna bohaterka musiała przejść przemianę swojej osobowości i podobnie stało się tutaj. Bardzo mnie to cieszy, bo gdyby główny powód dla którego Heather uznała, że weźmie udział w Panice utrzymywał się do końca książki, to prawdopodobnie zwątpiłabym w cały dorobek tejże autorki. Heather wykazała się wiele razy odwagą, stawiała czoła przeciwnościom losu i okazała się troskliwą oraz ciepłą osobą. 

Pozostałe postacie również zaskarbiły moją sympatię. Może oprócz przyjaciółki Heather, która wydawała mi się pusta i fałszywa. Od początku jej nie lubiłam i na przestrzeni tych trzystu stron się to nie zmieniło. Postacie męskie były ciekawie wykreowane i polubiłam ich charaktery. 

Czytając to miałam momenty, gdy naprawdę wątpiłam w tę książkę. Czułam rozczarowanie i rozgoryczenie. Oczekiwałam, że mierzenie się z własnymi lękami będzie czymś zupełnie innym. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie ma w tej książce pewnego nazwijmy to "przesłania" zawartego w ostatnich akapitach powieści. Podobna rzecz pojawia się również w "7 razy dziś" oraz "Delirium" za co Oliver dostała u mnie na wstępie wielkiego plusa. 

Możliwe, że mam do tej książki pewne "ale", ponieważ oczekiwałam od niej czegoś zupełnie innego. Mimo to nie mogę narzekać, że jest to nieciekawa pozycja, bo to nieprawda. Jeżeli ktoś lubi książki Lauren Oliver, to powinien sięgnąć po "Panikę". Jeżeli nie miał wcześniej styczności z książkami tej autorki, to ja zaczęłabym od czegoś innego, aby się nie zrazić. Ogólnie "Panika" jest bardzo fajną książką, ale porównując ją do pozostałych tworów tej autorki muszę powiedzieć, że do tej pory najgorsza. Choć zapewne wiele osób mogłoby powiedzieć, że gorsze jest "7 razy dziś". Ale to już pozostanie zapewne kwestią sporną. 

Do tego liczę, że w Polsce zostaną też opublikowane książki "Vanishing girls" oraz "Rooms". Skoro doczekałam się "Paniki" to może tych dwóch książek również? 

Ogłoszenia duszpasterskie! 
W tym tygodniu na moim blogu stuknęło 50 obserwatorów od 20 000 wyświetleń. Chciałabym wam za to z całego serca podziękować. To naprawdę miłe i motywujące widzieć, że zaglądacie na Parzydełka i zostajecie tutaj na dłużej. 

Komentarze

  1. hm, wiesz już, co ja nt tej książki sądzę. Ale jednak i tak nie mam ochoty na inne książki autorki, bo Panika była ok. Ale YA to zdecydowanie nie mój gatunek - ja jednak wolę jak celują do siebie z łuków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :P W "Delirium" celują do siebie z pistoletów i żyją w dziczy (a przynajmniej w drugiej części), więc może to cię choć trochę zainteresuje.

      Usuń
  2. Eee, fanką autorki raczej nie jestem (choć czytałam tylko - albo aż - Delirium) i jakoś mnie nie ciągnie do kolejnych jej książek. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) Nie każdego Lauren Oliver przekonuje.

      Usuń
  3. A ja w ogóle nie miałam do czynienia z książkami tej autorki. Ale czytając Twój post myślę, że przekonałabym się do jej twórczości i znalazłabym coś dla siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie miałam jeszcze styczności z tą autorką, więc może jednak zacznę od jakiejś innej książki jej autorstwa, a Panikę zostawię sobie na później ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że bardziej powszechnie lubiane jest "Delirium", choć ja osobiście wolę "7 razy dziś". Chciałabym ci móc lepiej doradzić od której z tych książek zacząć, ale chyba najlepiej będzie, jeżeli przeczytasz ich opisy i się przekonasz :D

      Usuń
  5. Chyba nie czytałam książek tej autorki. :)

    clemeent.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam spróbować, a nóż ci przypadną do gustu :)

      Usuń
  6. taak, ja miałam identyczne przekonanie względem Paniki że to musi byc coś w stylu igrzysk a im dalej czytałam tym bardziej oczy wychodziły mi na wierzch że tam nie ma nic nadnaturalnego (przez co mina też mi trochę zrzedła bo miałam ochotę na co innego ;()! O.o również uwielbiam panią Oliver i także zamierzam przeczytać wszystko co napisze, kocham Delirium całym sercem ;)
    do Nat ja również nie zapałałam sympatią, paskudna dziewczyna, hah, też uważam ża była jakas pusta i fałszywa ;p wgl miałam nadzieję że Heather będzie jednak z Dodgem bo oboje mi z początku do siebie pasowali... ech;x
    ale ogólnie Panika bardzo mi się podobała, oceniam ją wyżej niż 7xdziś ;>
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Jakoś byłam pewna, że to będzie fantastyka, a tu takie zaskoczenie!
      A to nie, ja nie chciałam, aby Heather była z Dodgem, bo dla mnie nie pasowali do siebie.
      Wiele osób ocenia "7 razy dziś" najniżej z książek Oliver.

      Usuń
  7. Ja mam do autorki uraz, Delirium mi się raczej nie podobało... Ale pomysł na Panikę wydaje mi się fajny... hm, przy okazji na pewno przeczytam, chcę się przekonać, jak odbiorę tę książkę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ci się spodoba :D Choć jak się ma uraz do autora, to często trudno się potem przekonać - znam to.

      Usuń
  8. Hmm nie wiem czy potrafię przekonać się do tej książki, ale myślę że spróbuję ją przeczytać.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele stracisz, jeżeli jej nie przeczytasz, ale ogólnie książki tej autorki polecam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza