Sposób na maturę
Możecie się zastanawiać, dlaczego piszę akurat o maturze już w listopadzie. Ano powód jest bardzo prosty. Nie rozumiem jak rada "ucz się regularnie" ma być pomocna w kwietniu. Bo jednak takich "poradników" panuje wysyp na miesiąc przed maturą. A wtedy niektóre rady są niemożliwe do wykonania w tak krótkim czasie. Dlatego uznałam, że napiszę to już dzisiaj, a nie za parę miesięcy, kiedy już wszyscy będą żyli stresem. Wtedy mogę stworzyć notkę - jak się odstresować przed egzaminem (prawdopodobnie mission impossible).
O maturze już pisałam pod koniec maja, kiedy to pisałam własną - klik. Ale teraz mogę na to spojrzeć z dłuższej perspektywy czasu i zastanowić się, jak się do tego dobrze przygotować, aby nie oszaleć i być z siebie zadowolonym. Nie spodziewacie się tu magicznych rad na miarę "jeżeli będziesz podkreślać najważniejsze informacje na kolorowo to na pewno zdasz". Bo możesz pomalować podręczniki farbą i to naprawdę nic nie da. W każdym razie: przejdę już do meritum.
Nie daj się stresowi
Wiem, że to brzmi dość dziwnie i jest praktycznie niemożliwe do wykonania, ale prawdziwe. Stres jest największym przeciwnikiem na maturze (no, wraz z niewiedzą). Słyszałam o przypadkach, gdy ktoś zapomniał, że w ogóle był na egzaminie. Strach może nam nieźle namieszać w głowach, a więc trzeba się go jakoś wyzbyć. A jak? Najlepiej przez naukę. Wtedy masz świadomość, że coś robisz, zapamiętujesz, a skoro coś wiesz, to zmniejszasz szanse na to, że oblejesz. Po drugie jak już będziesz miał arkusz przed nosem, to pomyśl sobie, że teraz już niczego się nie nauczysz i nie ma co rozpaczać, że "mogłem jeszcze powtórzyć tamto", bo to nic nie da. Nie powtórzyłeś - trudno. Stres ci nijak wtedy nie pomoże. Pogódź się z tym, że musisz przez to przejść i każda osoba (pomijając nauczycieli) jest w tej samej sytuacji. Dlatego też w trakcie pisania nie warto się stresować - skup się na pytaniach.
Ucz się
Niby to takie banalne, a jednak nieoczywiste. Po pierwsze porzućcie rady internetów, które polecają setki różnych sposobów na lepsze przyswajanie wiedzy. Niektórym to pomaga, ale nie ma co na siłę próbować metod robienia notatek w podpunktach, bo są ludzie (na przykład ja), których trafia przy czymś takim szlag. Co w związku z tym? Ucz się tak, jak ci jest najwygodniej. Nie ulegaj presji, że w październiku ktoś miał już przerobione trzy działy z biologii, miota artykułami prawnymi na wyrywki i wyprzedza materiał z matematyki o pół roku. Każdy ma inną metodę, inny sposób. Dla niektórych będzie to planowanie i systematyczne uczenie, a inni potrzebują motywacji pod postacią presji czasu (jestem tego przykładem). Pamiętam, że bardzo się przejmowałam tym, że moje przyjaciółki mają już opanowane sporo materiału z wosu, a ja jeszcze nie tknęłam podręcznika. Wyniki miałyśmy bardzo podobne, a więc moment, w którym rozpoczęłyśmy naukę nie wpłynął na naszą wiedzę. Dla jednej była to jesień, a dla mnie dwa tygodnie przed egzaminem. W każdym razie: dowiedz się, jak najlepiej ci się uczy i taki sposób stosuj, aby przyswoić jak najwięcej wiedzy.
Co za dużo to nie zdrowo
Wiem, że dwie poprzednie rady dotyczyły w mniejszym lub większym stopniu tego, aby się uczyć, ale należy pamiętać, aby nie przesadzić. Łatwo ze względu na stres popaść w skrajność. Wiem, że to bardzo ważny egzamin, ale nie można mu podporządkować całego roku. Można robić też inne rzeczy, które będą ci sprawiać przyjemność. Warto odpoczywać, wysypiać się, spędzać czas z przyjaciółmi, oglądać filmy, jeść ciastka i chodzić na spacery. Wyobraźcie sobie, że codziennie wstajecie, uczycie się w szkole, wracacie, uczycie się w domu i idziecie spać. Można oszaleć! Nie róbcie tak, bo będąc zmęczonymi przyswoicie mniej wiedzy. Dlatego pozwólcie sobie na chwilę relaksu. I co ważne: nie wytykajcie sobie tego, że postanowiliście odpocząć i zrobić sobie przerwę. Poza tym pamiętajcie, że to wasz ostatni rok szkoły średniej i trzeba go dobrze wykorzystać!
Wyjaśnij rodzicom...
Wyjaśnij rodzicom, że się uczysz we własnym tempie. Doskonale rozumiem, jak irytujące są pytania "ile już przerobiłaś wosu?", "ile działów ci zostało?", "uczysz się?", "i jak ci idzie nauka?". Wielokrotnie miałam ochotę strzelić drzwiami, wywalić coś przez zamknięte okno i komuś przywalić, gdy słyszałam takie pytania. A jednak mądry Polak po szkodzie. Nigdy nie wpadłam na genialny pomysł, aby przemówić mojej rodzince do rozsądku i wyjaśnić, że jeżeli przez ostatnie dwanaście lat mojej edukacji nie zawalałam, ucząc się na ostatnią chwilę, to i teraz ten sposób przejdzie. Dlatego jeżeli macie rodzinę, która natarczywie próbuje was "zmotywować" do nauki, to albo się wyłączcie na to, co mówią, powtarzając w kółko "uczę się" oraz "idzie mi świetnie" lub wyjaśnijcie, że takie pytania was stresują i wcale nie pomagają, a o swoją naukę zadbacie samodzielnie.
Pytaj!
Nauczycielom zależy na tym, abyście zdali maturę. Nawet jeżeli są wredni, to chcą abyście zdali - uwierzcie mi. W takich przypadkach głównie dla statystyki, aby powiedzieć "patrzcie, jaka to nasza szkoła jest wspaniała - nasi uczniowie tak dobrze zdają matury!". Dlatego nie bójcie się pytać, gdy czegoś nie rozumiecie. Większość nauczycieli prowadzi dodatkowe zajęcia i poprosi, abyście się na nich stawili, zadali pytanie, a problem zostanie rozwiązany. Niektórzy wytłumaczą wszystko indywidualnie. Na swoim przykładzie mogę się powołać na język polski. Na parę miesięcy przed maturą uświadomiłam sobie, że pisanie wypracowań (interpretacji wierszy ku gwoli ścisłości) nie idzie mi tak dobrze, jakbym chciała. Dlatego poprosiłam polonistkę o kolejne tematy prac, które wykonywałam dodatkowo. Przez pewien czas praktycznie co tydzień pisałam interpretację wiersza, dawałam jej do sprawdzenia, a ona tłumaczyła mi, co jest nie tak. I wiecie co? Na rozszerzeniu miałam 90%. Dlatego nie bójcie się poprosić nauczycieli o pomoc, bo w 9 na 10 przypadków zapewne znajdą rozwiązanie waszego problemu.
Przeczytałam post od deski do deski i pomimo, iż matura czeka mnie dopiero za dwa lata, Twoje rady uważam za naprawdę pożyteczne nawet w takiej codziennej nauce, pracowaniu na dobre oceny ^^ Nie ma zdania, z którym bym się nie zgodziła. Ba! Po lekturze tekstu, zdałam sobie sprawę, iż niektóre taktyki muszę sobie jeszcze przyswoić, żeby uczyć się łatwiej, z lepszymi efektami. Także dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że te rady mogą się komuś przydać. Życzę powodzenia na maturze za dwa lata i w nauce do tego czasu :)
UsuńMoi rodzice mają wręcz odwrotnie - w ogóle ich nie obchodzi, że mam maturę, generalnie uważają, że za dużo się uczę (ekhem?!) i jak tylko widzą mnie nad podręcznikiem, stwierdzają, że to doskonały moment, by posprzątać kuwetę, zrobić obiad, posprzątać akurat teraz w garażu (co z tego, że nikt tam od lat niczego nie ruszał, to jest doskonały moment!), ewentualnie wyremontować łazienkę. Że tak użyję kalki, wszelkie moje argumenty to inwalidzi. :P
OdpowiedzUsuńO, matko. Współczuję tego, że cię wyrywają z toku nauki. I naprawdę nijak nie da się ich przekonać, że potrzebujesz się uczyć i że możesz zrobić te rzeczy, jak już skończysz? Bo to musi być naprawdę denerwujące.
UsuńBardzo dziękuję za rady, bo za pół roku czeka mnie matura i szukam sposobów jak nie zwariować teraz jak i przed i w trakcie matury!^^.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim akapit ''Co za dużo to niezdrowo'' wpłynął na mnie najmocniej, bo to tak jakbym czytała o sobie. Właśnie tak żyję każdego dnia i mnie osobiście to nie odpowiada, mam dość, wiecznie jestem zmęczona i chyba poważnie wezmę to pod uwagę, bo co to za życie ciągle się ucząc, a w większości przypadków niepotrzebnie tak dużo!? Cholera, chcę żyć!
Co do rodziców...mama jakoś nie zadaje mi ciągle takich pytań. Wie, że dużo się uczę, mimo wszystko jak dostanę 3 czy 4 to z żartem mówi ''co tak kiepsko'';]. Ale babcia...dzień w dzień to samo...''byłaś co pytana'', ''jak w szkole''...ależ to denerwujące!!!
Mam nadzieję, że uda ci się wykorzystać ten ostatni rok w liceum na coś więcej niż tylko naukę. Przytoczę słowa mojej polonistki: za dwadzieścia lat nikogo nie będzie obchodził twój wynik z matury, tylko jakim człowiekiem jesteś.
UsuńOch, moja babcia też taka jest. Kocham ją, ale czasami mam jej dość. Także rozumiem Twój ból. I starsze panie też najgorzej przegadać. Niemniej ufam, że albo uda ci się wyłączyć na jej gadanie lub zamienić je w żarty (ja tak robię) albo powiedzieć jej, że w ten sposób ci nijak nie pomaga.
Do matury zostało mi jeszcze trochę czasu, ale jestem pewna, że Twoje rady przydarzą się nawet w codziennym życiu, dlatego bardzo Ci za nie dziękuję.
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście jest tak, że rodzice nie zadają ciągle tych męczących pytań o naukę, więc mam nadzieję, że kiedy przyjdzie czas matury, to będzie tak samo :D
Nie ma za co :) Cieszę się, że mogą się komuś przydać.
UsuńSkoro już teraz nie zadają, to również mam nadzieję, że nagle nie zaczną.
Jak zobaczyłam akapit 'co za dużo to nie zdrowo' to przypomniałam sobie, że dokładnie tak wyglądały moje zeszłoroczne przygotowania, choć zawsze znalazłam chwilę, żeby poczytać (ekhmm... do grudnia) i spotkać się z przyjaciółmi. Gdybym miała szepnąć coś od siebie: poza nauką róbcie arkusze z poprzednich lat! Nie w momencie, kiedy stwierdzicie, że już wszystko umiecie tylko już, teraz. To samo mówili mi z biologią, a ja nie wierzyłam i zawsze pozostawał jeszcze jeden dział do powtórzenia i zaczęłam je robić dopiero w marcu, co było błędem. Także moja rada: arkusze, arkusze, arkusze... Nawet po dwa razy ten sam, bo dają dobry przekrój wiedzy i pokazują, co koniecznie trzeba powtórzyć, a co jest w miarę opanowanie :).
OdpowiedzUsuńWszystkim maturzystą życzę powodzenia i pamiętajcie, że nie taki diabeł straszny, jak go malują ;).
Racja! Arkusze! Pisząc ten post nie pomyślałam o tym, ale masz całkowitą rację. Robienie testów przyzwyczaja do treści pytań i typów zadań. Z czasem można sobie nawet nastawiać zegarek, aby się oswoić z myślą, że ma się jednak ograniczony czas na napisanie.
UsuńTeż robiłam arkusze - przede wszystkim z matematyki i wosu - także zgadzam się, że to dobry pomysł :P
Półtora roku dzieli mnie od matury i na razie wolę w ogóle o tym nie myśleć. Zamiast tego bardziej się stresuję tym, co dalej, co po maturze. Niemniej rady bardzo przydatne i na pewno się przydadzą ;)
OdpowiedzUsuńSkoro aż tyle czasu cię od tego dzieli, to faktycznie nie ma co się na razie martwić. O tym "co będzie" też staraj się nie myśleć. To dopiero za półtora roku!
UsuńW każdym razie życzę powodzenia na maturze :)
Maturka za rok, w tym był egzamin zawodowy. I - nie stresuję się, moi rodzice nie interesują się, jak się uczę, ogółem najlepiej uczy mi się tydzień przed :D (No dobra, na testy uczę się dzień przed, ale to jednak mniej materiału)... Ale ja jestem dziwnym stworzeniem :D Nie bierzcie ze mnie przykładu :D I tak dam radę na maturze, jestem tego pewna ^^ Zdaję jedynie podstawę, czyli język (ang.), polski i matmę.
OdpowiedzUsuńTeż się uczyłam o testów dzień przed i miałam dobre oceny. Podobnie z maturą, choć tam starałam się o trochę większe wyprzedzenie czasowe. Prawda jest jednak taka, że najlepiej mi się uczyło na chwilę przed maturą. Ale! Każdy ma inny sposób uczenia.
UsuńŻyczę powodzenia na maturze za rok :)
Dziękuję <3
UsuńNie miałam wielkiego problemu z maturą bo uczyłam się regularnie od pierwszej liceum :)) Nie byłam może najlepsza w klasie, ale zawsze coś zapamiętywałam z zajęć. Na miesiąc przed maturą przypomniałam sobie tylko lektury i podstawowe zagadnienia, ale wszystko odbywało się bezstresowo. Aczkolwiek kiedy stałam już w dniu egzaminu przed aulą to byłam poddenerwowana :P
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że nie miałaś stresów związanych z maturą :) Tylko się cieszyć!
UsuńNa pewno skorzystam z Twoich rad - są świetne! Matura się zbliża więc się przydadzą ; )
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia!
Usuń