„Okrutny książę‟ – Holly Black [recenzja]

Krwawa zbrodnia na zawsze odmienia los trzech sióstr. Zostają porwane do świata elfów, bajecznego Elysium. Upływa dziesięć lat; Jude pragnie za wszelką cenę odnaleźć swoje miejsce w krainie elfów – lecz dumni elfowie gardzą śmiertelniczką, a wzgardliwszy od innych jest książę Cardan, najmłodszy i najokrutniejszy z potomków Najwyższego Króla.

By zdobyć pozycję na Dworze, musi rzucić Cardanowi wyzwanie – a następnie ponieść konsekwencje.

Jude poznaje labirynt intryg i ułudy, odkrywa własną przebiegłość i to, że zdolna jest zadać ból, a nawet śmierć. Gdy za sprawą zdradzieckich knowań elfowym dworom zagraża niebezpieczeństwo pogrążenia się w chaosie krwawej wojny, Jude gotowa jest narazić życie, by ocalić siostry i Królestwo.

Z zachwalanymi oraz popularnymi książkami mam pewien problem – zawsze obawiam się, że będą beznadziejne. Kiedy ludzie wypisują liczne atuty danej powieści spodziewam się czegoś jeszcze lepszego niż otrzymali oni, książkowego ideału. To dlatego zazwyczaj spotykam się z potwornymi rozczarowaniami, ponieważ najmniejszy błąd rośnie do rangi ogromnej skazy. Nie opiszę szczęścia, jakie mnie spotkało, gdy przed lekturą Okrutnego księcia przeczytałam kilka negatywnych recenzji. To dało mi nadzieję, że moje czepialstwo uda się opanować.

Mimo to prolog mnie zaniepokoił. Książka jest dedykowana Cassandrze Clare, a ja już tam dostrzegłam podobieństwo do Miasta kości. Na szczęście była to tylko kwestia prologu, która dalej nie miała najmniejszego znaczenia – i dobrze. Nie zmieniło to faktu, że na samym początku powieści miałam sporo obaw. Poznawaliśmy świat oraz bohaterów. Te wszystkie elementy wydawały mi się oklepane oraz myślałam, że bardzo szybko się rozczaruję.

Cóż... wszyscy czasem się mylimy, prawda? Historia wykreowana przez Black jest świetna. Porywa czytelnika tak bardzo, że lektura zajęła mi zaledwie kilka wieczornych godzin. Byłam tak zafascynowana Okrutnym księciem, że nie potrafiłam się oderwać aż do ostatniej strony. A wtedy poczułam, że chcę więcej i czekanie na kontynuację będzie niezwykle żmudnym i bolesnym procesem.

Niektóre wątki książki są przewidywalne. Rozwiązywałam pewne zagadki, przewidziałam zakończenie, a jednak mimo tej świadomości odczułam cień zaskoczenia. I osoba, która nie czytała licznych książek z tego gatunku na pewno będzie nie raz, nie dwa w szoku. Poza tym mimo że kilka elementów było dla mnie oczywistych od początku, to i tak doskonale się bawiłam i ekscytowałam każdym jednym wydarzeniem. Tym bardziej, że nie wszystko udało mi się przewidzieć.

Kiedyś widziałam recenzję, mówiącą, że w powieści nic się nie dzieje. Zaczynam się zastanawiać, czy to na pewno była opinia na temat Okrutnego księcia, bo chociaż początek nie jest przepełniony akcją oraz intrygami, a czytelnik może odnieść wrażenie, że zmierza do cliché, to i tak można się przy tym dobrze bawić. A kiedy historia nabiera tempa, całość staje się niesamowicie porywająca.

Świat wykreowany przez Black bazuje nieco na tym, co można było już zobaczyć w innych powieściach opowiadających o elfach czy wróżkach. I chociaż autorka opiera się na znanych motywach, to i tak dobrze się spisała w kreacji świata przedstawionego.

Bohaterowie z kolei są barwni i ciekawi. Ich postępowania są czasami szalone, a ja chwilami głowiłam się nad patologiami, które reprezentowali, ale ostatecznie ich historie zostały tak poprowadzone, że nie mam do nich zastrzeżeń, ponieważ ich zachowania zostały usprawiedliwione i nie były przy tym gloryfikowane. Z ciekawością zobaczę, jak ich losy potoczą się w następnych częściach!

A skoro o tym mowa: nie mogę się doczekać kontynuacji! Jestem podekscytowana wizją drugiego tomu i bardzo chciałabym, aby już znalazł się na mojej półce. Niestety na premierę jeszcze trochę poczekamy, ale mimo to liczę, że dostaniemy go w pierwszej połowie przyszłego roku. Tymczasem lekturę Okrutnego księcia polecam wszystkim fanom fantastyki młodzieżowej!
Za egzemplarz dziękuję:
Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną Meduzę na Facebooku!

Komentarze

  1. Przeczytałam już trochę pozycji tego typu, a ta nie wydaje się na ich tle szczególnie interesująca. Niemniej skoro jest tak wciągająca i może poszczycić się ciekawymi bohaterami, to zapiszę ją sobie na jakieś leniwie popołudnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to książka w sam raz na takie popołudnie - szybko się ją czyta, a do tego jest naprawdę przyjemna.

      Usuń
  2. Też zawsze boję się rozczarowania przy popularnej książce, więc Twoja pozytywna opinia podwyższa moje oczekiwania :D Ale pewnie zanim przeczytam "Okrutnego księcia", to natknę się na kilka negatywnych zdań i podejdę neutralnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przed publikacją recenzji widziałam tylko negatywne opinie! Dziwiłam się temu, zastanawiając, czy aby na pewno czytałam tę samą książkę. Także pewnie natrafisz na te recenzje i Twoje oczekiwania zejdą do tego "neutralnego" stanu :D

      Usuń
  3. To chyba coś dla mnie!
    Jestem (albo raczej byłam, bo trochę jednak wyrosłam z książek Cassandry Clare) fanką Miasta Kości więc dedykacja autorce by mnie nie przestraszyła. A ostatnio czytam tyle poważnych i raczej non-fiction książek, że zatopienie się w młodzieżowym fantasy byłoby na pewno miłą odmianą ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! W tym układzie gorąco polecam! Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba :D

      Usuń
  4. Osoba o bardzo podobnym guście do mojego czytała już tę książkę i stwierdziła, że jest dość nijaka, więc ja chyba podziękuję :/
    Na razie mam co czytać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest to książka dla każdego, a skoro masz przeczucie, że może Ci nie przypaść do gustu, to faktycznie lepiej się nie zmuszać :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza