„Pośród cieni‟ – Agnieszka Hałas [recenzja]



Dla Krzyczącego w Ciemności schronienie w Podziemiach przestaje być bezpiecznym azylem. Dręczą go wizje i sny. Pokazują utraconą przeszłość czy kłamią? Tymczasem w realnym świecie czyhają srebrni magowie, przed którymi nie da się uciec nawet w śmierć. W labiryncie sfer są miejsca, gdzie można się ukryć lub szukać odpowiedzi. Czy to wystarczy, aby umknąć prześladowcom? A jeśli to cenie z przeszłości stanowią największe zagrożenie?

Pierwszy tom mnie nie zachwycił. Miałam do niego liczne zażalenia, a najważniejszym był wszechobejmujący chaos, którego nie dało się w żaden sposób zignorować. Jednak w powieści Hałas było to bliżej niesprecyzowane „coś‟, co sprawiło, że postanowiłam dać szansę drugiemu tomowi. Czy było warto?

Tym razem fabuła jest o wiele bardziej – alleluja – poukładana. Wyrwane z kontekstu fragmenty, okazują się nie być wcale wyrwanymi z kontekstu. Z czasem składają się one w spójną całość, która po wyjawieniu dawała mi poczucie satysfakcji. Satysfakcji, której zabrakło w pierwszym tomie. Cel, którego brakowało mi w początku tej trylogii, został odnaleziony.

Wraz z nabraniem sensu, powieść stała się o wiele ciekawsza i łatwiejsza w odbiorze. Historia skupia się na kilku wątkach, jednak powracającym wątkiem pozostają utracone wspomnienia Krzyczącego. Fakt, wydawało mi się, że niektóre elementy są wrzucone tylko po to, aby coś utrudniło życie głównemu bohaterowi, jednak – na szczęście – dominowały te, które miały znaczenie dla historii.

To, co spodobało mi się już w pierwszym tomie, to świat przedstawiony. Widać, że autorka poświęciła sporo czasu na stworzenie mechaniki tej rzeczywistości. Poznajemy co nieco jego historii, dowiadujemy się więcej na temat magów oraz demonów.  Dzięki temu w kontynuacji Dwóch kart jeszcze lepiej poznajemy świat, w którym przyszło żyć naszym bohaterom. 

A skoro już o bohaterach mowa – niektóre postacie z pierwszego tomu zostają zapomniane. Zresztą po drugim tomie można już zauważyć pewną zależność, niektóre postacie są epizodyczne, wrzucono je tylko na chwilę, bo były potrzebne do tego elementu historii; trochę jak w serialu. O wiele więcej miejscu dostały osoby, które zostały zaledwie zasygnalizowane w pierwszym tomie, co bardzo mnie cieszy, bo to tylko sprzyja zazębianiu się poszczególnych elementów fabularnych.

Podsumowując, drugi tom wciągnął mnie na tyle mocno, że nie mogę się doczekać zwieńczenia tej historii. Może nie będę zaliczać tej serii do moich ulubionych, jednak na pewno Pośród cieni urosło w moich oczach! Zobaczymy, jak spisze się W mocy wichru!

Komentarze

  1. Kurczę. Nie wiem, nie wiem. Może kiedyś :D Ale mnie takie wrzucanie postaci, jak w serialu nieco irytuje, bo ja i tak mam kiepską pamięć do bohaterów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No potrafi to być nieco irytujące, przyznaję :P Ale może spróbuj dać szansę tej książce!

      Usuń
  2. Czytałam pierwszy tom i ten świat przedstawiony naprawde mnie zafascynował. Faktycznie brakowało tam jakiejś głównej osi fabularnej, ale dobrze że pojawia się w drugim tomie. Koniecznie muszę go przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w drugim tomie jest już o wiele lepiej z fabułą :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza